tichy tichy
1643
BLOG

Nie rusz Andziu, czyli postwalentynkowy i kac, i urok

tichy tichy Kultura Obserwuj notkę 73

Nie rusz Andziu tego kwiatka
Róża kole, rzekła matka.
Andzia matki nie słuchała,
Ukłuła się, i płakała.


Ciekawe, kto jest autorem tego wierszyka... I dlaczego ów wierszyk miałby służyć za motto lub wabik?

Ale! Po kolei...

Kilka dni temu ogarnęło mnie zniechęcenie, graniczące z obrzydzeniem, do tego medium wymiany poglądów, opinii i informacji, zwanego Salonem 24. Właściwie Salon tym razem nic nie zawinił, tylko odium z części przeniosło się na całość - "łyżka dziegciu..."  Tak bardzo się przeniosło, iż zacząłem postrzegać to medium jako Love Canal.

Kanał Miłości? Pewnikiem gdzieś w Wenecji?

Nie, raczej Kanał Miłosza, lub Kanał Miłego, albowiem nazwa pochodzi od nazwiska, nie od zjawiska (?????). Nazwisko mogło pochodzić od zjawiska albo od imienia - i dopiero imię od zjawiska. Tak, w niektórych krajach dzieciom daje się imiona takie jak Wiara, Nadzieja, Miłość, Łaska... Tu zawoła ktoś - ja przecież znam z pół tuzina Gracji! No tak, ale Gracja to nie Łaska, tylko pozornie znaczy to samo, ponieważ - gdyby znaczenia były równe - dlaczego by unikać Łaski? Dlaczego unikane są te inne imiona?

No, jasne przecież - ale to byłby obciach! Dzieciak życia by nie miał... I to w katolickim kraju...

Więc co z tym Love Canal - czy nie można wygooglować albo od razu zajrzeć do wikipedii? Ciekawy czytelnik zagląda, i czyta "Love Canal – pierwszy singel zespołu Flipper". I myśli (lub wręcz pyta): "Czyś ty, tichy, zgłupiał do szczętu?"

Na pytania, jeżeli zadane, chętnie odpowiadam, tu - parafrazą (zmiana została wytłuszczona)  fragmentu komentarza 'eumenesa':

przecież wiki jest tak dobra jak osoby, które ją czytają.

No właśnie - czytający powienien wiedzieć, że nie o singla "Love Canal" chodzi, tylko o miejsce sławnej (czy raczej niesławnej) katastrofy ekologicznej. Miejsce wymarzone do życia i wychowywania dzieci zostało zamienione w ohydny i zabójczy ściek przez głupotę, arogancję, pogardę i chciwość.

O tym pisze wikipedia angielska (także - niemiecka i francuska, i kilka innych). Dlaczego polska nie?

Dlatego, że jest parodią, karykaturą, przeflancowaniem obcej rośliny w niedostosowany grunt i nieprzyjazny klimat. O, tak! - są wyjątki. Ale reguła - niestety! - jak wyżej. Właściwie, to nawet lepiej, gdy polska wiki nic nie pisze, niż gdy pisze...

"Niestety" znów -  bo trzeba znać te obce języki, albo choć umieć posługiwać się translatorem Google'a. No... przy użyciu tego ostatniego potrzebna jest również anielska cierpliwość, i umiejętność a zdolność wybaczania. Także, nie powinno się jeść lub pić przy tłumaczeniu Googlem, bo można sie zakrztusić na śmierć albo zaparskać klawiaturę. Ach, znowuż (coraz bardziej parafrazowany) cytat 'eumenesa' się kłania - "narzędzie jest tak dobre, jak dobry jest jego użytkownik"

Przypomina to 'walentynki' - obcy zwyczaj, przeflancowany na grunt polski w ostatnich (20? - marsz do wiki!) latach. Sam zwyczaj jest stary - jak stary? Ano, można zajrzeć do wikipedii, dowiedzieć się, zapoznać się z pierwszym udokumentowanym zapisem wierszyka z okazji św. Walentyna... Do takich rzeczy - w końcu niby do niczego niepotrzebnych - wikipedia doskonale się nadaje, nieprawdaż? No, chyba że ktoś z racji ograniczeń językowych lub pryncypialnych, sięgnie li tylko po polską wikipedię, i skończy lekturę - jeżeli doczyta do końca - z poczuciem niesmaku.

Tak bywa, iż  flanca budzi niechęć i zażenowanie, może nawet częściej niż uśmiech lub sympatię. Przez liczne (choćby na Salonie) opisy obchodów walentynek nieraz przezierał kicz połączony z  trawestacją, nawet przechodzący w ohydę (vide seria u GPS'a). Nie wszyscy tak ten zwyczaj widzą, i wtedy pokazuje się druga strona medalu - przesadzona roślinka przyjęła się, i odwdzięcza się piknie. Fragment wiersza 'navigo':

A serce na wystawie
też może służyć sprawie
jeżeli uczy kochać
i działać zamiast szlochać


Zwyczaj nie jest całkiem obcy - w końcu obchodzenie imienin ma w Polsce wielowiekowe tradycje. Pewne imieniny obchodzi się wspólnie i hucznie pod patronatem świętego lub świętej, przypisanych jakiejś profesji, grupie, zjawisku...

Sam z okazji walentynek zamieściłem komentarz u 'navigo'

Ja zaś dla mej walentynki zrobiłem galaretkę z nóżek. Dodałem drobno pokrojonej czerwonej papryki i pomarańczowych plastrów marchewki, oraz - aj, zabrakło mi zielonego groszku, więc musiałem się uciec do - posiekanej łodygi selera.

Dla czego? Dla zieleni przecież, chrupkiej.

Także, też posiekane, lecz z grubsza, płatki marynowanego karczocha - dla bieli, i dla tego marzennego skojarzenia smakowego.

A gdzie żółtość?

Ależ oczywiście: plasterki cytryny w kręgu, i w środku kręgu - dla magii kręgu.

PS. Na fiolet nic mi do głowy nie przyszło, prócz oliwek kalamata, ale jakoś nie pasowały, wiec dałem spokój.


Ów komentarz, jak kamień wrzucony do wody, wywołał falę i nowe komentarze, i nowe fale... Byłem strasznie zajęty, i głowa siedziała w czym innym, więc nie było odbicia ze strony kamienia. Fala dotarła do dalekiego brzegu, i odbiwszy się odeń, wróciła niespodzianie w postaci komentarza 'kuzynki.edyty'. Niespodzianka była tym większa, iż 'kuzynka.edyta'  zakończyła wcześniej swoją blogerską działalność

Sparafrazowany cytat z komentarza 'eumenesa' nie pojawił się bez przyczyny. 'Eumenes' zamieścił komentarz pod wpisem, który był niewątpliwie "zainspirowany" powyższymi walentynkowymi wymianami. Wpis ów w zasadzie sprowadza się do kliku uroczych akapitów (nie licząc grzmiącej konkluzji, także - cytat poniższy jest niemal dosłowny, z oryginalną składnią, słownictwem i interpunkcją, tylko zbędne puste linijki zostały obcięte):

"Co byśmy zrobili bez wikipedii ?

Takie pytanie , w tonacji triumfującej, wydał dzisiaj w nocy  pewien bloger, któremu wiki dostarczyła błyskawicznie cytatu okazjonalnego w rozmowie z jakąś damą przejętą dniem zwanym “walentynki”.
 
Z zachwytów i pień głośnych nad cudem kultury współczesnej o nazwie “wikipedia” bloger ów znany jest od dawna i do jego osobistego uroku należy ignorowanie faktu ,iż faktycznie wikipedia [obojętnie jakiej wersji] to –poza danymi faktograficznymi- jest monstrualnym śmietnikiem wiedzy, idei, poglądów i zmyśleń na każdy temat, śmietnikiem uformowanym [ na ogół ] przez  przypadkowycm przechodniów w nauce i kulturze.
 
I jako taka ,jest idealnym bękartem mass culture, jej płodem do lizania przez tych ,którzy są głęboko przekonani ,że bez wysiłku ducha i woli mogą uczestniczyć w autentycznym procesie wzrastania kultury człowieka.
"

Zaczęło się od motta, niech i na motcie skończy - ach, przecież niedawno był MDK - Międzynarodowy Dzień Kota. Kazdy może sam sobie spolszczyć mocą zasobów własnych lub Google'a:

The cat, having sat upon a hot stove lid, will not sit upon a hot stove lid again. But he won't sit upon a cold stove lid, either.
Mark Twain

tichy
O mnie tichy

tichy jaki jest każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (73)

Inne tematy w dziale Kultura