Tytuł - to komentarz segerna pod ostatnim wpisem Arka, który jak zwykle trzyma rękę na pulsie Wszechświata.
Mnie też dziwne przypadki dotykają...
Przedwczoraj, wracając ciemnym wieczorem do domu, na dróżce zauważyłem martwego królika ze śladami krwi na futrze w okolicach szyi. Było zimno, ciemno, wiał przenikliwy wiatr - odłożyłem sprzątnięcie truchła na rano. A rano... królik zniknął.
Ponieważ poprzedniego wieczoru oglądałem jakiś odcinek z drugiego sezonu serialu "Angel", więc zaraz pomyślałem o króliczych wampirach, potem o króliczych zombi. Ale też, z uwagi na lektury arkowych blogów - również o UFO i wojsku. W końcu wielka baza lotnicza znajduje się ok. 400 km ode mnie, a wydawało mi się, że słyszałem owego wieczoru złowieszczy huk silników, dochodzący z ciemności, gdzieś z góry, może z chmury, moża znad chmury, a może spod chmury.
Powiedziałem żonie o mych hipotezach, jeszcze raz: 
1) wampiry
2) zombi
3) UFO
4) wojsko.
Nie skończyłem wyliczania hipotez, gdy stało się coś strasznego. 
Żona mnie wyśmiała! Orzekła trywialnie i przyziemnie, iż to pies zagryzł królika, i w w ciągu nocy bawił się zewłokiem, targając go z miejsca na miejsce. A nie miała na to żadnego dowodu!
Przesłuchałem oba psy. Robiły niewinne miny, merdały ogonami, i próbowały mnie polizać. Stąd widać, że to nie one.
Kot? Królik za duży dla kota. Też przepytałem. Kot się ocierał o nogi i próbował ściągnąć mi skarpetkę. Gdyby to kot zagryzł królika, to choć kawałek by przyniósł do domu, bo ma dobre serce. To dowodzi, że to nie kot.
Co więcej, przypomniałem sobie, że jakiś miesiąc temu niemal w tym samym miejscu leżał martwy szczur, również jakby zakrwawiony. Też wiał dziwny wiatr, i też słychać było jakby pracujący silnik gdzieś w górze... I też zniknął zanim zabrałem się za uprzątnięcie...
Zatem, używając brzytwy Ockhama, sądzę, że jedna z powyższych hipotez musi być prawdziwa. No, musi!
Inne tematy w dziale Technologie