Lubię czytać Andrzeja Dąbrówkę, bo gdy o czym pisze, to zaraz głębia większa, niż by to zdawało się na pierwszy rzut oka. I tak Autor pisze o sondażach:
"Gdy zaś są niedoszacowani kandydaci niebędący faworytem, wówczas odmowa odpowiedzi wynika z braku zaufania do mediów i establishmentu, podejrzewanych o nieuczciwość - nierówne traktowanie różnych opcji politycznych."
Chylę czoła, kapelusz w dół, etc., ale bez przesady.
Zjawisko jest raczej proste. To jak z hydraulikami wziętymi z ogłoszenia, lub - co gorsza - z rekomendacji .Jedni przychodzą - pleplają, pleplają, coś tam dłubią, co dla laika w dziedzinie rurologii może wyglądać jak naprawianie cieknącego kranu czy spłuczki, a tak naprawdę jest ściemą. Równie dobrze nieszczęśnik mógłby zatrudnić kota.

Bo ów "fachowiec" nie ma zielonego pojęcia, i doskonale o tym wie, ale za wizytę weźmie, i za robotę, i za części (z narzutem, oczywiście). Bo też wie, że ów w potrzebie spłuczkowej/sondażowej też nie ma pojęcia.
I trzeba czasu i podobnych przykrych doświadczeń, by tych pseudo-fachowców pogonić. Może nie zaraz batogami po śniegu, w końcu - to nie te czasy (ech!), i zaraz by do sądu podali, ale wystarczyłoby przestać popierać przez zamawianie.
No, ale by to zapracowało, trzeba jakie 50 lat. Na razie minęło 20. Cierpliwości!
Ot, co.
Inne tematy w dziale Polityka