tichy tichy
101
BLOG

o noblach, mewach, i korzeniach

tichy tichy Kultura Obserwuj notkę 11

Pod notką jTrammera jeden z wątków dyskusji dotknął noblistów, polskich noblistów, oraz kibicowania jednym, a niekibicowania innym.  Wikipedia zebrała dane w wygodną tabelę. Myślę, że opinie, a zwłaszcza dosadne twierdzenia, warto poprzedzić jej lekturą.

Kolumna - druga od prawej - zawiera najbardziej istotną informacje, bo np. ostatnia oddaje czysty prestiż, poprzednia zaś - to wskaźnik raczej niż czynnik. Trochę zamętu wynika z przemieszania Nobli różnej maści. Pokojowy - niemal w 100% polityczny, literatura - rzekłbym - 75%, ekonomia - 50% (te procenty są metaforami domowej produkcji -- wyssane z palce, nie maja żadnego konkretnego podłoża rachunkowego). W pozostałych noblowskich dziedzinach czynnik polityczny gwałtownie się zmniejsza (ale nie do 0).  Czynnik prestiżu wciąż ma swój udział. Znowuż - to opinia, oparta bardziej na "psychologii nagradzania" niż na konkretach, e.g., danych statystycznych czy empirycznych.

IMHO, działa to tak. Abiturienci lub kadra prestiżowych (obojętnie z jakiego powodu) zaznaczeni są - powiedzmy - kolorem czerwonym. Mniej prestiżowych, ale uznanych - pomarańczowym,  potem żółtym, szarym, i w końcu - żadnym.

Gdy komitet dostaje listę kandydatów do wglądu, każdy członek komisji ma swoich faworytów. Meritum - owszem, ale co zrobić, gdy jedno porównywalne z drugim? Ale kolor w połączeniu z meritum - to dopiero przyciaga oko! Powstaje "krótka lista" - zgadnijmy, czy raczej kolorowa, czy bezbarwna?! W praktyce - szansa na zauważenie i postawienie na wierchu bezkolorowego osobnika jest znikoma.

Czerwień - to jest to! Oczywiście, potem następuje rozbijanie koloru na odcienie, niuanse, refleksy i odbicia... Czerwony więc jest wybrany (tu można bawić się w statystykę) - prawie na pewno. Kolor udziela się uczelni - przez asocjację. Różnego stopnia afiliacje dodają odpowiednią porcję koloru do uczelni.

I tak kółko się zamyka.

Na przykład, Nobel Franka Wilczka - wychodzącego z czerwieni - obdzielił czerwienią aż cztery uniwersytety, MIT najbardziej, ale Princeton się załapał, i Uniwersytet Chicagowski, i nawet Santa Barbara w Kaliforni! A czemu nie radować się i kibicować? W końcu Frank Wilczek - to pół Polak, po mieczu... A Irena Joliot-Curie - czy też nie pół-Polka !? Jak dobra połówka, choćby na rubieżach świata - to przecież lepiej niż nic! Czy też nie?

Skoro zeszło na kibicowanie - można chwilę zastanowić się, cóż  to słowo znaczy. No przecież, każdy wie!- Albowiem każdy choć raz kibicował, kibicuje, i będzie kibicować. Do języka polskiego weszło to słowo przez... jidysz. Może przez grypserę (ta zaś ma szlachetne korzenie - łacina, greka, jidysz, etc.)?

"Kibitz"  - to onomatopeja, wrzask natrętnej, dobrze znanej mewy (Xema  ridibundus)

http://www.answers.com/topic/laughing-gull-1

Anglosasi czasem - rzadko - używają tego słowa, lecz częściej mówią  root. Więc, nie "kibicują" sportowcowi lub naukowcowi, ale "korzeniują" lub "korzenią"...Nie wiem jak powiedzieć - "korzeniują jemu" czy "korzenią się z nim"? Lub jej, z nią...

Starsze pokolenie pamięta może "kibicowanie" Hermaszewskiemu (po przypomnieniu mewy mam opory przed używaniem tego słowa)... Choć, jak zawsze byli sceptycy, co ilustruje następujący żarcik.

    Kuba mówi do Mirka - "tobie to dobrze, Jaś pozwolił ci się przejechać na sankach".
    A Mirek na to: "Dobrze - ale musiałem za to dźwigać tornister Jasia przez cały rok!"


A Kuba Pawełczyk, polski astronauta? No tak, nie Kuba, ale Jim, Jim Pawelczyk... Kto to widział, by Polakowi dawać na imię James... Już samo imię wystarczy, by poddać w wątpliwość jego polskość! Choć James - też Jakób (tak się pisało imię przed rokiem 1936), a dlaczego Jacob -Iacobous stał się Jamesem - tego nikt nie wie (jak zawsze, wini się Francuzów).

Musi być przecież jakiś powód, dlaczego korzenimy się z kosmonautą Hermaszewskim, zaś odmawiamy wspólnych korzeni z astronautą Pawelczykiem (czy innymi polskimi astronautami)...

No tak... Czas zejść na ziemię:
http://jwieczorek.salon24.pl/161978,mitologia-i-patologia-wieloetatowosci-akademickiej

Wy tu sobie, Mości Pogorzelski, o Noblach, mewach, i korzeniach beztrosko rozprawiacie, a ja gorę!

tichy
O mnie tichy

tichy jaki jest każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura