Homeopatia - czy cudowny srodek, czy oszustwo, czy placebo?
A może jest „czwarta droga” wyjaśnienia?
Niniejsza notatka poczatkowo była komentarzem u hazelharda, ale rozrosła się zbytnio, a sam komentarz odniósł się do osiągnięć polskich homeopatów, a raczej jednej pani profesor, logo homeo-ruchu.
Badania, np. cytowane przez Quasiego u hazelharda, w tym przezeń przytoczona monumentalna nota, której autorem jest David H. Gorski, lekarz i publicysta, pomijają jeden istotny czynnik.
Być może, wynika to z wciąż niedostatecznie rozumianego mechanizmu placebo.
Z jednej strony, tzw. zdrowo-naukowy rozsądek wraz z klinicznymi (czy literaturowymi, jak w przypadku w/w referencji) studiami wykazują, że homeopatia to humbug, a w najlepszym przypadku - placebo. W najgorszym, gdy chory zaniedbuje konwencjonalną medycynę - wręcz kryminał. Dlatego, że standardowa medycyna, choć niedoskonała, jednak daje choć niezerową szansę leczenia. Zatem, wybór alternatywy z szansą zerową wyleczenia jest karygodny.
Z drugiej strony, wiara w skuteczność homeopatii, podpierana "cudami" i "niewyjaśnionymi uleczeniami", jest ogromna i powszechna.
Najprostsze wyjaśnienie - naukowcy i sceptycy sa mądrzy, a lud wierzący w cuda jest głupi. Następne najprostsze – na odwrót. Te dwa przeciwne epitety są często zawoalowane i ukryte pod miriadami eufemizmów, zwłaszcza ten drugi.
I oto do dyskusji włączają się obrońcy wiary lub nauki, często dotknięci do głębi konkluzjami i epitetami...
Jaki więc czynnik pomijają badania kliniczne? Otóż, homeopatia i podobne receptury na zdrowie często pojawiają się jako „pakiet”, zawierający przeróżne propozycje zmiany postępowania, stylu życia, diety, nawet filozofii. W ekstremum - akceptujący homeopatię, równocześnie odstawiają używki, przestają jeść mięso, zaczynają tai chi lub yogę, a choćby spacery, nie wdają się w awantury z innymi ludźmi lecz przytulają ich do serca. Przestają się spieszyć, by zdążyć. Medytują , zamiast narzekać lub się wściekać. Przestaje im się scyzoryk otwierać w kieszeni na medialne raporty o paskudztwach współczesnego świata. Tracą nadwagę.
No, nie ma tak dobrze - ktoś zawoła. I - będzie miał rację. Nie ma tak, ale trochę z tego się znajdzie, i w tym kierunku, i w innych niewymienionych. Stress i trauma, depresja i szok - tak dominujące codzienne życie - słabną. Wystarczy, by potwierdzić przekonanie o skuteczności homeopatii i alternatywnej medycyny.
Choć - może nie samej homeopatii, tylko jej otoczki - zupy z gwoździa. Tej z bajki Fredry „Cygan i baba”. Sukces homeopaty to może jak sukces Cygana?
Cygan wtenczas czas swój zgadł,
Gwóźdź wydobył, kaszę zjadł.
Potem baba przysięgała,
Niezachwiana w swojej wierze,
Że na swe oczy widziała,
Jak z gwoździa zrobił wieczerzę.
Czy kliniczne badania są w stanie uchwycić efekt tej otoczki, często rozciągniętej w czasie? Czy w ogóle były takie badania? Jak zgaduję, porządny eksperyment negujący efekt homeopatii opiera się na prostym schemacie. Oto uczestnikom podaje się środek, patrzy na efekt, ten jest żaden - w więc homeopatia to humbug.
Ale w tym podejściu jest błąd. Taki, jak przy podaniu badanemu marchewki, i sprawdzeniu nazajutrz, że nic a nic nie wpłynęła ona na poprawę zdrowia, ani gram tłuszczu nie ubył z brzucha. A jedzenie marchewki, czy - dajmy na to - kapusty kiszonej, jest przecież zdrowe, nieprawda?

Wypowiedzi przeciw i za homeopatią, można znależć w niedawnej publikacji służby zdrowia (doceń czytelniku – po polsku!).
Inne tematy w dziale Technologie