Propagacją nauki na codzień zajmują się tzw. "dziennikarze naukowi". Wiodące gazety miewają swe kąciki naukowe, gdzie lekko, łatwo i przyjemnie czytelnik zapoznaje sie z najnowszymi odkryciami. Czy trafia tam z wyboru, czy przez pomyłkę zamiast na stronę sportową - tego nikt nie wie.
Zajrzyjmy do dzisiejszego wydania Rzepy online, by sprawdzić na przykładzie, w jakim stopniu potwierdzają się pesymistyczne oceny interakcji między nauką a publiką, przedstawione przez Elig.
I co tam widziem, prosze wycieczki? Artykuł naukowy
Piotr Kościelniak: Zapomnieć o strachu
ilustrowany ikonką z pająkiem (oczywiście!)

podpisaną "Strach przed zagrożeniem wynikający z nieprzyjemnych wspomnień może paraliżować", co ładnie harmonizuje z "zajawką" - podtytułem tłustym drukiem:
"Umysł. Nieprzyjemne wspomnienia można wymazać z pamięci. Wystarczy do tego prosty trening."
Zaś w bykowatej ramce:
`Korzystając z wiedzy o procesie zapamiętywania, możemy zapobiec nawrotowi strachu
Szukałem wielkiego banera "Promocja! Tylko u nas!", ale nie znalazłem; jedynie kilka słów zostało sprzedanych markieterom.
Dziennikarz przytacza wypowiedzi psycholog Danieli Schiller z Uniwersytetu Nowojorskiego (New York University), relacjonującej badania nad pamięcią strachu, oraz opowiada własnymi słowami, na czym te badania polegały.
Oczywiście, nie ma żadnego odsyłacza do źródeł. Czy wiadomość pochodzi z jakiegoś wywiadu z badaczką, czy też z jakiejś publikacji, czy też z jej streszczenia w zachodniej gazecie, a może z blogu naukowego, których zatrzęsienie?
O wywiad trudniej, ale czy to blog, czy publikację można łatwo odszukać. Jej tytuł brzmi "Preventing the return of fear in humans using reconsolidation update mechanisms", zaś ukazała się ona 8 grudnia w sieciowym wydaniu czasopisma Nature. Szary śmiertelnik bez słonej opłaty nie ma dostępu do Nature, ale od czego rzetelne blogi naukowe? W jednym z nich, trzymającym rękę na pulsie, zaciekawiony czytelnik znajdzie obszerne streszczenie pracy, wraz z opisem eksperymentów, wykresami i ich omówieniem, a wszystko opisane w miarę przystępnym językiem.
Być może, zdążyliśmy w tym momencie przeczytać obie relacje, tę z Rzepy i tę prywatnym sumptem nadaną. Być może, rzuciła się nam w oczy rozbieżność między obiema... A może jakimś cudem udało się zajrzeć do oryginalnego artykułu z Nature?
Doświadczenie, w duchu Pawłowa i jego śliniącego się psa, przebiegało następująco. Grupie 65 ochotników wielokroć pokazywano kwadraty, a jednocześnie raz na jakiś czas (w 38% pokazów) doznawali oni niewielkiego acz dokuczliwego kopnięcia prądem z aparaciku przymocowanego do przegubu ręki. Odnotowano efekt mierząc zmianę przewodnictwa skóry - tzw. reakcję skórno-galwaniczną (skin conductance response - SCR), co autorzy przyjęli jako wskaźnik strachu.
Uczestników podzielono na trzy mniej więcej równe grupy.
Uważa się, że doba wystarczy, by pamięć nieprzyjemnego zdarzenia została "skonsolidowana"- choćby wstępnie utrwalona. Dr Schiller przychyla się do hipotezy rekonsolidacji, która mówi, iż przypomnienie zdarzenia otwiera jakby okienko czasowe, w którym pamięć może być zmodyfikowana - czy to zatarta, czy - na odwrót - jej dokuczliwość zwiększona.
Następnego dnia przeprowadzono drugą fazę eksperymentu. W dwóch pierwszych grupach, jednorazowo przypomniano zdarzenie - pokazanie kwadratu i szok elektryczny, po czym odbyła się procedura "wygaszania" skojarzenia poprzez pokazywanie kwadratu, ale bez żadnych szoków.
Jedyna różnica - pierwszej grupie dano zaledwie 10 minut między przypomnieniem zdarzenia a wygaszaniem refleksu, zaś drugiej - aż 6 godzin.
Trzecia grupa przystąpiła do procesu wygaszania bez uprzedniego przypomnienia.
Trzeciego dnia, ponownie pokazywano kwadraty, ale bez szoku elektrycznego. W grupie pierwszej (10 minut między przypomnieniem a wygaszaniem) wskaźnik SCR był praktycznie zerowy, zaś w drugiej (6 godzin) oraz w trzeciej (bez przypomnienia) - znaczny.
W grupie pierwszej wspomnienie strachu (mierzone SCR) zostało wymazane, przeciwnie niż w grupie drugiej i trzeciej.
Poźniej, dr Schiller i współautorzy opisują jak po roku udało im się odnaleźć 19 z pierwotnych 65 uczestników eksperymentu i reakcje z trzeciego dnia sprzed roku zostały powtórzone. Konkluzja - wygaszenie pamięcie było trwałe.
Dziennikarz naukowy Rzepy opowiada własnymi słowami własne wrażenia. Zgubił jedną grupę, pokazywanie pomyliło mu się z niepokazywaniem - "Następnego dnia... W grupie, której pokazywano w tym czasie kwadrat, ale nie rażono prądem, strach ustąpił. W grupie, której nic nie pokazywano, strach pozostał." Obiektywny wskaźnik fizjologiczny wg. niego - "dzięki temu żaden z ochotników nie mógł badaczy oszukać, że nie czuje lęku."
Pisze "Gdy tych samych ludzi zbadano po roku, część nadal bała się widoku niebieskich kwadratów, a na części nie robiły one najmniejszego wrażenia." Faktycznie, tych samych - tyle że nie wszystkich. Niestety, nie pisze która część. Faktycznie, po roku ci juz niestrachliwi nawet jakby polubili te kwadraty...
Więcej różnych niedbałek i przekręcików, według znanej recepty przeróbki hipotez na chwytliwe pewniki, naukowego `wyniki sugerują' na medialne `badania wykazały'...
I to wszystko w profesjonalnym medium.
Inne tematy w dziale Technologie