Ponieważ ten "First Amendment" pojawia się na łamach i niwach medialnych raz po raz (ostatnio dwakroć na Układzie Otwartym), wiec może warto się dokształcić, i przeczytać, co też takiego ona mówi.
Piszę "ona", bo jakiś mądrala ongiś przetłumaczył to, co znaczy "uzupełnienie" - jako "poprawkę". I tak, się ona ostała rodzaju żeńskiego.
Potocznie uważa się, że owa poprawka zezwala oficjalnie na mówienie i pisanie czego się chce, oraz wierzenie w co się chce. Potwierdzają to jędrne i krzepkie wpisy słownikowe: " - gwarantująca wolność słowa i religii".
Może czas na dokładniejsze rozpisanie Pierwszej Poprawki do Konstytucji USA:
"Congress shall make no law respecting an establishment of religion, or prohibiting the free exercise thereof; or abridging the freedom of speech, or of the press; or the right of the people peaceably to assemble, and to petition the Government for a redress of grievances."
Strasznie się naszukałem tłumaczenia polskiego (samemu tłumaczyć nie chciało mi się), aż w końcu na jakimś dalekim blogu znalazłem, o!
"Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię albo zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, albo naruszających prawo do spokojnego odbywania zebrań i wnoszenia do rządu petycji o naprawienie krzywd".
Akurat u Arka dyskusja szła o to, czy każdy sobie może dopisać PhD przy nazwisku, i czy nikt tego kogoś nie będzie za to srogo ścigał.
Pierwsza poprawka mówi, primo, że rząd takimi głupotami nie będzie się zajmował.
Ale to moja wykładnia...
*****************************************************************************
Dodane nazajutrz…
Oczywiście, kwestia znajdywalności lub nieznajdywalności jest subiektywna i indywidualna. Zależy od użytych słów kluczowych. Uprzednio szukałem zbyt prostacko pod "pierwsza poprawka". To, że mało skuteczne, świadczy o haśle, nie o celu. Powtórzone szukanie pod "konstytucja stanów zjednoczonych", wywołuje
http://pl.wikisource.org/wiki/Konstytucja_Stan%C3%B3w_Zjednoczonych_Ameryki
z następującym tłumaczeniem:
"Żadna ustawa Kongresu nie może wprowadzić religii ani zabronić swobodnego praktykowania jej, ograniczać wolności słowa lub prasy ani prawa ludu do spokojnych zgromadzeń lub do składania naczelnym władzom petycji o naprawienie krzywd."
Niewątpliwie zwięźlejsze i zgrabniejsze - za cenę niedokładności. Podczas gdy oryginał mówi o "niestanowieniu", co ujmuje również propozycje praw i prace nad prawami (Poprawka I ucina krótko - nie ma co się za to zabierać), zwięzłe tłumaczenie bądź rozmywa ten stan ustawy, bądź odnosi się tylko do jej ostatecznej wyniku. Tzn., Kongres wziął i uchwalił, a wtedy - ups, przychodzi Poprawka I, i mówi - ale obciach - ustawa do kosza.
Innymi słowy, w samym języku zawarta jest inna filozofia prawa - iż konstytucja swoją drogą, parlament swoją, ale musi być coś lub ktoś, kto dopiero przyjdzie i wyłoży w czym rzecz.
Tak to sobie na własny rozum wykoncypowuję....
Ubocznym efektem tego szukania jest znalezienie portalu, gdzie - ku mojemu zadziwieniu - okazuje się, że można o prawie pisać zrozumiale i - co szokuje - interesująco! Jeszcze raz, ów portal to
http://b.kozlov1.webpark.pl/main.htm
(niejasne czy wciąż aktywny).
Inne tematy w dziale Kultura