tichy tichy
1077
BLOG

ech, ci tłumacze

tichy tichy Kultura Obserwuj notkę 39

 

Kreatywność tłumaczy wciąż zadziwia. Newdem, tłumacząc się sezonem ogórkowym - jak by były inne - przytoczył zbiór esejów Morgana Scotta Pecka. W pierwszej chwili trudno było rozpoznać, albowiem tytuł brzmiał „Bezlitosna łaska” – doskonały medialny oksymoron. To było to, co zaświeciło czerwoną lampkę alarmu.
 
Książka o takim tytule powinna się świetnie sprzedawać. Tytuł oryginalny "The Road Less Traveled" – jak by nie tłumacząc byle blisko – zabrzmiałby nudnie, odstręczając może od kupna. Chociaż, pod tym tytułem przez lata był bestsellerem, więc może polski czytelnik został niedoceniony?
 
Nasuwa to pytanie - ile takich ulepszeń - "wartości dodanych" (czy też odjętych) – jest w całym tekście? Polski czytelnik myśli, że czyta Pecka, a czyta tłumacza. Nie tylko tak się dzieje przy lekturze Pecka... raczej - kogokolwiek.
 
Nawet w cytowanym fragmencie przez newdema ... oryginalna fraza "when they embraced Christianity" - która zawiera ładunek emocjonalny i oddaje dynamiczny i całościowy charakter, została zastąpiona obojętnym "przyjęciem chrześcijaństwa". Słówko "when", które nie ogranicza zjawiska do jednego krótkiego momentu - rzecz może się przecież ciągnąć a ciągnąć (a jak z kontekstu wynika, zaiste się ciągnie, i wciąż się nie kończy), zostało przetłumaczone przez "w chwili". A "chwila" - wiadomo, chwila.  Łup, cup, i już.
 
Że "world view" jako "światopogląd"? To ostatnie zdążyło się juz tak wyświechtać, objuczone zapożyczeniami z przymiotników takich jak "marksistowski" lub "katolicki", że już nie wiadomo, co znaczy. Oczywiście, tu ma mieć znaczenie fundamentalne i porywające, a po przetłumaczeniu już nie ma – ot, jak ze ściągi na maturę. I to tyle w jednym zdaniu! A ile jest tych zdań w całości?
 
Jak przytacza newdem, Peck podpiera się wierszem T.S. Eliota „Journey of the Magi” – „Podróż Trzech Króli”. Stanisław Barańczak, czy to li tylko tłumacz wiersza, czy całego eseju, nie omieszkał twórczo podejść. Eliota też trzeba poprawić i ulepszać, jak tylko się da.
 
Wszystko to dawna przeszłość;
ale pamiętam wszystko
I chętnie bym przeżył od nowa.
byle tylko ustalić. Jedno ustalić
To: czy coś wiodło nas tak daleko,
abyśmy u mety ujrzeli
Narodziny czy Śmierć?
Narodziny z pewnością się dokonały
.
Mieliśmy niewątpliwe dowody.
Widywałem już narodziny i śmierć wcześniej,
lecz wydawałymi się czymś innym;
te Narodziny były nam ciężką, nieznośną męczarnią,
jak Śmierć, jak własne konanie
.
Wróciliśmy w nasze strony,
każdydo swego Królestwa,
 
Ale nie ma już dla nas spokoju tu,
gdzie rządzą prawa dawnej wiary
I lud, dzisiaj nam obcy,
trzyma się kurczowo swoich bożków.
Rad byłbym, gdyby przyszła jeszcze jedna śmierć.
 
All this was a long time ago,
I remember,
And I would do it again, but set down
This set down
This: were we led all that way for
Birth or Death? There was a Birth, certainly,

 
 
We had evidence and no doubt. I had seen birth and death,
But had thought they were different; this Birth was
Hard and bitter agony for us, like Death, our death.

 
 
We returned to our places, these Kingdoms,
 
 
But no longer at ease here, in the old dispensation,
With an alien people clutching their gods.
I should be glad of another death.
 
 
Powiedzmy, tu: w oryginale "But no longer at ease here, in the old dispensation" zostało zawężone do "Ale nie ma już dla nas spokoju tu, gdzie rządzą prawa dawnej wiary.  "Dispensation" obejmuje nie tylko wiarę, ale sposób życia, zwyczaje, nawyczki, prywiczki, jak się mówi dzień dobry, czy oko za oko czy ząb za ząb, czy się spluwa przez lewe, czy prawe ramię, i czy w ogóle, czy je się to a nie je tamtego, czy przeciąg szkodzi, etc., etc. etc. Następna linijka i tak wiarą się zajmuje, a Eliot gadułą powtarzającym się nie był.
 
Wiersz jest patetyczny i monumentalny, i taki ma zostać po tłumaczeniu. Nie jest to wiersz na akademię ani nie nadaje się na odczyty przy piwku. Nawet ten "spokój"! Swoją drogą, jaka jest różnica między „spokojem” a „pokojem”?  No, to słówko "ease" jest trudne. Raczej trzeba szukać wzorów surowych a nie codziennych. Nie mówi się "pokój z wami" a nie "spokój z wami". Psalm 25, verset 13, w wersji angielskiej "His soul shall dwell at ease" - w Biblii Tysiaclecia "Będzie on przebywał wśród szczęścia". Barańczak widzi "ease" jako antonim "anxiety". A to nie całkiem tak. "Mamy przecież śliczny czasownik „zaznać” – tu aż się prosi.
 
Niegdyś myślałem, że polskie słowo „pokój”, łacińskie „pax”, czy angielskie „peace” pochodzą od tego samego rdzenia. A nie całkiem, polskim rdzeniem jest „koić” (pokrewne „goić”).... dopiero zatoczywszy szerszy łuk łączą się (np., poprzez daleką kuzynkę - słóweczko „appease”)
 
Czy kogoś zastanawiał sens życzeń „Zdrowych i spokojnych świąt...”? Wszak nie chodzi o brak pijackich burd... Tylko – o zasobność, szczęście, dostatek. To wlaśnie mówił Kochanowski pisząc „Wsi spokojna...”, nie miał na myśli nieobecność chłopów okładających się kłonicami.
 
Ach, ta maniera tłumaczenia "gods" z małej litery jako "bożków" dodaje ekstra pogardy, a takiego odczucia nie ma w oryginale. Nawet w oficjalnym- polskim - sformułowaniu Pierwszego Przykazania (tego z Dekalogu), widnieje "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.".  Spróbuj, Czytelniku, jak się nie obawiasz pioruna z nieba, zamienić "bogów" na "bożków", i zobaczysz jak się drastycznie sens zmieni. Przede wszystkim, strywializuje się, sam raz dla prześmiewców w rodzaju wyznawców Spaghetti Monster.
 
 
Nawet liczbę mnogą Barańczak przetlumaczył na pojedynczą, dodając prawną klauzulę - "Wróciliśmy w nasze strony, każdy do swego Królestwa".  Brzmi to jak wezwanie z megafonu w stanie wojennym "po manifestacji rozchodzimy się do domu, każdy do swego",.
 
Nawet "our places" tłumacz potraktował geograficznie - "nasze strony", czyli "tu a tu, tam a tam". A przeciez chodzi nie tylko o miejsce w danym punkcie lądu, ale miejsce w dawnym systemie i i czasie. "Wróciliśmy tu, w nasze miejsce" - akurat lepiej by pasowało przerobić na liczbę pojedynczą (i - " w nasze miesjce", a nie "do naszego miejsca").
 
Ech, długo by tak można. Tyle na czerwono zakreślonych odejść, dodatków, i przekabaceń. Na zakończenie, dwa inne tłumaczenia omawianego fragmentu:
 
Wszystko to było dawno, lecz dobrze pamiętam,
I uczyniłbym to jeszcze raz; ale ustalmy
To ustalmy
To: Czy droga wiodła nas do Narodzin,
Czy do Śmierci? To były Narodziny - oczywiście,
Mieliśmy dowód, niewątpliwy. Widziałem narodziny i śmierć,
Lecz sądziłem, że różnią się. Te Narodziny były dla nas
Ciężką i gorzką agonią, jak Śmierć, nasza śmierć.
Wróciliśmy do swych ziem, dawnych Królestw,
Lecz nie jest nam już łatwo, wśród praw starej wiary,
Z ludem dziś obcym, wielbiącym swych bogów.

Chętnie bym przyjął inną śmierć.
 
I nieznanego tłumacza, ewidentnie skorelowanego z Boczkowskim, i choć jedną rzecz poprawiającego:
 
[...]
Mieliśmy dowód, bez wątpienia. Widziałem narodziny i śmierć,
[...]
Lecz nie jest nam już łatwo w starym ładzie,
Wśród obcych ludów wielbiących swych bogów.
Z wdzięcznością przyjmę inną śmierć.
 

-------------------------------------------------------

dopisane 7 sierpnia 2009 - jeszcze jedno tłumaczenie (całość w linku)
 

Antoni Libera

Pamiętam, było to dawno;
Dziś bym postąpiłbym tak samo, tylko trzeba zapytać
Trzeba zapytać
O to: czy cała ta droga nas wiodła
Do Narodzin czy Śmierci? Że były to Narodziny, to nie ulega kwestii,
Mieliśmy na to dowody. Bywałem świadkiem narodzin i byłem też świadkiem śmierci,
I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak te narodziny
Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza.
Wróciliśmy do siebie, do naszych starych Królestw,
Ale w tym dawnym obrządku jakoś nam już nieswojo,
Obco wśród tego tłumu zapatrzonego w swe bóstwa.
Rad byłbym innej śmierci.


Dopisane 17 marca 2011.

Po trzech tygodniach od ostatniego komentarza, pojawił się jeszcze jeden, który przegapiłem z racji przejścia wpisu ze stany aktywnego w uśpiony. Zawiera on nieco inne tłumaczenie fragmentu:

Ijonek

Wszystko to zdarzyło się dawno temu, jak pamiętam,
I postąpiłbym tak samo jeszcze raz, ale ustalmy,
To właśnie ustalmy,
To: czy byliśmy prowadzeni tą drogą dla
Narodzin czy dla Śmierci? Oczywiście były tam Narodziny,
Mieliśmy dowody i nie mieliśmy wątpliwości. Widziałem narodziny i śmierć,
Ale myślałem, że to różne rzeczy; te Narodziny były
Dla nas ciężką i gorzką agonią, jak Śmierć, nasza śmierć,
Powróciliśmy do naszych domów, tych Królestw,
Ale już na zawsze niespokojni, w ramach starego porządku,
Z obcym ludem trzymającym się kurczowo swych bogów.
Z wdzięcznością przyjąłbym inną śmierć.


Dopisane 2 stycznia 2020

Publicysta, częsty komentator tutaj, napisał notkę, w której SI (Sztuczna Inteligencja), czyli darmowa auotomatyczna tłumaczka, przetłumaczyła jego wiersz o herbacie i Chińczykach (choć cichcem wkradli się doń, przez tę tłumaczkę, Marokańczycy). Zachęciło mnie to do powrotu do niniejszego wpisu sprzed dekady. I oto znalazłem tu jeszcze jeden komentarz, jeszcze jedno łumaczenie fragmentu wiersza Elliota, autorstwa Navigo.

Czemuś jej tekst jest skomasowany, acz zgaduję, że tak Salon2 ma - Wielki Psuj. Próbowałem odkomasować, łamiąc wersy - jak źle złożone kości - i składając j inaczej - niczym doktor Wilczur jaki, choć nie jestem pewny, czy taka była intencja Autorki.

Oto tłumaczenie Navigo:

Wszystko to było dawno, lecz pamiętam
I powtórzyłbym znowu
Znowu tak
To: czy całą tą drogą wiedziono nas po
Narodziny czy Śmierć?
Były Narodziny

Mieliśmy dowód pewny.
Widziałem narodziny i śmierć
Lecz myśl przyszła że te były inne: owe  Narodziny były
Dla nas gorzkim i ciężkim konaniem jak śmierć, nasza śmierć

Wróciliśmy na miejsce do  swoich Królestw
Ale już bez spokoju; w dawnym  rozdaniu
Wśród obcych ludzi tulących swych bogów
Z innej bym się cieszył śmierci

tichy
O mnie tichy

tichy jaki jest każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Kultura