kemir kemir
535
BLOG

Teoria jazdy na martwym koniu

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 46

"Kiedy odkryjesz, że jedziesz na martwym koniu, najlepszym rozwiązaniem jest z niego zejść” – tak brzmi plemienna mądrość Indian Dakota, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jej treść wydaje się być oczywista, jednak w neoliberalnym, lewackim świecie  brukselskim, najwyraźniej nigdy nie słyszano o Indianach Dakota. A właściwie jest inaczej: teoria martwego konia wyzwala cały szereg strategii. Zbiera się jakaś rada, gremium zarządzające, albo inni mądrale wespół z ekspertami i ustalają jedynie słuszną strategię. Rozpatrywane są takie na przykład opcje:


– Kupno mocniejszego bata.
– Zmiana jeźdźca.
– Zapewnienia typu “Zawsze jeździliśmy w ten sposób na koniu.”
– Zwołanie komisji do zbadania konia.
– Organizowanie delegacji mających na celu sprawdzenie, jak gdzie indziej jeździ się na martwych koniach.
– Opracowanie standardów dotyczących jazdy na martwych koniach.
– Zatrudnienie psychologa mającego przywrócić martwemu koniowi chęć do jazdy.
– Szkolenie dla pracowników w celu podniesienia ich zdolności jeździeckich.
– Analiza sytuacji martwych koni w dzisiejszym otoczeniu.
– Zmiana norm, dzięki której koń nie zostanie uznany za martwego.
– Zatrudnienie podwykonawców mających ujeżdżać martwego konia.
– Zebranie wielu martwych koni w celu zwiększenia szybkości.
– Ogłoszenie, że żaden koń nie jest zbyt martwy.
– Przeznaczenie dodatkowych środków na zwiększenie wydajności konia.
– Przeprowadzanie analizy rynku mającej wykazać, czy podwykonawcy mogą ujeżdżać tego konia taniej.
– Kupno produktu mającego sprawić, że martwy koń będzie biegał szybciej.
– Ogłoszenie, że koń jest teraz: lepszy, tańszy i szybszy.
– Przeprowadzenie badań nad sposobami wykorzystania martwych koni.
– Dostosowanie wymagań wydajności dla koni.
– Ogłoszenie, że przy produkcji tego konia, koszt był zmienną egzogeniczną.
– Uznanie obecnego stanu konia za standard
– Awansowanie konia na stanowisko kierownicze lub prezesa.


To jest oczywiście satyryczna metafora ilustrująca, jak niektórzy ludzie, instytucje lub całe narody (nie)radzą sobie z (nie)oczywistymi, problemami. Zamiast zaakceptować rzeczywistość, trzymają się jak pijany płotu, zapewniając o swojej trzeźwości i o tym, że ich racje są "najmojsze". Nie wiem czy legendarny Stanisław Bareja znał teorię martwego konia, ale jego genialne filmy, wyszydzające tego rodzaju absurdy PRL, idealnie się w indiańską teorię wpisują. Wielka szkoda, że Pan Bareja już nie nakręci żadnego filmu, bo miałby wręcz galaktykę podobnych absurdów wylewających się wręcz z brukselskich narad, komisji, zebrań i zwykłego wodolejstwa. Klasyka teorii o jeździe na martwym koniu, dla klasyka wyszydzającego absurdy! Bingo!


Szczerze pisząc liczyłem, że po tym, jak szybko, sprawnie i zdecydowanie (nie ma zmiłuj) prezydent Trump wprowadza normalność w USA, europejskie elity wezmą lodowaty prysznic, przewietrzą gabinety i zauważą, że z martwego konia należy zejść. Nic podobnego. Oni dokładnie tak, jak wyżej przytoczone opcje, wzięli się za rozważania jak dalej martwego konia używać. Ogłosili nawet, że koń jest teraz: lepszy, tańszy i szybszy. A przynajmniej taki będzie, za jedyne 800 miliardów ojro. Skąd taka kasa? Z pożyczek. Kto będzie płacił raty? Na przykładzie Polski wygląda to tak:
- Polska otrzyma wielomiliardową pożyczkę, którą spłacać będą kolejne pokolenia.
- Za te miliardy zakupi sprzęt wojskowy we francuskich i niemieckich  zakładach zbrojeniowych.
- W zamian odda dowództwo Sztabowi Wojskowemu w Brukseli czyli w Berlinie.
- Francja i Niemcy nie wydadzą ani jednego ojro na własne zbrojenia, bo rzecz sfinansują Polacy zakupami sprzętu.
- Francja i Niemcy, nawet naiwnie zakładając, że solidarnie płacić raty będą, środki na te raty uzyskają z Polski, płacącej za sprzęt i francuski "napletek" atomowy żywą gotówką.
GENIALNE!!!! 


Staliśmy się podwykonawcą mającym ujeżdżać martwego konia. Ale to nie wszystko - jak to mówią w reklamach. Siemens, zwijający się do Trumpa, bo tam da się żyć, zostawił po sobie pokaźny spadek w postaci niesprzedanych wiatraków. Ponieważ standard dotyczący jazdy na martwym koniu zielonej energii, ciut się zmienił i powiada, że nie da się utrzymać produkcji przemysłowej na baśni o taniej energii odnawialnej, ów wiatrakowy spadek po Siemensie trzeba upłynnić. Komu? Polsce. Ministra od klimatu aż piszczy z radości i już szykuje miejsca na te energetyczne cuda na kiju. Po cichu i bez rozgłosu skróciła dystans, jaki ma dzielić niemieckie cudo od budynków mieszkalnych. Z 700 na 500 m. Jak kto nie wie co to znaczy, to niech się wybierze na wycieczkę pod dowolny wiatrak. Spałem kiedyś w hotelu w bezpośrednim sąsiedztwie wiatraka i gwarantuję, że to są niezapomniane wrażenia. Jakiś rok spania w takich warunkach i Tworki pewne. Żeby było śmieszniej, prasa niemiecka już otwartym tekstem informuje z ulgą, że Tusk zrezygnował z budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Kurtyna!


image


Europa, która już nawet nie ma czasu na zawalczenie o swoje miejsce w brutalnym świecie, wymyśliła KPO ver. 2.0. Tyle, że - przypomnę - KPO to nazwa polska, bo po europejsku to "New Generation EU". Co to oznacza? Pod pretekstem odbudowy szkód po covidzie, UE przeznaczyła pieniądze na stworzenie de facto nowego ustroju w Europie. Jak się ma bowiem odbudowa gospodarki do zielonego szaleństwa, do cyfrowej kontroli ludności, czy do tęczowej degrengolady? Nijak się ma! Teraz będzie inaczej? A taki... z tą różnicą, że Francja I Niemcy potrzebują finansowej kroplówki jak kania dżdżu. Kroplówki, która da trochę czasu, bo paraliż polityczny, komunistyczne ideologie i  dramatycznie zły stan gospodarki przekreślają ambicje Unii Europejskiej, by stać się liczącą się siłą globalną. Spełniają się plany aliantów z 1945 roku, które przewidywały rolę Niemiec jako rolnicze państwo, eksportujące piwo, Rieslinga und Kartoffelsalat. Wszystko. No, ale skoro własnymi "ręcami" się zarżnęło potężny i własny przemysł samochodowy, to nic innego nie pozostaje. Chyba, że Tusk - ostatnia nadzieja niemieckiego człowieka. Nawiasem pisząc, jakoś nikt nie zauważa, że nasz Umiłowany Przywódca, pomimo buńczucznych zapowiedzi, z KPO dostał jakieś ochłapy i się tym nie chwali, bo... nie ma czym. Ale raty płacimy. Czy jest głupszy naród na tym Bożym świecie?


Względny upadek UE trwa nieprzerwanie od ćwierćwiecza unii walutowej. Analiza przeprowadzona przez Bloomberg Economics pokazuje, że gospodarka bloku byłaby o około 3 biliony euro większa, gdyby dotrzymywała kroku USA – co wystarczyłoby do zwiększenia dochodów przeciętnego pracownika o około 13 tys. euro rocznie. Tyle, że dystans jest nie do odrobienia,, a nawet gdyby był, to trzeba wziąć lodowaty prysznic i dosłownie zaorać wszystkie unijne struktury. Wygodniejsze jest jednak opracowanie standardów dotyczących jazdy na martwych koniach, co nie przeszkadza w tym, że Francja i Niemcy zaczęły grać tylko na siebie. Pozostali również. Za wyjątkiem rządu Polski, który dyrektywę jazdy na martwym koniu przyjmuje z euforycznym entuzjazmem, a tych, co widzą indiańsko - barejowski absurd jazdy na martwym koniu i znacząco pukaja się w czoło, nazywają "Rosją". Cokolwiek to znaczy, bo ja się na wariatach nie znam. 




https://djd.pl/historia-o-martwym-koniu-czyli-strategie-korporacyjne-w-piatek/

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka