Zasadniczym zadaniem władzy w początkowym okresie PRL było ustanowienie narracji o "leśnych bandach", czyli o rzekomych "wrogach ludu", "faszystach" czy też "imperialistycznych pachołkach". Ale prawda, jak oliwa, zawsze na wierzch wypływa i dziś tylko komunistyczne odpady przeczą temu, że powojenne podziemie niepodległościowe stanowiło prostą kontynuację działalności niepodległościowej z okresu okupacji niemieckiej. Było też pierwszym odruchem samoobrony społeczeństwa polskiego przeciwko sile opresyjno - komunistycznej władzy, która pełnymi garściami czerpała z systemu ZSRR. W okresie stalinowskim do walki z członkami niepodległego podziemnego państwa walczącego z okupantem niemieckim zaangażowano nie tylko bezpiekę, ale cały aparat sprawiedliwości. Nazywało się to walką o ”socjalistyczną ojczyznę", a celem było unicestwienie całego patriotycznego podziemia... czyli stłumienia wszelkiego oporu wobec systemu.
Po niemal ośmiu dekadach, historia zatoczyła koło. Deja vu. Dziś władza walczy z politycznymi przeciwnikami metodami, które sama określiła jako "demokrację walczącą", w której prawo jest tak stosowane, jak rozumie jak władza. Zanikły nie tylko reguły prawa, nie tylko podeptano powagę sądów i różnych instytucji państwa prawa, ale unieważniły się wszelkie normy moralne, etyczne i wspólnotowe w rozumieniu społeczności stanowiącej naród. Z tego punktu widzenia dokonano większej zbrodni niż w czasach stalinowskich. Zresztą jak to jest, że po trzech dekadach rzekomej transformacji ustrojowej, tłusty komuch z PZPR, nazywający siebie adwokatem, sugeruje publicznie (w polskiej niby stacji telewizyjnej), że za zgon przesłuchiwanej w bardzo wątpliwych proceduralnie warunkach kobiety, odpowiedzialny jest szef partii opozycyjnej? Cyrankiewicz były z towarzysza adwokata dumny!
"Żyjemy w czasach powojennych, gdzie po lasach grasują bandy a państwo jest zagrożone" - mówiła niespełna rok temu prokurator Ewa Wrzosek.. Tu nawet nie trzeba nikomu tłumaczyć analogii. Ta pani - przynajmniej mentalnie - żyje w czasach stalinowskich katów, na czele z Julią Brystigerową, Heleną Wolińską czy Jackiem Różańskim. Mało tego - narracja Ewy Wrzosek wskazuje, że te postacie są jej wzorcami do naśladowanie - nie wiem, czy gdyby panią Wrzosek przenieść w te koszmarne czasy, to czy w wybijaniu zębów i w wyrywaniu paznokci przesłuchiwanym nie odnajdywałaby jakiejś perwersyjnej przyjemności. Jak np. Julia Brystygierowa, osławiona Krwawa Luna. Tego nie wiem, chociaż mam precyzyjne przypuszczenia. Natomiast widać, że nawet nazewnictwo niespecjalnie się zmieniło, chociaż "imperialistycznych pachołków" zastąpili "agenci Putina". Deja vu.

To polskie deja vu daje odpowiedź na pytanie, które zawsze mnie dręczyło: skąd wtedy system "wytrzasnął" te bestie, skąd wzięli się ludzie, którzy ten terror popierali i wznosili wzniosłe hasła - zupełnie jak teraz? Już wiem: ponieważ ci ludzie naprawdę wierzyli, że służą dobrej sprawie i że tak ukształtowana Polska będzie w przyszłości - jak tylko rozprawią się z jej "wrogami" - niemalże rajem na ziemi. Uważali też, bądź tak im wpojono, że cel uświęca środki, a walka o lepszą przyszłość wymaga ofiar. Dokładnie tak samo uważa pani Wrzosek i ci, którzy "stoją za nią murem"... a niektórzy sugerują, że zasłużyła sobie na Order Orła Białego. Są też i tacy, których może i bulwersują stosowane przez władzę metody, ale... z czasem sami je przejmują, przewyższając często radykalizmem swoich "nauczycieli”. Nie brak też cyników i oszustów, którym chodzi tylko o karierę i wygodne życie.
Zmieniły się tylko metody, a raczej nie tyle metody, co zakres i siła stosowanych narzędzi. Internet i wszechdostępne media wyprały na biało umysły milionów Polaków, z których znaczna cześć nie miałaby żadnych skrupułów żeby wejść w buty stalinowskich oprawców ścigających "leśne bandy", czyli współcześnie antyrządową opozycję. Znamienne są wpisy w mediach społecznościowych o tym, jak to aresztowany Matecki zostanie "ubogacony" przez współwięźniów i entuzjastyczne komentarze ośmiogwiazdkowej tłuszczy. Ręce opadają. Powiedzieć, że to dzicz to nic nie powiedzieć. To jest naród?????????? Nie - to jest zagrożenie tysiąc razy większe niż Rosja, bo największym zagrożeniem dla bytu państwa jest zdziczały i bezwładny naród. Brak oporu wobec dziczy tylko rozzuchwala despotów.
Deja vu. Naród polski jako taki nie istnieje - to już nawet nie są dwa zwaśnione plemiona. Podział poszedł po linii "leśnych band" i "demokratów" widzących fantasmagorie w postaci demokratycznego raju, a tak naprawdę niby państwa, całkowicie podporządkowanego lewacko- liberalnej ideologii ze stolicą w Brukseli. A to dopiero początek, bo wielkimi krokami nadchodzi surowa cenzura. A bez wolności słowa i zgromadzeń nie ma debaty, dyskusji, nie ma ścierania się idei, krytyki. Nie ma dochodzenia do prawdy. Otwierają się bramy tyranii, nad którą unosi się rechoczący duch Krwawej Luny.
Ostatni gasi światło. I to byłoby na tyle.
Obrazy wykorzystane w zgodzie z prawem do cytatu.
Inne tematy w dziale Polityka