Nie ukrywam, że popieram i głosuję na Konfederację, a szczególnie bliska mi jest Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Moimi ulubienicami są Panie europosłanki Ewa Zajączkowska - Hernik i Anna Bryłka. To jest mój polityczny świat, to są moje poglądy, to jest moja Polska. Prawda, szczerość, otwarte i jasne stawianie spraw polskich. Kontrowersyjnie? No i co z tego - tak być powinno, bo tylko w kontrowersyjnych dyskusjach może urodzić się dobro wspólne: tak być musi!
Z obrzydzeniem i irytacją czytam mainstreamowe wrzutki godzące w "Konfę", w jej liderów i - co za tym idzie - w ich wyborców. Nie sposób wyliczyć wszystkie łatki, jakie przyklejono i przykleja się Konfederacji, które są (chyba) - uwzględniając proporcje i skalę - jeszcze bardziej obrzydliwe i kłamliwe niż te, które przeznaczone są dla PiS. Ale to mainstream - to jego zasadnicza cecha, żeby opluwać tych, którzy już dawno rozszyfrowali "wartości" liberalnej demokracji, zwanej obecnie w Polsce "demokracją walczącą". Nic nie dziwi.
Ale dziwić musi chorobliwa i wręcz patologiczna niechęć PiS do Konfederacji - widoczna zwłaszcza u betonowych wyznawców partii Kaczyńskiego. To ciekawe, bo kropla w kroplę powielają oni manipulacje i wrzutki wspomnianego wyżej mainstreamu, którym przecież gardzą, kiedy ów poniewiera ich ukochaną partię i wodza. Ale jeśli poniewieranie dotyczy Konfederacji, to popieramy, a nawet zrobimy to bardziej. Przykładem powielania mainstreamowego kłamstwa jest znany powszechnie fejk z zaledwie cząstką prawdy, jakoby Konfederacja w drugiej turze wyborów 2020 poparła Trzaskowskiego. Bzdura, która się jednak przyjęła za sprawą nieodpowiedzialnych słów Jacka Wilka. Mainstream chwycił słowa, rzucił dalej, PiS połknął i do dziś trawi. Ot, logika PiS i pisowskich wyborców.
Ta "logika" ma jednak swoje bardzo wyraźne źródła. Emblematycznym przykładem mogą być byłe relacje na linii poseł Braun - marszałek Witek. Pani Witek w świetle prawa (chyba Kaduka), pozbawiła (sejmowymi karami finansowymi) posła na Sejm RP kilkudziesięciu tysięcy złotych należnych uposażeń, bo ten konsekwentnie odmawiał nałożenia na twarz covidowego "kagańca". Dziś już wiemy, że maseczki, czyli te "covidowe kagańce", raczej szkodziły, a nie pomagały i miały znaczenie bardziej propagandowe niż medyczne, ale mało kto już o tym mówi, a tym bardziej przyznaje się do głupoty. Zresztą dużo ważniejsze jest to, że PiS - co wytykała Konfederacja, a poseł Braun w słowach nie przebierał - metodą kopiuj/wklej przeniósł do Polski prawie wszystkie rozwiązania zachodnich reżimów sanitarnych, w rezultacie czego zmarło ok. 200 tys osób, z dnia na dzień pozbawionych opieki medycznej. Ludzie umierali na mityczny covid, choćby mieli zawał, udar mózgu, zaawansowanego raka, albo zginęli w wypadku samochodowym, podczas gdy szpitalne oddziały specjalistyczne świeciły pustkami, a personel ćwiczył taneczne układy choreograficzne, żeby je wrzucić na "fejsa". Biorąc zresztą za to podwyższone pensje o covidowe dodatki, które PiS hojnie rozdawał, podtrzymując w ten sposób strach, sanitarny reżim i propagandę.
Kiedy Putin w jedną dobę zakończył "pandemię", cudownie uzdrowił zarażonych, dla których stadionowe szpitale miały być za małe i spowodowal, że "śmiertelnie niebezpieczny wirus" prawdopodobnie odleciał na inną planetę, nastąpiła pisowska era ukraińskich "braci". Media, zresztą wszystkie, przeszły w tryb ukraińskiej "Prawdy" i znaną już metodą kopiuj/wklej głosili wojenną narrację. Pisowscy czynownicy przystąpili do gorliwego tropienia "ruskich onuc". Powtórzyła się sytuacja covidowa z tą różnicą, że "antyszczepionkowców", "szurów" i "foliarzy" zastąpiły "ruskie onuce". Skąd? Oczywiście, że z Konfederacji! Kiedy Morawiecki jedną ręką podpisywał w Brukseli zielone brednie i pakty poddańcze, a drugą pokazywał guziki w marynarce i przysięgał, że ich nie odda, wrogiem była... Konfederacja, która jak zawsze, po prostu mówiła jak jest naprawdę i że Morawiecki zwyczajnie kłamie.
Oj, nie ma za co Konfederacja zalecać się do PiS i ma powody, żeby z niechęcią odrzucać pisowskie zaloty. A jak ocenić pisowski atak na "Konfę" kilka dni przed październikowymi wyborami w ubiegłym roku? Odpowiadam: jako pisowski strzał we własne kolano, bo sympatycy Konfederacji wahający się jeszcze nad oddaniem głosu (a może jednak PiS?), przestali mieć wątpliwości. Tylko Konfederacja się liczyła, ponieważ głosu nie może uzyskać partia kalająca prawicowe gniazdo, tylko dlatego, że uzurpuje sobie prawo do reprezentacji całej prawej strony. Warto, a nawet trzeba w tym miejscu pamiętać, że Konfederacja to najbardziej zróżnicowana partia na polskiej scenie politycznej: różnią się między sobą Mentzen i Bosak, inny jest Wipler, Sośnierz bywa zupełnie niedorzeczny w swoich "odlotach", o Braunie i konfederackich europarlamentarzystkach już wspomniałem. Nie wiem, czy ta różnorodność jest zaletą czy wadą: ja widzę po prostu możliwość wspierania Konfederacji bez konieczności zgadzania się np. z p. Sośnierzem.
Kiedy dziś najważniejszą sprawą dla Polski jest zamknięcie drzwi Pałacu Prezydenckiego przed przedstawicielem liberalno - lewackiej władzy, pisowski beton znów odgrzewa stare kotlety: Konfederacja nie poprze Nawrockiego, bo "to ukryte tuskoidy som". O dziwo, na poziomie politycznym widać raczej zgodność niż agresję, bo np. oglądałem w TV Republika bardzo ciekawą rozmowę Przemysława Wiplera ze Zbigniewem Boguckim - była to fajna, merytoryczna rozmowa dwóch facetów na wysokim poziomie kultury, szacunku i .. zgody w generaliach. Można? Można! Dlaczego zatem ta zgoda nie schodzi na poziom elektoratów? Ponieważ sojusz PiS, Konfederacji i pomniejszych partyjek prawicowo - konserwatywnych to największy koszmar układu lewacko - liberalnego i mainstreamu, który ów układ karmi. Będą zatem robić wszystko - i to robią - żeby między PiS i Konfederację wbijać klin wrogości i napuszczać na siebie te dwa elektoraty. Inna sprawa, że gdyby do jakiegoś większego sojuszu miało dojść, to PiS musiałby najpierw - jak to mówi Marcin Mastalerek i potwierdza prof. Nowak - stanąć w prawdzie, czyli rozliczyć się przeszłością. Ale to, chociaż poparcie bezpartyjnego Nawrockiego to krok w dobrym kierunku, jest ciągle pieśnią przyszłości.
Nie chcę absolutnie Konfederacji kanonizować na politycznego złotego cielca prawicy! O nie - "Konfa" ma sporo za uszami i miałbym do opisania wiele krytycznych uwag pod jej adresem. Ale to, co byłoby rzeczywiście istotne w kwestiach konfederacyjnych, w przestrzeni publicznej prawie nie istnieje, bo obowiązuje mainstreamowy szum - czyli wbijany klin niezgody, a nawet wrogości. Osobiście opowiadam się za możliwie jak najbardziej ścisłą współpracą PiS i Konfederacji z zachowaniem swojej odrębności i różnic. Ale - na litość boską - trzeba działać razem tam, gdzie się da i jest to w interesie Polski. Tak, jak w interesie Polski jest głosowanie w II turze wyborów prezydenckich na Karola Nawrockiego, jeżeli spełnią się przewidywania dotyczące tych wyborów. Niestety, jeżeli już nawet w TV Republika zauważyli, że Nawrocki na swoich spotkaniach ma zerowe wsparcie polityków PiS, to trudno wymagać tego wsparcia od polityków Konfederacji. No cóż, zobaczymy...
Inne tematy w dziale Polityka