kemir kemir
3066
BLOG

Suchara w Przysusze nie było, ale...

kemir kemir PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 253

Czy jako  były wyborca miałem jakieś oczekiwania wobec Kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Przysusze? Nie. Od drętwej, skostniałej partii "młodzieży starszej", od nieudaczników, którzy przez 8 lat nie dali rady zbudować na tyle solidnego fundamentu Rzeczpospolitej, żeby zewnętrzna partia Tuska męczyła się z tym fundamentem dłużej niż trzy miesiące, nie można niczego dobrego oczekiwać. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy już prawie rok po przegranych wyborach, nie potrafi przyznać się do swoich błędów i wypowiedzieć małego "przepraszamy" pod adresem takich wyborców jak ja.

I to "nie oglądamy się za siebie" wybrzmiało, niestety, także teraz. Szkoda, bo bez tej odwagi "stanięcia w prawdzie", wszelkie zapowiadane działania na przyszłość tracą rozpęd już na samym starcie. Ale dobrze, że prezes w ogóle raczył zauważyć kompletną indolencję partyjnej struktury w terenie (o czym wielokrotnie pisałem na swoim blogu) oraz zdecydował się na utworzenie partyjnej "grupy szybkiego reagowania" pod nazwą Komitetu Wykonawczego. To dobre, ba - niezbędne działania służące ożywieniu zdrętwiałej partii: szkoda tylko, że spóźnione o jakieś cztery lata, które były kluczowe dla utrzymania władzy.


Poza tym przydługie przemówienie prezesa raczej nie znajdzie się na liście bestsellerów przemówień politycznych: było nudne, drętwe, przewidywalne i pozbawione jakichkolwiek elementów "wow". Litania oczywistych zarzutów wobec Tuska i jego rządzącej koalicji może służyć tylko jako karma dla fanatycznych wyznawców PiS - nic, poza biadoleniem, nie wnosi i niczego nie zmienia. Charakterystyczne i znamienne były jednak odniesienia do "zielonego ładu", lewackiej ideologii wylewającej się z Brukseli tonami i realnej groźby "kondominium" wiszącego na Polską - a gdzieś ty był, prezesie, kiedy twoi ludzie na czele z premierem płaszczyli się przed unijnymi urzędasami i podpisywali wszystko jak leci? Przecież, na litość boską, to nie były krasnoludki, tylko ludzie piastujący w twoim rządzie poważne i odpowiedzialne urzędy!


Niestety - kłamaliście wtedy w żywe oczy, oszukaliście ludzi i swoich wyborców, lekceważyliście wagę podpisanych dokumentów, wykazaliście się brakiem elementarnej asertywności w dbaniu o interes i dobro Polski. Nie pisząc już, że zwyczajnie daliście się ograć jak niepełnosprawne dzieci, finalnie dostając lanie od wyborców w Polsce. Którzy zresztą wzięli też pod uwagę covidowe absurdy i "braci Ukraińców"  - to dlatego nie rządzicie nadal. Nie ma za co.


Ale... o ile przemówienie prezesa Kaczyńskiego to rzecz do zapomnienia, to mile mnie zaskoczył Mateusz Morawiecki. On nie jest z mojej bajki i nigdy nie powinien być z bajki pisowskiej, ale właśnie tak powinno wyglądać przemówienie czołowego przedstawiciela partii, która chce wrócić do władzy, wygrać arcyważne wybory prezydenckie i efektywnie przeciwstawić się sile obłudnej, zakłamanej propagandy pomiotów Tuska - jego politycznemu planktonowi i funkcjonariuszom udających dziennikarzy. I nie była to sucha gadanina, ale propozycje konkretnych działań i nawet jasne wytyczne dla działaczy i polityków PiS:  ma być odważna ofensywa, poparta konkretami liczb, osiągnięć, sukcesów, odporna na zakłamaną destrukcję koalicyjnych barbarzyńców. O to chodzi. Brawo, panie Morawiecki.


Kongres PiS w Przysusze okazał się na szczęście tylko częściowym "sucharem". Wyłączając prezesa, widać, że PiS ma potencjał, który czeka na wyzwolenie i ma siłę, żeby w oka mgnieniu zdmuchnąć koalicję Tuska jak zdmuchuje się świeczkę. Dylemat jednak jest taki, na ile słowa, zapowiedzi i pozytywną energię da się przekuć w realne działania. Bo PiS, odkąd tylko pamiętam, zawsze ma z tym problem. Słomiany zapał, szumne zapowiedzi, gorące głowy i....  zero konkretów.

"Już każdy powiedział to co wiedział
Trzy razy wysłuchał dobrze mnie
Wszyscy zgadzają się ze sobą,
a będzie nadal tak jak jest."


Pozostaje mieć nadzieję, że arcyważne, kluczowe dla bytu Polski wybory prezydenckie tym razem spowodują w PiS wyjątek od tej reguły. Może nawet w Przysusze powinno wybrzmieć, że kandydatem PiS w tych wyborach może być Miś z filmu Barei i że jest to zupełnie bez znaczenia. Ponieważ ważne jest tylko to, że tych wyborów nie może wygrać kandydat "onych", obojętnie, czy będzie to Tusk, Trzaskowski czy Sikorski. Po prostu. Należy zagryźć zęby i głosować na kontrkandydata - choćby tym kontrkandydatem był ów Miś.



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (253)

Inne tematy w dziale Polityka