Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha, poselskie małżeństwo rodem z PO, co miesiąc otrzymuje z Kancelarii Sejmu 7500 zł na wynajem mieszkania w Warszawie. Wszystko dlatego, że biorą dwie dopłaty. Kinga Gajewska pobiera z Kancelarii Sejmu 4000 zł na wynajem mieszkania w Warszawie. 3750 zł na ten cel otrzymuje również Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości, a prywatnie mąż posłanki. Łącznie to właśnie kwota 7750 zł miesięcznie.
Po tym, jak na słynne małżeństwo parlamentarzystów z PO wylała się fala krytyki, wielu dociekliwych internautów zaczęło dokładnie sprawdzać ich poczynania z poprzednich lat. Ich uwagę przykuły na przykład wydatki na biura poselskie.
Warto nadmienić, że zgodnie z ustawą z 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora parlamentarzyści otrzymują ryczałt na prowadzenie biura poselskiego, który wynosi aż 22 200 zł miesięcznie (!). Na jakie wydatki zdecydowali się Gajewska i Myrcha? Są one dość oryginalne. Mianowicie: Gajewska na potrzeby biura kupiła do swojego biura poselskiego ekskluzywny zegarek Apple Watch za 1429 zł oraz dwa odkurzacze, w tym jeden samobieżny za 2 tys. zł.
Z kolei Arkadiusz Myrcha na potrzeby biura zakupił aż cztery ekspresy do kawy. Jak wynika z dokumentów, po jednym zakupiono w 2020 i 2021 roku, zaś dwa w 2022.
Żeby było zabawniej...
Dalej pan Tomasz Borejza podaje wiele przykładów mieszkań w Warszawie, które w cenie wynajmu rzędu 12 tys./miesiąc, oferują bardzo wysoki standard, przy którym wynajmowane mieszkanie Myrchów wygląda skromnie. Zatem co? Albo kłamią, albo przepłacają. Innych opcji nie ma.
Prawda jest naga. To para cwaniaczków, wyłudzających pieniądze z naszych, podatników kieszeni. Moje zdanie jest jedno i brzmi jednoznaczne: żadnych dopłat, żadnego sejmowego "socjalu". Idziesz do polityki - musi cię na jej uprawianie stać. Setki tysięcy ludzi wynajmuje mieszkanie, ze względu na pracę lub po prostu - z konieczności życiowej i nikt im do tego nie dopłaca. Coś za coś, no niestety.
Myrcha i Gajewska to posłowie ( a raczej chyba poślątka) i moim zdaniem w ogóle status posła RP powinien (ba - musi) wyróżniać się pewnym, nieco choćby wyższym poziomem od zwykłe, plebejskiej małości i kombinatorstwa. Niestety, jest dokładnie odwrotnie: prości (ale nie prostaccy) ludzie uczciwie płacą to, co wymaga od nich życie - a ci, co formalnie są elitą zniżają się do prostackiego cwaniactwa. Co by tu "myrchnąć" z publicznej kasy?
https://niezalezna.pl/polityka/cztery-ekspresy-do-kawy-ekskluzywny-zegarek-oto-co-za-pieniadze-podatnikow-kupili-gajewska-i-myrcha-do-biur/528212
Inne tematy w dziale Polityka