kemir kemir
147
BLOG

Wszystkich nas nie zamkną... chyba.

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 5

Chyba przedwczoraj przeżyłem kolejny polityczny szok poznawczy, ponieważ na antenie TV Republika z ust posła Lewicy, pana Pawła Krutula, usłyszałem, iż mówienie o jakimś kryzysie w Polsce (gospodarczym, energetycznym, zdrowotnym, sądowniczym... nieważne jakim !) to napędzanie ruskiej propagandy i karma dla rosyjskiej agentury. Nie wolno mówić o kryzysie i basta. Z tyłu głowy od razu zapala mi  się lampka ostrzegawcza, jak to pod zasłoną powodzi - cichaczem, bez rozgłosu - przyspieszyły prace nad bodnarowską ustawą, a precyzyjniej - nad nowelizacją Kodeksu karnego ws. tzw. "mowy nienawiści".


Proszę nie mieć złudzeń, że za "mowę nienawiści” będą karane tylko te osoby, które atakują osobników LGBT, lub w sposób oczywisty i wulgarny rozpowszechniają kłamstwa, oszczerstwa, groźby i wezwania do przemocy. "Mowa nienawiści” w wydaniu koalicji Tuska, to pretekst do cenzurowania wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się radykalnemu, narastającemu renesansowi neomarksizmu  w Europie, a zatem i w Polsce. Wiele wskazuje na to, że Polska ma być na tym polu nowej cenzury swoistym poligonem doświadczalnym w Europie. Łatwo sprawdzić, że identyczne regulacje znajdują się na finiszu prac w Brukseli, gdzie urzędnicy unijni chcą, by pojęcie "nawoływania do nienawiści i przestępstw z nienawiści” zostało dopisane do katalogu przestępstw unijnych o transgranicznym charakterze – ściganych obowiązkowo w całej Unii Europejskiej. Obecnie do tego "pakietu” należą: terroryzm, handel ludźmi oraz seksualne wykorzystywanie kobiet i dzieci, nielegalny handel narkotykami, nielegalny handel bronią, pranie brudnych pieniędzy, korupcja, fałszowanie środków płatniczych, przestępczość komputerowa i przestępczość zorganizowana. Teraz do tych poważnych przestępstw ma dołączyć do dziś nigdzie niezdefiniowana i służąca do cenzorowania konserwatystów "mowa nienawiści”. "Niezdefiniowana" oznacza tyle, że pod  "mowę nienawiści", czyli w myśl nowego prawa, będzie można podciągnąć dosłownie wszystko, co nie spodoba się mainstreamowi.


Jeśli do tego dojdzie – Unia będzie mogła nie tylko nakazać Polsce ściganie "mowy nienawiści” ale także ustanowić w drodze dyrektywy minimalne kary dla jej sprawców. Przyjęcie tego projektu będzie w praktyce oznaczać, że nawet jeśli na poziomie krajowym uda nam się obronić wolność słowa przed zapowiadanym atakiem ze strony rządu – cenzura zostanie nam narzucana odgórnie z Brukseli.


Minister Barbara Nowacka, zapowiadając projekt, mówiła, że ową nienawiść w ostatnich latach szerzono "z ambony”. To jasna zapowiedź cenzurowania kazań duchownych i nauczania Kościoła! Z kolei Anna Maria Żukowska z Lewicy mówiła wprost: "Każdy, kto jak np. prezydent Andrzej Duda powie, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia – będzie musiał odpowiedzieć za swoje słowa”. Ale - co widać, słychać i czuć - chodzi nie tylko o Kościół. Mówienie o "kryzysie",to zagrożenie dla "bezpieczeństwa" państwa, jakiekolwiek krytykowanie rządu, albo władz unijnych, to "mowa Putina" - ba, za napisanie relacji z powodzi na jakimś portalu społecznościowym, ów domorosły "reporter" trafił na "dołek", zatrzymany w sposób "godny" szefa mafii, albo kartelu narkotykowego.  Mało tego: jeszcze dalej idzie wprowadzenie do polskiego prawa możliwości złożenia do sądu tzw. "ślepego pozwu”. Będzie to możliwość pozywania anonimów z Internetu – to sąd będzie ustalał ich tożsamość. Polska 2050, z Hołownią na czele,  na oficjalnym koncie w X stwierdza, że to będzie "młot na fake newsy, trutka na ruskie trolle”.


Powiedzmy sobie wprost: prace zmierzają do zamykania w więzieniach ludzi za krytykę rządu, oznaczają koniec wolności słowa i sprytnie przykrywane są  - jak  zwykle - Rosją i Putinem. Każdy kto się nie zgodzi z władzą teraz i później, będzie uznany za "wrogi element" i wsadzany do więzienia. Bodnar, co prawda, przyznał kilka dni temu, że ów projekt został złagodzony i rejestr kar został rozszerzony o kary grzywny i wyroki w zawieszeniu, ale to przecież prokuratura Bodnara i "wolne" sądy będą decydować o karze. Ludzkie paniska..., może będzie tylko grzywna. Ale gdyby nawet, to jest faktem, że  Polska w sferze wolności słowa stacza się, niczym kula śnieżna, w coraz bardziej niebezpieczne i cuchnące autorytaryzmem rejony.


"Mowa nienawiści” w wydaniu tuskowo - bodnarowskim to klasyczny wytrych prawny, dzięki któremu będzie można cenzurować wszystkich, którzy się nie spodobają rządzącym. I nie ma wątpliwości, że będą to nie tylko obrońcy życia, rodziny i wolności, ale też każdy, kto przekaże w dobrej wierze prawdziwą informację, podejmie polemikę z jakimś "jedynie słusznym" poglądem, albo wyrazi swój sprzeciw wobec jakiemuś działaniu władzy - choćby tylko lokalnej. Jednym słowem: można pójść "siedzieć" za podawanie prawdy. Bo prawda nie ma żadnego znaczenia i w myśl planowanych zmian może być po prostu szkodliwa. Dla władzy, bo przecież o nią chodzi. 


Warto zwrócić uwagę, że za wprowadzaniem tych zmian w KK opowiadają się ci sami ludzie, którzy są jednocześnie zwolennikami likwidacji przepisów zakazujących obrażania uczuć religijnych osób wierzących. Sprawa jest więc prosta – katolików znieważać można, a przedstawicieli środowisk LGBT nie. Szkalowanie PiS  to "wyraz emocji", krytyka Tuska to działanie na rzecz Putina. I tak dalej - przykładów jest mnóstwo.  Koniec. Kropka. Uśmiechamy się. Przecież wszystkich nas nie zamkną. Chyba.







kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka