Do tematu obszerniej wrócę w najbliższej notce, ale sugeruję każdemu, kto jeszcze używa głowy do prostej analizy przyczynowo - skutkowej, żeby zwrócił uwagę na kilka istotnych wydarzeń w Polsce:
- nagle urwał się temat powodzi, niczym Covid po wybuchu wojny "wukrainie".
- po wyroku (orzeczeniu) Sądu Najwyższego, Tuskowi i Bodnarowi skomplikowała się niby rozwiązana sprawa Prokuratora Krajowego.
- nagle, jak Filip z Konopi, ktoś wyskakuje z narodową "aferą" z alkotubkami, czym osobiście zajmuje się premier RP i marszałek Sejmu. Praworządni, demokraci i uśmiechnięci wpadają w euforię. Świat się śmieje.
- na nowo wypływa sprawa Romanowskiego - "wielkiego pisowskiego zbrodniarza, wroga ludu i bezwzględnego złodzieja".
Źle się dzieje w państwie tuskim, bo skoro wczoraj tematem narodowym były alkotubki, dziś jest powrót do "ścigania pisowskiego złodzieja", to najwyraźniej mamy do czynienia z pożarem w burdelu. Na razie ktoś sięgnął po pierwsze z brzegu gaśnice (to nie pan europoseł Braun!) i gasi ogień tym, co jest. A że to gaśnice małego rozmiaru, pożar się tlić będzie.
A pożar za chwilę wybuchnie tam, gdzie niedawno była woda. Tusk, chociaż starał się jak mógł, wizerunkowo powódź przegrał. Ale to na razie tylko preludium: ludzie poszkodowani w powodzi tak naprawdę zostali oszukani obietnicami pięknie brzmiącymi medialnie, ale wartymi tyle, co te potopione w Odrze samochody i meble. W powietrzu, niczym miecze Domoklesa, wiszą pytania bez odpowiedzi o ofiary, skutki, przyczyny poza pogodą, odpowiedzialność itd. To nie jest tak, że to się na dłuższy dystans da zasłonić alkotubkami i Romanowskim. Jak trupy z szafy wypadają takie sprawy jak wyłudzanie z sejmowej kasy pieniędzy na wynajem mieszkania przez parlamentarną parę małżeńską, czy obsada "znajomymi królika" zarządu Totalizatora Sportowego. Czego jak czego, ale tych trupów w szafie nie zabraknie na pewno.
Z prokuratorem Barskim też nie ma dobrego dla Tuska rozwiązania. Iść w zaparte nie da się wiecznie, tu nawet wsparcie Brukseli, Berlina i TSUE razem wziętych może być.. po prostu śmieszne. I kłopotliwe.
Jednym słowem... pali się. Tuskowi przestaje "żreć". Czego kontynuacji z całego serca mu życzę.
Inne tematy w dziale Polityka