kemir kemir
448
BLOG

Halo? Chcę anulować mój podpis...

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 32

- Halo? Urząd stanu cywilnego? Ja dzwonię w sprawie wycofania mojego podpisu z aktu małżeństwa.
- ... Nie, nie, po prostu się pomyliłem, tyle tych różnych dokumentów człowiek podpisuje, rozumie pani..
- ... Jak to nie można? Premier rządu wycofuje swój podpis z dokumentu krotnie ważniejszego, niż mój głupi akt małżeństwa, to ja też mogę!
- ... Sąd? Jaki sąd? U mnie sąd jest nielegalny, z neosędziami i neoprezesem!
- ... Proszę pani. Taki neosędzia orzeknie rozwód, a moja eks małżonka zaskarży orzeczenie, bo wydał je neosędzia.
- ... Ja żądam proszę pani! Mam opinie utytułowanych prawników, że mogę wycofać swój podpis.
- ... To pani jest nielegalna! Już ja panią załatwię. Przed walczącą demokracją żadna nielegalna i nielegalny nie ucieknie Praworządność proszę pani: PRAWO - RZĄD - NOŚĆ !


Absurdalna rozmowa? Jakiś czas temu tak. Chyba po napisaniu takiego fikcyjnego fragmentu z rozmowy telefonicznej, sam ubrałbym się w kaftan bezpieczeństwa i udał do najbliższego szpitala dla psychicznie chorych, ale - niestety - ta fikcja leży tak blisko realnej rzeczywistości, że aż strach się bać.


Kiedy w telewizorniach oglądam tzw. debaty polityków, to nie tylko otwiera mi się w kieszeni szwajcarski scyzoryk, ale dochodzę do wniosku, że tych ludzi należałoby pilnie przebadać pod kątem zdrowia psychicznego - czasem łącznie z prowadzącym/cą dziennikarzem/rką. Takiego klepania banałów, jak to niby wszystko robione jest/ było w trosce o obywateli, dla praworządności, to nawet pezetpeerowcy w czasach peerelu nie uprawiali, mając chyba jednak na uwadze miarę absurdu, za którą jest już tylko żenująca śmieszność.


W tej wojnie o jakąś rzekomą, ubzduraną "praworządność", z etapu prawno - politycznego sporu, później dużego sporu, dalej wojny, przeszliśmy do etapu absurdu - dokładnie takiego, jakiego przykład przedstawiłem w zmyślonej wyżej rozmowie. Bo tak naprawdę, nie chodzi o żadną "praworządność". Chodzi o władzę i chodzi o wpływy. Mechanizm jest bardzo prosty: ręka rękę myje, czyli wzajemne przenikanie się władzy politycznej i kasty sędziowskiej gwarantuje dla obydwu tych stron wzajemne korzyści. Dla władzy, bo ma zapewniony spokój prawny - zarówno dla wprowadzania własnych pomysłów, dotyczących tego, jak na sznurkach prowadzić owieczki do swojej, jedynie słusznej zagrody, jak i dla względnej bezkarności, jeżeli do owieczek wypłyną wieści o dziwnych interesach jakiejś spółki skarbu państwa, tudzież za cholerę nie zgadza się jakieś rozlicznie inwestycyjne, albo Pan Przedsiębiorca przyszedł do Pana Ministra z... teczką. A wyszedł bez teczki. 


Dla kasty, bo 35 lat po transformacji ustrojowej, może bezpiecznie kontynuować swoje rodzinne dynastie prawnicze, czerpiąc z tego pełną garścią. W jednej z podpoznańskich miejscowości uwagę przykuwa piękny, okazały dom i stojące przed nim samochody  - tak na oko o wartości (cirka) około milion złotych każdy ( to auta, które widać, bo garaż jest zamknięty). Jakiś biznesmen? Nie. Sędzia. Ojciec klasycznej rodziny prawniczej. A ściślej klanu - serial "Klan" najwyraźniej nie trafił w kwestii portretowania rodzinnego klanu. Ale - żeby nie było - niczego nie sugeruję. Widocznie dobrze w tych sądach zarabiają.



Jak zatem widać, stawka "praworządności" jest olbrzymia. Jest o co grać. Dlatego jest to ropiejący wrzód na polskim organizmie, zakorzeniony mocno gdzieś w głębokim peerelu. Prawo i Sprawiedliwość - prawidłowo rzecz zdiagnozował ... i właściwie na diagnozie się skończyło. Próby wyrwania tego wrzodu z korzeniami okazała się klasycznym mission impossible, ponieważ pisowska determinacja w starciu z umocnioną przez TSUE żelbetową twierdzą "pałacu sprawiedliwości", okazała się siłą dziecka w starciu z wysportowanym mężczyzną. Zresztą tej determinacji, tak po prawdzie, więcej było w przemówieniach niż w realnym działaniu. Poza tym, zadziałała też pokusa podporządkowania sobie (przynajmniej w części) zreformowanej sekty prawniczej i to - niestety - było widać i jest widoczne nadal. Chociaż też uczciwie trzeba tutaj zaznaczyć, że źródłem całej tej obecnej anarchii prawniczej, konstytucyjnej oraz tej całej litanii absurdów prawniczo - politycznych, było mianowanie sędziów na "zapas" przez PO. Reszta to skutek : jak się wyciągnie kamienie z całej sterty kamieni, to rusza lawina. Nie może być  inaczej. Koniec i kropka. W tym wątku do dyskusji nie zapraszam. Bo nie ma o czym dyskutować.


Nikt już tej lawiny nie jest w stanie zatrzymać. Strony okopały się tak, że czołgami tego nie ruszysz. Trwa jakaś absurdalna, kompromitująca państwo anarchia, w której najwyższe instytucje państwowe gadają sobie co chcą, traktują prawo jak chcą, nie uznają się nawzajem, rząd podsyca emocje i do tego tak naprawdę wprowadza aksamitny totalitaryzm wspierany reaktywowaną "bezpieką". Do jakiego momentu da się destabilizować państwo? Do jakiego momentu je niszczyć, pod pozorem - o zgrozo - jego naprawy? Do czego to doprowadzi? Do gorącej wojny domowej (bo zimną już mamy bez cienia wątpliwości)? Wystarczy przecież, że ktoś pierwszy pociągnie za cyngiel i się dalej posypie. Drugą alternatywą jest już  - niestety - twardy totalitaryzm i to być może z pomocą "bratniej" armii (lub policji) zza Odry.  Stosowne ustawy już przecież są.


Dużo tych pytań. Ale na koniec jeszcze jedno: gdzie w tej wojnie jest pan prezydent? Zwierzchnik - jakby nie było -  Sił Zbrojnych. Z Żełenskim się mizia, czy jak?



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka