kemir kemir
1393
BLOG

Do czego dąży Tusk?

kemir kemir Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

Czas chyba najwyższy odpowiedzieć sobie na pytanie: do czego zmierza Donald Tusk? Bo już bez cienia wątpliwości możemy między baśnie odłożyć te jego krasomówcze zapowiedzi i obietnice z kampanii wyborczej - co przyznają nawet co bardziej przytomni zwolennicy i wyznawcy obecnie nam panującego premiera. Politycy od Tuska, w różnych audycjach radiowych i telewizyjnych przyciśnięci niekiedy przez prowadzących, plączą się w "zeznaniach", zaprzeczają sami sobie i kolegom/koleżankom z tych samych ław poselskich. Słabo to wygląda, żeby nie napisać, że żałośnie. Czysty przekaz partyjny, wyuczony na pamięć, recytowany bez sensu, ładu i składu. I bez cienia własnych, intelektualnych przemyśleń. Można się zastanawiać, czy ci ludzie w ogóle posiadają jakieś synapsy i czy ślepe poddaństwo partyjnej propagandzie nie uczyniło ich intelektualnymi kalekami.


Sto konkretów na  sto dni brzmi dziś jak ponury żart, albo skecz jakiegoś żałosnego kabaretu. Ale zostawmy to. Gdyby to był jedyny zarzut pod adresem Tuska, który nie takie obietnice składał, można by się właściwie poturlać z uciechy - choćby w odniesieniu do nieszczęśników, którzy są za młodzi żeby wiedzieć, iż "nikt ci tyle nie da, co obieca Tusk". Reszta już, niestety, do śmiechu nie jest: Tusk w porównaniu z pierwszym premierowaniem "wydoroślał", co w jego wypadku znaczy, że stał się bardziej mściwy, cyniczny, zawzięty i pełen negatywnej, wrogiej ludziom energii. Z dosyć ograniczonego polityka co najwyżej klasy średniej, stał się wodzem o wyraźnych zapędach dyktatorskich. Widać, że podczas nieobecności w Polsce odbył porządną szkołę - może gdzieś w zaciszu bunkrów niemieckiej BND, albo u spin doktorów w Brukseli.  Nieważne. Tusk 2024 jest koszmarną, wziętą jak z filmu grozy, kopią Tuska z początku lat 2000.


Warto zwrócić uwagę na dosyć umykający fakt, iż Tusk nie specjalnie angażuje się bezpośrednio we wszystko to, czego doświadczamy na dziś w Polsce. Ogranicza się on raczej to lakonicznych, ale uszczypliwych wpisów na "X", gdzieś wypowie kilka zdań na konferencjach prasowych, które nie są częstym wydarzeniem. Niby jest szefem rządu, co zresztą wyraźnie manifestuje, ale nie brudzi sobie rączek robotą, gdzie trzeba się po łokcie urobić. Od tego ma Bodnara, miał Sienkiewicza, Kierwińskiego, obrzydliwą robotą aborcyjną hańbią się "ministry", a komunistka Nowacka "dba" o polską szkołę. Joński i Szczerba dostali fuchę "facetów w czerni" - nieustraszonych tropicieli pisowskich, "zorganizowanych grup przestępczych". Reszta odgrywa swoją rolę jako telewizyjno - sejmowy plankton, bredząc publicznie w taktach partyjnej propagandy. Dlaczego tak?


Bo Tusk nie ma rządzić w sensie sprawowania władzy wykonawczej przez konstytucyjnego premiera. Tusk ma konkretnie dwa zadania do wykonania, ma na to plan, harmonogram i tego się trzyma. Konsekwentnie - jak na razie trzeba przyznać. Pierwsze zadanie to likwidacja, albo przynajmniej ubezwłasnowolnienie konserwatywno - prawicowej opozycji w Polsce, utożsamianej przede wszystkim z PiS - z racji potężnej grupy wyborców i tego, że PiS przez ostatnie osiem lat sprawowało władzę. Pomimo sponiewierania przez Berlin i Brukselę na wszystkie możliwe sposoby rządu Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, w konsekwencji doprowadzenia w Polsce do zmiany władzy, ktoś jednak uznał, że "nie, nie, to się powtórzyć nie może".


Krótko po wyborach 15 października, Klaus Bachmann, niemiecki dziennikarz mieszkający na stałe w Polsce, na łamach „Berliner Zeitung” napisał artykuł, który czytany dziś jest zadziwiająco proroczy. Można śmiało napisać, ze z dzisiejszej perspektywy czasowej był dokładną instrukcją dla Tuska, co kiedy i jak ma czynić. Napisał Herr Bachmann, np., że nowy rząd, jeżeli naprawdę chce mieć możliwość sprawowania władzy i realizowania swoich planów, musi skierować "całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi”. Jest tam również o aborcji, "prawach" kobiet, rzekomym autorytaryzmie rządów PiS, polityce imigracyjnej, finansowej (np. zbędne 13 i 14 emerytury i świadczenia socjalne) i pisowskiej "megalomanii" inwestycyjnej. Oczywiście jest też sporo o "praworządności" i o tym jak Trybunał Konstytucyjny nie jest zdolny do orzekania.


Charakterystyczny dla całego tego artykułu - instrukcji jest ten fragment:

"Dziś deficyt budżetowy wynosi 3,7 proc. PKB. Są to upiększone liczby – pieniądze, które zniknęły w specjalnych funduszach, zakup (finansowany długiem) południowokoreańskich i amerykańskich czołgów, amerykańskich myśliwców i systemów przeciwlotniczych, które rząd szaleńczo kupował na całym świecie pod wpływem wojny w Ukrainie, będą miały wpływ na budżet w nadchodzących latach, podobnie jak gigantyczne lotnisko godne Erdogana na południowy zachód od Warszawy i zakup elektrowni jądrowych"


Cóż, nie podoba się Herr Bachmannowi to, że polska armia się zbroi, nie podoba się perspektywa budowy "gigantycznego lotniska godnego Erdogana". W kontekście innych wydarzeń zupełnie to dziwić nie może: pierwsze wydarzenie to słowa byłego ambasadora Niemiec w Polsce, syna niemieckiego oficera, będącego adiutantem Hitlera, o planowanym rozmieszczeniu wojsk niemieckich w Polsce. Drugie to informacja, że Niemcy właśnie ogłosili wybudowanie do 2030 r., we Frankfurcie największego i najnowocześniejszego w Europie lotniczy portu przeładunkowego. Lufthansa Cargo zainwestuje w to niemieckie CPK co najmniej 600 mln €. Całkowita powierzchnia to 330 tys. m2, czyli 46 stadionów piłkarskich. Game over.

Wszystko jasne, prawda? Państwo policyjne, "praworządność", aborcja, edukacja, wojsko, CPK... słowa kluczowe, chociaż jest wiele innych.


Jest i drugie zadanie dla Tuska... ale o tym ( plus dokończenie tego) w następnej części tego artykułu. 





kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Polityka