kemir kemir
386
BLOG

Lustro, czyli moje (subiektywne) podsumowanie Igrzysk w Paryżu.

kemir kemir Sport Obserwuj notkę 4

Jak to zwykle po jakimś laniu, które stało się nieodłączną częścią polskiego sportu, odzywają się głosy różnych komentatorów, z rożnych zresztą baśni, jak to jest źle, be i w ogóle wszystko do zaorania i zmian. Nic nowego, bo to samonapędzające się koło obłędu, porusza się w cyklu od Olimpiady do Olimpiady, lub od mistrzostw świata do mistrzostw świata. Lanie, mityczne wyciąganie wniosków, nadzieje i pompowanie baloników, znów lanie, wnioski, baloniki i lanie...  W takiej dokładnie kolejności. Cykl stał się do bólu przewidywalny i ...  nudny.


I niestety, rzadko przebiją się przytomne głosy, że tak naprawdę stan sportu, to odzwierciedlenie w skali 1:1 stanu państwa. Innymi słowy, każde państwo, które posiada zorganizowane struktury związków sportowych, raz na cztery lata może przejrzeć się w lustrze, którym są Igrzyska Olimpijskie. Klasyfikacja medalowa jest doskonałym wyznacznikiem globalnej roli i siły poszczególnych państw i tu nie żadnego marginesu na PR, manipulacje propagandowe i słowną żonglerkę. Jesteś tak mocny, jak twoje medale. Liczysz się tak, jak liczyłeś się w rywalizacji na boiskach, stadionach, parkietach, matach, ringach i basenach. Nie ma zmiłuj.


Tak więc przejrzeliśmy się w tym olimpijskim lustrze i - niestety - jedyne wnioski, jakie możemy obiektywnie wyciągnąć, są bardzo smutne. Wręcz tragiczne. Wyglądamy w tym lustrze jak ubogi lump - nomen omen ubrany w dres wyglądający jak sprany ciuch z lumpeksu, uszyty gdzieś w azjatyckim garażu. Nie mam oczywiście pewności, ale podejrzewam celowy sabotaż mający na celu degradację naszych Reprezentantów i Reprezentantki, bo w  takie dresy mógł ich ubrać tylko sabotażysta, czyli ktoś, kto wyjątkowo mocno Polski i Polaków nie lubi. Z tej samej beczki: francuski operator telewizyjny nie raczył ani na moment, ani podczas parady otwarcia, ani z okazji ceremonii zamknięcia Igrzysk, zatrzymać kamery na polskiej ekipie. Przypadek? Sądzę, że wątpię.


To pokazuje, ile znaczymy w świecie i jak nas traktują. Pokazuje, ile warte są zapewnienia i słowa naszych polityków, jak to rzekomo liczą się z Polską, szanują nasz kraj i doceniają to czy tamto. Tak, doceniają. Ale jako dziadów i lumpów i tylko wtedy, kiedy na kolanach, z pokorą przyjmujemy nakazy i zakazy służące interesom mocnych tego świata. Bo znaczymy dokładnie tyle, ile nasz ubogo - skromny dorobek medalowy, zdobyty zresztą głównie kobietami, które wyłamały się ze wszystkich schematów i były jakby poza systemem. Nie licząc siatkarzy i - mimo braku medalu - siatkarek, ponieważ polska siatkówka od dawna funkcjonuje na zasadzie "pomimo systemu". Można? Można! Ale tak czy siak to czysta "partyzantka", a sam temat związków sportowych  i zakorzenionych w nich "leśnych dziadków" rodem z PRL, czy partyjnych nominatów przynoszonych w teczkach,  to osobny rozdział na długie Polaków rozmowy.


 Goła prawda jest przygnębiająca. Jeżeli nasza srebrna medalistka w kolarstwie powiada, że sama płaciła za zgrupowanie, rower dostała w kwietniu, a kombinezon dwa dni przez zawodami, to uświadamia nam prawdę nie o związku, ale o stanie naszego państwa. Bo tak u na działa wszystko - każda instytucja, organy władzy, organizacje, partie, politycy, Sejm. Wszystko. Na zasadzie jakoś to będzie.


Jeżeli nasza medalistka drużynowa w szermierce mówi, że " mnie tu miało nie być", bo domyślnie miała jechać gorzej sklasyfikowana "znajoma królika", czyli faworytka jakiegoś "działacza", to mamy doskonałą ilustrację tego, jak działa ( a konkretnie: nie działa !) całe nasze państwo, gdzie w każdej dziedzinie i przy każdym "korycie" miejsce kompetentnych osób zajmują pociotki i znajomi tłustych kotów. Jeżeli wszyscy sportowcy narzekają (jak jeden mąż) na działaczy i nie życzą sobie, żeby ci witali ich na lotniskach, to mamy charakterystyczny obrazek, jak rozjechane są interesy na linii góra - dół, będący także doskonałym odzwierciedleniem na skali całego państwa.


Lustro. Dobrze, że się w nim mogliśmy przejrzeć. Gdybyśmy mogli jeszcze przerwać to błędne koło, a przede wszystkim chcieli to zrobić, ta lustracja byłaby - chociaż gorzka - pożyteczna. Ale trudno mieć nadzieję. Potrzeba chyba zupełnie nowych pokoleń, wielkich zmian wykraczających poza własne podwórko, żeby podnieść polskie znaczenie w świecie, żeby zmazać ten ponury obraz lumpa, z którym nikt poważny się nie liczy. Nie można nawet tego wymagać, bo nikt nas nie uszanuje, jeżeli nie potrafimy szanować  samych siebie. W państwie z dykty i tektury, w tej wiecznej prowizorce i zmieniających się jak w kalejdoskopie reguł, celów i władzy, z tym wiecznym podziałem w społeczeństwie, to jest zwyczajnie niemożliwe. Jeżeli dzieli nas super ambitna i waleczna dziewczyna uprawiająca boks i jako debiutantka dochodzi do finału, to dajmy sobie spokój. Bo jesteśmy i pozostaniemy lumpami.


Zmieńmy to wreszcie.  Wtedy i wyniki sportowe też będą na naszą miarę, na nasze możliwości i ambicje.


image

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Sport