Wyobraziłem sobie przez moment, że Jarosław Kaczyński wchodzi wzburzony do siedziby na Nowogrodzkiej i takimi słowami zwraca się do swojego "biura politycznego": Dawać ku***, napier****** się z nimi, ku***.
Po czym się roześmiałem. Takim, wiecie, śmiechem słodko - gorzkim, trochę szyderczym, trochę litościwym. W następnej chwili uświadomiłem sobie po raz kolejny, że tak jak PiS nie radziło sobie z wykorzystaniem swojego potencjału w sferze rządzenia, tak nie radzi sobie z byciem opozycją. Ba - nie radzi sobie z przyrodzonym przecież odruchem obronnym, z instynktem samozachowawczym, bo daje sobą pomiatać i robić za szmatę, którą Tusk wyciera podłogę.
Bo Tusk, trzeba przyznać, perfekcyjnie uruchomił medialną machinę wycierania PiSem podłóg wszelakich z użyciem nie tylko łżemediów, ale i pospolitego ruszenia "jeb@ćpisów", zmobilizowanych chyba lepiej, niż kolejki do głosowania w Jagodnie. Prosty, wręcz prostacki zabieg zbudowany na nienawiści do PiS, która jest nośnikiem dosłownie wszystkich niby działań rządu Tuska oraz istnienia motłochu spod znaku ośmiu gwiazdek, polega bowiem na populistycznym stwierdzeniu, że PiS kradło na potęgę.
I tu dochodzimy do clou całej właściwie politycznej patologii i śmiertelnej choroby, która od lat drąży Polskę i powoduje jej nieuchronny upadek. PiS może i kradło, ale to nie może być ogłaszane ex cathedra przez człowieka, który sam ma w swoim CV całą litanię niejasnych spraw, nie rozliczył się (i nie został rozliczony) z okresu swoich poprzednich rządów, jest - pisząc najdelikatniej - niezbyt prawdomównym człowiekiem i uchodzi za wyjątkowo mściwego cynika. Nie może być tak ogłaszane, bo to jest śmieszne, urąga powadze państwa ( poważnym państwem już nie jesteśmy od dawna) i jest niebezpiecznym precedensem w Polsce po 1989 r, nawiązującym chyba tylko do prymitywnego bolszewizmu, czasów i metod stalinowskich.
Chciałbym być dobrze zrozumianym. Nie mam najmniejszego zamiaru bronić złodziei i przekręciarzy z PiS, bo tacy niewątpliwie są i zapewne przynajmniej część z tuskowych oskarżeń ma swoje uzasadnienie. Jeżeli kradli, to powinni być surowo ukarani. Problem jednak polega na tym, że cała ta heca rozpętana przez Tuska i pospolite ruszenie "jeb@ćpisów", nie jest w stanie równowagi, nie jest zabiegiem (a za taki propagandowo ma uchodzić) oczyszczania polskiej polityki z przekręciarzy, bo pomija (ba - maskuje!) zatłuszczone koty, znajomych królika i zwykłych mętów po drugiej stronie barykady.
Innymi słowy, zamiast niewątpliwie koniecznej i uzdrawiającej akcji anihilacji politycznych mafii, mamy typowo bolszewicką nagonkę, populistyczny spektakl na sterydach i publiczny lincz na nieszczęśnikach rzuconym gawiedzi na rozszarpanie. Zadziwiające w tym jest to, że polskie społeczeństwo, ta bezwolna - niestety - magma - po raz kolejny daje się wkręcić w ten sam dokładnie mechanizm dezinformacji, który miał miejsce przy tzw. pandemii i obłędu "ukrainozy". A może to nie jest wcale zadziwiające, tylko pokazuje jak świetnie działa wypróbowany mechanizm sterowania magmą?
A PiS, po raz enty pokazuje, jak bardzo popadło w chorobę imposybilizmu. Nie umiało zarządzać własnymi sukcesami i porażkami, nie umiało w zgodzie z własnymi wytycznymi realizować władzy, nie umiało wygrać wygranych wyborów, nie umie być w opozycji, nie umie się nawet obronić w sytuacji bycia szmatą do wycierania podłogi. I to - o zgrozo - w rękach tak prymitywnego polityka, jakim jest Tusk. Niestety, tam nie ma ani jednego mocnego, zdeterminowanego, charakternego mężczyzny, który jak Tomek Fornal w krytycznym momencie meczu z USA o siatkarski finał igrzysk 2024, postawiłby leżących na nogi.
Mam na tych nieudaczników swoje własne określenie, ale ... nie napiszę, bo musiałbym znów "gwiazdkować", a poza tym ogarnął mnie śmiech. Niestety - szyderczy. Spadajcie.. Nadajecie się może do tarcia chrzanu i czesania niedźwiedzi, a i to wątpliwe.
Inne tematy w dziale Polityka