Od mniej więcej 10 dni Tusk Tusk zniknął jak kamfora. Coraz więcej osób na mediach społecznościowych zadaje pytanie: gdzie jest Tusk? Ostatnio był widziany, jak klepał po ramieniu niejakiego Karola Czeciego, chwilowo zatrudnionego jako król W. Brytanii. Po czym słuch i widok po nim zaginął. Do niego to niepodobne, że nie komentuje na bieżąco ważnych wydarzeń jak choćby kandydaturę komunistki Harris na prezydenta USA, czy rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nic, cisza, Tuska nie ma.
Złośliwi twierdzą, że dostał w limo od towarzyszki małżonki za romans z ukraińską asystentką. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że dostał polecenie skoszenia trawy w ogrodzie Angeli Merkel, względnie pomycia podłóg u Ursuli von Cośtam. W końcu jak się zgodził robić za posługacza, to nie ma, że boli. Robić trzeba.
I raczej to zniknięcie nic dobrego nie zwiastuje. Tusk znikał w czasie poprzednich rządów PO, mówiono wtedy, że wlazł do szafy, tchórząc przed kontaktem z rzeczywistością. Innymi słowy znikał zawsze, kiedy on sam, lub jego szemrane towarzystwo przygłupów, musiało się mierzyć z jakimś problemem. Zatem wiele wskazuje na to, że wkrótce wybije w Polsce jakieś cuchnące szambo.
Inne tematy w dziale Polityka