Do mojej notki o postępowym Salonie, komentarz był uprzejmy wrzucić Pan @Machabeusz. Komentarz ciekawy, warty uwagi, następującej treści:
"Z całym szacunkiem jak Pana lubię i poważam (podzielając dużą część pańskich poglądów) ale w ostatnich latach duża część pańskich felietonów to była nawalanka w PiS.
Szkoda...bo jaki ten PiS był to daleko mu jednak było do neobolszewików z Koalicji13XII !
PS
W filmie "Szwadron" w reżyserii Machulskiego jest taka scena gdzie młody arystokrata i oficer rosyjski pyta swojego dowódcę Polaka (rotmistrza rosyjskich dragonów Dobrowolskiego w którego wcielił się Janusz Gajos) o sens i przyczyny tak brutalnej pacyfikacji polskiego powstania.
Ten odpowiedział mu, że jego rodacy (tj. Polacy) mieli do wyboru akceptację reform wyprowadzonych przez Aleksandra II i powolną ewolucję systemu z poszerzeniem autonomii albo walkę o WSZYSTKO z ryzykiem utraty tego co jeszcze mają i zostanie z NICZYM.
Rotmistrz podkreślił że CHCIELI WSZYSTKO WIĘC MAJĄ NIC !
(nie przytoczyłem tej sceny dosłownie ale chodzi mi o sens).
DZISIAJ właśnie OBSERWUJEMY REZULTATY WYBORU JAKIEGO DOKONALI RADYKALNI PATRIOCI W POLSCE KTÓRZY W OSTATNICH LATACH SKUPILI SIĘ NA TOTALNEJ KRYTYCE PISu ZA WSZYSTKO (...za covid, za pomoc Ukrainie, za 5tkę dla zwierząt...etc.) NO TO TERAZ NIE BĘDZIE NIC...I POLSKI TEŻ NIE BĘDZIE! "
Nie zrobiłem tego pod notką, zatem w tym miejscu nadrabiam zaległość: dziękuję. Daruję sobie uprzejmości i kurtuazję, którą w innym miejscu, inny tzw. bloger (a raczej blagier) wraz ze swoją wesołą kompanią braci kajdaniarzy, raczył owe uprzejmości wytknąć, no bo jak można lubić sowieciarza i ukrytego agenta wpływu? A na dodatek - o zgrozo - podzielać dużą części jego poglądów? Panie @Machabeuszu... obawiam się, że u blagiera i jego wesołej ferajny lekko Panu nie będzie. Ale zostawmy te dygresje.
Ad'rem. Muszę zaprotestować. Nawalankę w PiS to robił i robi dalej niejaki pan Pasierbiewicz, tudzież kilku/nastu innych nawiedzonych quasi komunistów, lewaków czy po prostu głupców lub zadaniowych trolli. Krytyka polegająca na wytykaniu oczywistych błędów, które odzierały PiS z prawicowego i konserwatywnego odzienia i które nieuchronnie wpychały partię Kaczyńskiego w przepocone kapcie tuskowej platformy, "nawalanką" w żadnej mierze nie są, bo być nie mogą.
Nie będę po raz kolejny tych błędów wyliczać, bo to nie ma już najmniejszego sensu. I tak będziemy się spierać, a sporu nie rozstrzygniemy do końca naszych dni. Zamiast tego postawię proste pytanie: co PiS, po ośmiu latach rządu pozostawił trwałego - coś, czego neokomuna Tuska ruszyć nie może, na czym połamałaby sobie zęby, albo ruszyć by się nie ważyła? Mam na myśli coś, co niekoniecznie jest materialne, nie stanowi jakiegoś socjalu dla ubogich, ale jest choćby małym elementem fundamentu pod budowę Polski, o jakiej marzyli nasi ojcowie i dziadowie, borykający się z agresorami, zaborcami lub po prostu - tak jak teraz - z antypolskimi śmieciami wewnątrz państwa.
Osiem lat samodzielnych rządów, przez cztery lata podwójna korona ( większość w Sejmie i w Senacie), osiem lat "swój" prezydent. I nie ma ani jednej takiej rzeczy. Nie stworzono niczego - poza całym wagonem obietnic, zapowiedzi, rzeczy zaczętych, ale porzuconych, deklaracji i pustosłowia. Null. Zero. Dwa mam dowody na potwierdzenie tej tezy;
1) Tusk potrzebował 2 miesiące, żeby pisowską konstrukcję z tektury i taśmy klejącej rozwalić w perzynę.
2) Proszę przeczytać deklarację programową PiS z 2015 roku. Ze zmianami po zatwierdzeniu Morawieckiego na premiera. I zobaczy Pan naocznie, jak ekipa z Nowogrodzkiej zrobiła z nas durni, a przy okazji durni zrobiła także z siebie samych. Wyszło dokładnie to samo, co przy tuskowej ohydzie obłudy i szczytów załgania. Niestety. Zresztą - jeżeli przyjrzeć się bliżej - PO i PiS w wielu sprawach są identyczni. Różnią się jedynie stylem narracji ( a i to nie zawsze), a wszystko maskowane jest wzajemną nienawiścią do siebie. Może nawet udawaną, ale nie wnikam.
Osiem lat samodzielnych rządów, prezydent, w piku poparcie na poziomie prawie 50 proc. W takich warunkach stracić władzę i niczego tak naprawdę nie osiągnąć, to jest mistrzostwo świata. Nie stworzyć w tym czasie systemu politycznego i struktur instytucjonalnych z udziałem zaangażowanych obywateli, który gwarantowałby stabilność pożądanego rozwoju państwa (nawet w wypadku utraty władzy) to mistrzostwo Wszechświata. Tego nawet nie da się skomentować.
Dlatego proszę, do jasnej ... , nie mówić, że uprawiałem "nawalankę" w PiS. Osobiście mam to gdzieś, ale takie myślenie prowadzi na ostateczne manowce. Bez powrotu. Bo nie wymagaliście od PiS niczego, wszystko było cacy: prezes to półbóg i bwana kubwa Morawiecki. Zwyciężymy. No to zwyciężyliście. To wy i PiS z Kaczyńskim na czele, jesteście winni temu, że - jak Pan napisał - Polski nie będzie. Już właściwie nie ma.
I taka jest prawda, w której nie chcecie stanąć. Boicie się tej prawdy, niczym diabeł wody święconej. Klasyczny syndrom wyparcia, w którym winę trzeba zrzucić na kogoś innego. Krytycy PiS nadają się do tej roli wyśmienicie, więc dawaj huzia na Józia.
Reszta to zaklinanie rzeczywistości, niuanse bez większego znaczenia. Nieprawda, że chcieliśmy wszystkiego. Chcieliśmy jedynie konsekwencji w działaniu i mozolnego budowania państwa z prawdziwego zdarzenia - nie z dykty, tektury i klejącej taśmy. I to zadanie Nowogrodzką przerosło, co widzi każdy przytomny patriota, któremu Polska jest zwyczajnie najdroższa. A wy miejcie w końcu odwagę stanąć w prawdzie.
Pozdrawiam!
Inne tematy w dziale Kultura