Ależ wyją....

Ależ wyją. Środowiska  morderców poczętych dzieci dostały wścieklizny. I do dosłownie. Wzniosłych haseł więcej, niż na pochodzie pierwszomajowym w latach siedemdziesiątych. A miało być tak pięknie: nowoczesna Polska, nie jakieś średniowiecze (Joanka od psów w schronisku), prawa pognębionych kobiet, prześladowanych przez pisowski taliban, zupełnie bezkarna aborcyjna wolność - najlepiej z punktami aborcji np. u pani Gosi w warzywniaku na zapleczu.

I co teraz powiedzieć temu suwerenowi, który tak ofiarnie i patriotycznie stał o trzeciej nad ranem w Jagodnie, żeby zagłosować nad "szczęśliwej Polski już czas"?

Gdyby to wszystko nie dotyczyło ludzkiego życia w tej najmniejszej i najbardziej bezbronnej formie, to można by turlać się ze śmiechu. Taka Joanka na przykład, w swoim małym lewackim rozumku, nie ogarnia, że średniowiecze było bardzo postępową i przełomową epoką dla rozwoju Europy, a hasełkową agitkę ktoś chyba wyciągnął z tej piwnicy, w której przechowywany jest sztandar PZPR.

Ale to nie jest śmieszne. Jeżeli "miłościwie" nam panujący szef antypolskiego rządu, łamie moralne kręgosłupy swoim siepaczom za poglądy stricte moralne, to widać wyraźnie w jakim kierunku zmierzamy jako społeczeństwo. Lewactwo zresztą dolewa oliwy do ognia, bo hektolitry pomyj jakie spływają na "zacofaną ciemnotę", nie są bynajmniej oznaką tylko frustracji. O nie, wszak program Lewicy to tak naprawdę uderzenie w podstawę, w fundament każdego społeczeństwa, jakim jest rodzina. Rodzinę trzeba zniszczyć, zdegenerować, zredukować do minimum rozrodczość. Dalej już pójdzie z górki:  pozbawić społeczeństwo elity narodowej, która jest tym co określa rozwój i postęp kraju. Zmienić cały bieg historii.  Zaprogramować edukację tak, żeby zakłócić proces myślowy lewej i prawej półkuli mózgu. Zepsuć młodzież i zrobić z niej zboczeńców, upodlić ją seksem, muzyką, przemocą, alkoholem, paleniem, narkotykami - czyli pozbawić społeczeństwa przyszłości.

Taki jest lewicowy program. Kto tego nie widzi, jest głupi. Partia, a może raczej środowiska partyjne, które wyrosły na gruzach PZPR i chyba z litości trzymają u siebie oddział geriatryczny byłych pezetpeerowskich dygnitarzy, nie nic wspólnego z definicją partii lewicowej. Taki Leszek Miller, to tytan intelektu, wiedzy i ogłady przy lewackich dziuniach w randze (w jakiej chorej głowie urodziło się to słowo?) ministry. Cele "komuny" były w sumie prawie identyczne, ale różnica jest taka, że komuniści mieli jakieś moralne granice. Współczesne lewackie dziunie z Lewicy takich granic nie mają. Lewica zresztą  chętnie powiela komunistyczne wzorce. Taki Andrzej Szejna  zapowiedział niedawno, że społeczeństwo potrzebuje "filtracji" medialnych informacji na jedynie "właściwe", bo te "niewłaściwe" są faszystowskie. Pochwala przy tym Komunistyczną Partię Chin, która sobie "świetnie" z tym poradziła.

Emocjonujemy się wojną PO - PiS. Nie zauważamy, że w istocie to wojna świń o miejsce przy korycie. Tymczasem tuż obok nabrzmiałego guza polskiej polityki partyjnej, wyrósł nowotworowy wykwit Lewicy. Kilkakrotnie bardziej zjadliwy dla społecznego zdrowia, tym bardziej, że - jakby nie patrzeć - jest u władzy. Zresztą, nawet gdyby koalicja Tuska się rozpadła, w tuskowej sekcie jest i tak wielkie skrzydło lewackiego raka.

Lewicę w Polsce należałyby zdelegalizować w pierwszej kolejności. Społeczeństwo nie może tolerować dzieciobójców i degeneratów, maskujących się agitką o "wolności" kobiet. Tylko kto i jak ma to zrobić? Odpowiem: my, ludzie. Dlaczego tolerujemy te marsze degeneratów i zboków? Dlaczego w ogóle tolerujemy te puste hasła głoszone przez lewackich aktywistów? Dlaczego jako społeczeństwo śpimy snem idioty? Czy doprawdy trzeba nam polskiego Erdogana, który zrobi z tymi lewackimi ścierwami porządek w jedną noc?

Na razie mamy małą satysfakcję: słychać lewackie wycie - jest znakomicie!