W supermarketach i marketach alkoholowych pojawiły się ostatnio markowe rumy, giny, whisky, martini i wina... bezalkoholowe (zaw. alkoholu 0.0 %). W identycznych, co ich alkoholowe odpowiedniki butelkach. Cena taka sama jak produkty alkoholowe, a nawet w niektórym asortymencie o jakieś 10 zł wyższa.
Zastanawiam się, czemu ten psychiatryczny eksperyment ma służyć. Ś.P Janusz Weiss - dziennikarz o jajcarskim zacięciu, wydzwaniał kiedyś do sklepów monopolowych z ofertą sprzedaży wódki bezalkoholowej, co zakończyło się zdrową szyderą i śmiechem po pachy, ale wygląda na to, że po raz kolejny życie przerosło najbardziej odjechanie pomysły rodem z Barei.
Po bezmięsnym boczku, kiełbasach i kotletach serwuje się gawiedzi kolejny absurdalny pomysł z kategorii kompletnie odwracanych pojęć. Chwyt marketingowy? Sprawdzian, jaki jeszcze idiotyzm pelikaneria jest w stanie "łyknąć" i za niego słono zapłacić? Czy po prostu kolejny przejaw kretynizmu zidiociałego, lewackiego świata?
Stanisław Bareja się w grobie przewraca. Ze śmiechu. Razem z Januszem Weissem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo