Panowie Wąsik i Kamiński wychodzą z więzienia. Wygląda na to, że przynajmniej na chwilę, prawo zaczyna górować nad anarchią i "westernowym" bandytyzmem Donalda Mściwego, Szymona Płaczliwego i pułkownika Rympałka. Nad anarchią wprowadzaną rękoma Adama Bodnara, który równie gorliwie jak niejaki Nikołaj Jeżow, zwany "krwawym karłem", zamarzył sobie wprowadzanie co prawda nie terroru krwawego, ale - jak to słusznie nazwał prezydent Duda - terroru praworządności.
Jakby nie oceniać ostatnich dni, wydarzeń i całej tej "telenoweli" pt. "Wąsik i Kamiński", PiS, który - to trzeba przyznać - był bardzo zdeterminowany w obronie prawa i swoich posłów, uzyskał bardzo mocny, dodatni impuls, który może dać partii solidne odbicie się od wyborczego dołka. Może, nie musi!
Decydować o tym będzie najbliższa przyszłość. Jeżeli partii z Nowogrodzkiej uda się utrzymać w mocy mandaty poselskie byłych ministrów, unieważnione przez rotacyjnego Hołownię, to możemy mówić o przejęciu inicjatywy i wyjścia z roli chłopca do bicia. Moim zdaniem jest na to spora szansa, zwłaszcza, że ikoniczne postacie w interpretacji polskiego prawa konstytucyjnego, jak pani profesor Anna Łobno, czy pan profesor Ryszard Piotrowski, w tym temacie mają zupełnie jednoznaczne opinie: Kamiński i Wąsik są nadal posłami.
Jeżeli PiS rzecz zgrabnie rozegra, nie przelicytuje jakimiś teatralnymi, z czapy wziętymi scenariuszami, to ma szansę wyjść z tej batalii z tarczą. Niestety, ponieważ partia Kaczyńskiego ma przedziwną skłonność do przewracania się o własne sznurowadła, można mieć obawy. Szczególnie, że druga strona właśnie uświadamia sobie, jak gigantycznym błędem było osadzenie w więzieniu Kamińskiego i Wąsika i za wszelką cenę będzie chciała się pozbierać. Za jaką cenę? No cóż, zobaczymy...
Inne tematy w dziale Polityka