kemir kemir
473
BLOG

Apendyks do tekstu red.Wosia, czyli narkotyk "antyPiSizmu", symetryzm i władza

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 43

Zaciekawił mnie ostatni artykuł red. Wosia pt. "Pożeranie „ostatnich symetrystów”. Jak antyPiSizm zaczął wymykać się spod kontroli". TUTAJ Tak ogólnie nie przepadam za pisaniną Wosia, ale tym razem - całkiem serio - za stwierdzenie, które zaraz zacytuję, dałbym Wosiowi jakąś znaczącą i prestiżową nagrodę. Oto ten fragment:
" Nie od dziś uważam, że media liberalne w Polsce znajdują się w stanie ciężkiego uzależnienia. Ich narkotykiem jest antyPiSizm. To znaczy fundamentalne przekonanie, że PiS jest z natury ugrupowaniem złym. W związku z czym Kaczyńskiego i spółkę należy krytykować już za samo istnienie. Nieważne co PiS robi lub czego nie robi. Złe jest już to, że PiS… jest."


Ciekawi mnie tylko, co znaczy to "nie od dziś", bo ja już przed wygraną PiS w 2015 roku, pisałem o peowskich lemingach, którzy z narkotykowym głodem codziennie niecierpliwie czekają na "działeczkę" od swojego dilera, czyli kanału TVN. "Działeczkę" ową cały czas dostają, a przez lata zmieniła się tylko moc, wielkość porcji i sposób jej podania. Ponieważ ten narkotykowy antyPisizm, jak każdy narkotyk i każde uzależnienie, powoduje nieodwracalne zmiany percepcyjno - umysłowe, skutki tego "działkowania" są fatalne. Pal sześć, że są fatalne dla "narkotykowych" twórców, dilerów i ich odbiorców - są po prostu fatalne dla Polski.


Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że skonsolidowała się spora grupa Polaków, którzy kompletnie nie mogą (to skutki tej "narkomanii") dostrzec niczego więcej, niż to, co widzą z założonym na oczy Klapami - nie klapkami -  antyPiSizmu. To jest główna przyczyna, że - i tu po drugie - prawdopodobnie mamy najgłupszą, najbardziej fajtłapowatą, najbardziej tragikomiczną i niebywale szkodliwą opozycję na świecie. Analizując wszystkie działania tej tzw. opozycji na przestrzeni lat, wsłuchując się w słowa wypowiadane przez jej czołowych polityków, doprawdy całkiem serio można się zastanawiać, czy nie jest to opozycyjny teatrzyk, żałośnie grany przez kompletne beztalencia wynajęte przez Kaczyńskiego. Tylko że, jak sądzę, gdyby tak było, Kaczyński wylałby ich z tej roboty na przysłowiowy "zbity pysk" za przesadną karykaturalność i groteskowość powierzonych im ról. Bo, chociaż chodziłoby niewątpliwe o tragikomedię, to na pewno nie w takim rozmiarze żenady.


Narkotyczny antyPiSizm u uzależnionych "narkomanów" powoduje też efekt błędnego koła. "Narkomani" domagają się przecież tylko i wyłącznie nowych dawek ***** *** i niczego więcej. "Opozycja" spełnia zatem te pragnienia w poczuciu dobrze wykonywanej misji dziejowej, w której nic innego potrzebne nie jest. Na co w tym układzie potrzebne są jakieś sensowne programy wyborcze? Na co rzetelne analizy? Na co propozycje regulacji systemowych czy inicjatywy zmian ustawowych lub prawnych? Innymi słowy, "narkomani" przez swoje uzależnienie nie wywierają na "opozycji" żadnej innej presji, poza żądaniami "chcemy więcej antyPiSu!" I ją dostają w postaci np. nieszczęsnej pani Joanny. Dostawcy są szczęśliwi i zadowoleni, bo niczego więcej nie muszą, niczego więcej się od nich nie wymaga i spokojnie mogą zająć się wyszukiwaniem następnego "krakena", którego będzie można dołożyć do codziennej "działeczki".


Można się z tego śmiać, szydzić i z kilka setek razy powtarzać w publicznej telewizji nazwisko "Tusk". Można. Pewnie nawet trzeba. Ale jest to zjawisko tak samo tragiczne i fatalne dla Polski jak antyPiSizm. "Narkomani" są bowiem dla polskich interesów i polskiej racji stanu tak naprawdę straceni. Raczej bezpowrotnie. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy nas, jako naród na to stać? Czy stać nas na wyrzucenie poza nawias "jedynie słusznej i patriotycznej" polityki PiS, tych, którzy uważają PiS za ugrupowanie szkodzące Polsce? Uważam, że nie. Mądra i odpowiedzialna opozycja jest bowiem Polsce niezbędna. Bez mądrej, patrzącej władzy na ręce, kontrolującej prawo tworzone przez decydentów opozycji zmierzamy - jako państwo - do katastrofy. Każda bowiem władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie -  jak słusznie twierdził brytyjski historyk, polityk i pisarz Lord Acton. Zdeprawowała Kaligulę, który konia uczynił senatorem. Deprawuje PiS, który na ważne stanowiska w państwie powołuje ludzi, którym kto inny nie powierzyłby straganu z cebulą. 


Bo władza demoralizuje szybko i skutecznie. Dzięki władzy można więcej. Władza daje klucze do zasobów, do możności realizacji partyjnych dążeń i celów. Ci, którzy zdobywają władzę, zyskują większe poczucie niezależności i kontroli nad zdarzeniami. Uważają, że są lepsi, mądrzejsi i nieomylni,  więc należy im się więcej. Patrzą na świat z perspektywy kota wśród myszy, oczekując, a niekiedy przymuszając poddanych do wypełniania swoich wizji. Nie uznają ograniczeń i korzystają ze swoich przywilejów, niekiedy naruszając normy obyczajowe lub prawne. Czują się przy tym bezkarni, bo kto się odważy pociągnąć ich do odpowiedzialności? I w jaki sposób?


No właśnie. Powyższe stwierdzenia jak ulał pasują do sprawującej w Polsce władzę partii Jarosława Kaczyńskiego. Do prezydenta, który kojarzył mi się kiedyś z Johnem Kennedym. O tym amerykańskim prezydencie mówi się, że był  przykładnym mężem ... póki nie został prezydentem USA. Nie wiem, jakim mężem swojej żony jest Andrzej Duda, ale zanim został prezydentem wyglądał na przyzwoitego człowieka. Trzeba jeszcze dodać, ( co zresztą sytuację tylko potęguje), że PiS wychował równie tragikomiczną grupę pisowskich "narkomanów", którzy pozwalają władzy na wszystko, wszystko wybaczają, a nawet się cieszą, że są notorycznie okłamywani, oszukiwani i mamieni obficie sypiącym się socjalem w rożnej postaci. To, że ów socjal obciąży i zuboży przyszłe pokolenia, jest dla nich najmniej istotne. Bwana kubwa Morawiecki, bwana kubwa Kaczyński!



Taka jest Polska. Tu nie chodzi o symetrię i symetrystów, ponieważ symetryzm to mit, a symetryści to mityczne stwory. Nikt ich nie widział, ponieważ nie istnieją, a formułowany tu o ówdzie zarzut "symetryzmu” jest w istocie pozbawiony sensu. Z prostej przyczyny: wzajemne nap*******nie się obydwu stron dotyczy tylko partyjnych bytów w zupełnym oderwaniu do spraw, które są definiowane jako polska racja stanu. Czyli m.in. zapewnienie warunków bezpiecznego rozwoju poprzez współpracę WSPÓLNOTOWĄ. Tymczasem  "odwieczna" wojna w ramach POPiS, podzieliło społeczeństwo do absurdalnie niebezpiecznej granicy utraty tożsamości i jedności narodowej. Twierdzę, ze każda tępa krytyka ze strony PO pod adresem PiS uderza w Polskę! Twierdzę, ze każda tępa krytyka ze strony PiS pod adresem PO także w Polskę uderza! A my, wyborcy, mamy obowiązek bronić polskich standardów i wartości, a nie partyjnych urojeń, które prowadzą Polskę na skraj przepaści. Ale - niestety - psychologia społeczna już dawno zdefiniowała mechanizm zawziętej obrony pierwotnego wyboru, nawet wbrew oczywistościom, że był on zły.


Ten układ trzeba odesłać na śmietnik historii. Jak? Przez zmuszenie całej klasy politycznej do rozbetonowania sceny politycznej. Np. umożliwić łatwe i nie obarczone restrykcjami prawnymi zakładanie stowarzyszeń i partii politycznych. Że skutkiem będzie wielki chaos? O to chodzi - na początku był Chaos! To z niego wyłonił się świat. Jestem przekonany, że z politycznego chaosu też wyłoniłby się nowy, polityczny świat w Polsce. Rynek polityczny zostałby szybko zweryfikowany przez wyborców. Tak bowiem działa każdy wolny rynek - także polityczny. Wszystko co powinniśmy zrobić ilustruje poniższy obrazek.


image



Ilustracja wykorzystana w zgodzie z prawem do cytatu.








kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka