Od razu napiszę, że jestem głęboko przekonany, że jako ludzie nie istniejemy we Wszechświecie jako jedyne inteligentne istoty."Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy jedynymi żywymi istotami w całym wszechświecie. Jest po prostu o wiele za dużo planet, o wiele za dużo gwiazd (...) chemia, która doprowadziła do powstania życia, musi się zdarzyć gdzie indziej" – powiedział Didier Queloz, noblista i fizyk z Uniwersytetu w Cambridge, podczas wystąpienia w Science Media Center w Londynie w 2019 r. W 2013 r. na podstawie danych z super teleskopu "Kepler" astronomowie poinformowali, że może istnieć nawet 40 mld planet porównywalnych wielkością z Ziemią, które istnieją w "strefie Złotowłosej" swojej gwiazdy, to znaczy tam, gdzie warunki umożliwiają gromadzenie się wody w stanie ciekłym na powierzchni. (Ziemia i Mars mieszczą się w tej "w sam raz" strefie naszego Słońca). Nawet jeśli tylko 0,01 proc. z tych podobnych do Ziemi planet ma warunki odpowiednie do podtrzymania życia, to i tak będzie to łącznie 40 mln planet. A mówimy tylko o pewnym wycinku Wszechświata, który jako tako widzimy i podobno rozumiemy (?). Nadal ktoś się upiera, że jesteśmy sami?
Jeżeli jednak obcy, czyli kosmici, istnieją, to dlaczego jeszcze ich nie spotkaliśmy? Laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki, Enrico Fermi postawił to pytanie swoim kolegom podczas lunchu w 1950 r.: "Gdzie oni wszyscy są?" Fermi powiedział, że w ciągu 4,4 mld lat, jakie zajęła ewolucja rozumnych istot na naszej planecie, resztę naszej galaktyki powinni opanować podobni inteligentni i zaawansowani technologicznie obcy. Naukowcy jednak od dziesięcioleci monitorują fale radiowe w poszukiwaniu oznak obcego życia we wszechświecie i nie znaleźli niczego ani nikogo. To zagadnienie znane jest jako Paradoks Fermiego.
W książce "Koniec świata" publicysta popularnonaukowy Bryan Walsh omawia 13 teorii na temat tego, dlaczego nie nawiązaliśmy kontaktu i być może nigdy tego nie zrobimy. Wysyłamy w kosmos sygnały radiowe i oczekujemy jakiejś odpowiedzi, ale może to jest tak, że obcy nie używają fal radiowych jako środka komunikacji. Albo nie chcą się ujawniać, postrzegając nas jako prymitywną rasę, od której trzeba trzymać się z daleka. Innym powodem mogą być po prostu odległości. W niektóre zakątki kosmosu nasz sygnał dotrze za kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat świetlnych i tyle samo trzeba czekać na ewentualną odpowiedź. Czysta "musztarda po obiedzie", bo wtedy Ziemi zwyczajnie może już nie być. Zatem wysyłanie przez nas sygnałów radiowych w poszukiwaniu kontaktu z obcymi jest strasznie prymitywne. Ale na tyle nas stać. Na tylko tyle. A może kosmici odwiedzili i odwiedzają Ziemię – w czasach pradawnych zdobywając u ludzi status bogów, obecnie "doglądający" stan rozwoju ludzkiej "trzódki"?
I w tym miejscy pojawia się temat UFO lub - bardziej urzędowo - UAP, czyli "niezidentyfikowane zajście powietrzne", które może odnosić się nie tylko do latających obiektów, ale tego, co i jak się z nimi dzieje. Można w te "zajścia" wierzyć lub nie, ale daleki byłbym od ich wyśmiewania. Brak wiary niczego nie przesądza i nie decyduje o tym, czy coś istnieje lub nie istnieje. Gdyby w czasach przed kopernikowskich istniał np. Salon 24.pl i ktoś by na nim napisał, że Ziemia jest kulą, to taki biedak najpewniej najpierw byłby wyśmiany a później, jeszcze tego samego dnia, spalony na stosie ku uciesze gawiedzi. Problem z UAP jest taki, że przez całe dziesięciolecia "zajścia powietrzne" oficjalnie nie istniały i żadne oficjalne media tematu nie tylko nie podnosiły, ale starannie je "gumkowały", lub wyśmiewały - a jak czegoś nie ma w mediach, to dla opinii publicznej po prostu nie istnieje. Tymczasem przez te dziesięciolecia nazbierały się setki (jeśli nie tysiące) UAP i wielokrotnie więcej od tych "zajść", różnych "opowiadaczy" snujących mniej lub bardziej poważne opowieści z kategorii UFO - fantasy. Ludzi, którzy przez choćby tylko pięć minut zapragnęli być w mediach, lub w programach popularnonaukowych, które i owszem, popularne są, ale z nauką to już wiele wspólnego nie miały i nie mają.
Medialną niszę zapełnili zatem różni "naukowcy", "eksperci" i "badacze" - często uzurpujący sobie zupełnie nienależne tytuły i prawa do wydawania fachowych opinii. Zauważyli oni, rzecz jasna, że niszowy temat UAP to okazja do zarobienie ogromnych pieniędzy - na publikacjach, książkach, filmach dokumentalnych, reportażach, relacjach itp. Dość powiedzieć, że w USA są szacunki pokazujące, jak 35 procent Amerykanów święcie wierzy w odwiedziny kosmitów, a tylko 19 procent wierzy w ewolucję. Prawie 42 procent respondentów stwierdziło, że wierzy w teorię kreacjonistyczną.... ale to znacznie mniej niż 47 procent zgłoszonych na początku lat 90. Popularność cyklu paradokumentu "Starożytni Kosmici" /Ancient Aliens/ z Channel History, pobiła wszystkie rekordy oglądalności, problem tylko w tym, że wiele najbardziej dziwacznych teorii tego cyklu popartych jest fałszywymi dowodami i prostymi kłamstwami opowiadanymi przez fałszywych ekspertów bez prawdziwego doświadczenia ani wykształcenia w ich rzekomych dziedzinach wiedzy. Główny ekspert serii, Giorgio Tsoukalos (znany również jako facet z włosami), nie ma żadnego stopnia naukowego ani archeologicznego. Tsoukalos faktycznie uczęszczał do Ithaca College, gdzie ukończył studia na kierunku Sports Information Communication. Ale "Ancient Aliens" przyniósł mu miliony - mierzone zarówno "wyznawcami" jak i szeleszczącymi banknotami.
Jest biznes? Jest i to olbrzymi. Niestety, ten biznes wraz z opowiadaczami fantazji i urojeń, oraz faktem traktowanie ludzi, którzy opowiadają o swoich spotkaniach z UFO (lub nawet z obcymi) jak - w najlepszym wypadku - uciekinierów lub przyszłych pacjentów oddziałów psychiatrycznych, utworzył ogromny śmietnik, w którym bardzo trudno jest oddzielić bezwartościowe odpady od spraw naprawdę ciekawych lub wręcz takich, które żadna ziemska nauka nie jest w stanie wyjaśnić. Raport Pentagonu z 2021 roku mówi o zbadaniu 144 zgłoszeń o UAP. Spośród nich tylko jedno zdarzenie śledczy byli w stanie wyjaśnić od początku do końca. Nie znaleziono - wg. raportu - dowodów na to, że obserwacje dotyczyły życia pozaziemskiego. Raport przyznaje jednak, że jest to jedno z możliwych wytłumaczeń. Pentagon zajął się w tym przypadku tylko relacjami i nagraniami wojskowych, zatem do liczby 144 trzeba doliczyć przynajmniej z pół tysiąca relacji cywilnych, które są na tyle dobrze udokumentowane i wiarygodne, że czekają na zbadanie przez wiarygodne instytucje. Jak dotąd wiarygodnych chętnych do badań nie ma, na czym żerują tacy "eksperci" jak np. wspomniany Giorgio Tsoukalos. Z drugiej strony jaką metodologią odrzucać lub potwierdzać relacje świadków, którzy - niestety - wciąż są traktowanie jak dziwadła o nadmiernej wyobraźni?
Od jakiegoś czasu w publikacjach zwolenników UFO/UAP króluje tzw. Tik Tak, czyli niesamowicie, nie do pojęcie dla ziemskiej wiedzy, poruszający się obiekt powietrzny w kształcie odświeżającej jamę ustną, miętowej drażetki. Są liczne relacje, jest film - autentyczność potwierdzona przez Pentagon. Co to jest? Nikt nie wie. A Tik Tak to tylko jeden z co najmniej kilku/kilkunastu podobnych obiektów, relacji i nagrań. Jeżeli cokolwiek miałoby stanowić przełom w ciszy nad UFO/UAP, to Tik Tak jest idealnym ku temu powodem.
Jest jeszcze jeden aspekt zagadnień UFO/UAP. Megalityczne budowle. Cieszą się one sławą jednych z najbardziej tajemniczych dzieł ludzkich rąk. Przyciągają archeologów i historyków, ale również przedstawicieli neopogańskich ruchów religijnych oraz miłośników teorii spiskowych. Pochodzące z epoki kamiennej budowle megalityczne spotykane są na całym świecie i zaliczane są do najstarszych budowli znanych człowiekowi. Najprawdopodobniej pełniły głównie funkcje sakralne. Do tego miejsca jest zgoda, ale kontrowersje zaczynają się, kiedy padają pytania: kto i jak to zbudował? Oficjalna nauka, a raczej może w tym wypadku "nauka", ma gotowe odpowiedzi: rampy, dźwignie, rolki, zwierzęta pociągowe i surowa siła tłumów silnego chłopa. Fajnie, tylko - jak to racjonalnie wytłumaczył Wojciech Cejrowski w jednym ze swoich filmów dotyczących budowli inkaskich - te teoretyczne wyliczenia i tezy, kupy się nie trzymają w praktyce. No bo jak zmieścić na małej powierzchni X silnego chłopa potrzebnego (z wyliczeń) do transportu bloku kamiennego ważącego X ton tak, żeby się nie zadeptali? Jak na X metrów wciągnąć taki blok, kiedy dziś niektóre z nich byłyby nie do podniesienia dla współczesnych dźwigów? Wreszcie jak, za pomocą młotka, dłuta, innych kamieni i piasku (a tylko tym dysponowali Inkowie i inne ludy stawiające podobne budowle) dało się obrobić wielotonowe, olbrzymie gabarytowo głazy na idealnie gładkie, wręcz wzorcowe sześciany? Spasowane bez żadnej zaprawy tak, że nie da się między nie wcisnąć żyletki. "Nauka" to wyjaśnia? Niestety, nie bardzo, chociaż praktyczne eksperymenty były i tylko podsyciły kontrowersje, generując wiele innych pytań. Bo nawet jeżeli przyjąć, że da się wykuć i obrobić skalny blok dłutem i młotkiem, to kluczowym czynnikiem jest czas takiej obróbki. Budowniczowie tych megalitów kończyli by robotę chyba w czasach współczesnych! Zresztą spróbujcie sami przy ich pomocy obrobić choćby jakiś niewielki kamień. Na sześcian, z kątami prostymi i gładkimi ścianami. Powodzenia!
Reasumując, w całej rozciągłości spraw związanych z "obcymi", UFO/UAP i niezliczoną ilością zagadek ziemskich ( m.in nikła wiedza o oceanach) wiemy, że nic nie wiemy. Z jednej strony mamy niewiarygodną, skostniałą, a przynajmniej nieprzekonywującą naukę, z drugiej "naukę" z potężnym bagażem plew, których chyba nie sposób oddzielić od prawdy. Do tego dochodzą rządy i usłużne im media, które reglamentują wiedzę i niewiedzą w sposób przez siebie całkowicie kontrolowany. Jak w wielu innych sprawach, nie ma rzetelnej debaty, ustalenia ważności zagadnień, wiarygodnych autorytetów czy po prostu rzetelnych badań i raportów. Natomiast w nadmiarze mamy całe pokłady tajności, półprawd, teorii spiskowych i niedomówień. Czyżby dlatego, że wiedza zmieniłaby diametralnie historię świata i ludzkości? A całą dotychczasową naukę moglibyśmy tylko wyrzucić do kosza? Jedno jest pewne: wiemy, że nic nie wiemy, a prawda nie leży po środku, ale leży tam, gdzie leży. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek się nad nią pochylimy, bowiem przyszło nam żyć w Erze Kłamstwa obejmującego dosłownie każdą gałąź dotyczącą ludzkości. I nic nie wskazuje, żeby ta Era miała się zakończyć. Hej tam Kosmici! Przybywajcie!
Inne tematy w dziale Technologie