Nie wiem, czy bardziej podziwiam sędziego Marciniaka za jego profesjonalizm i cieszę się, że jednak poprowadzi finał Ligi Mistrzów, czy bardziej nim gardzę z powodu żenującego oświadczenia, jakie wydał. Za szablon musiał Marciniakowi posłużyć jakiś tekst samokrytyki, złożony w czasach słusznie minionych przez jakiegoś zagrożonego utratą stołka sekretarza PZPR, gorliwie kajającego się przed egzekutywą partyjną. Smutne to cholernie, bo chociaż Szymon Marciniak obronił swoją - być może - sędziowską rolę życia, to cena jaką za tą rolę płaci, jest bezcenna - zapłacił utratą honoru.
Można oczywiście powiedzieć, że złamano człowieka i że pewnie dziewięciu na dziesięciu z nas także w podobnej sytuacji złożyłoby - być może - jeszcze bardziej upokarzającą krytykę. To normalne, bo czasami nasz jakiś cel, marzenie, które może zrealizować się tylko raz, w całości przysłania perspektywę całości i mało nas wtedy obchodzi cena tego, co dla tego celu poświęcamy. Taka jest ludzka natura. Ale myślę sobie, że jednak ludzie z pierwszych stron gazet i portali, ci współcześni herosi i półbogowie mediów, powinni być ponad ludzkie słabości. Zwłaszcza wtedy, kiedy tak naprawdę nie zrobili nic złego i ani oni sobie, ani żaden normalny człowiek im nie ma nic do zarzucenia. Nic złego nie zrobiłem, jako wolny człowiek mam prawo mieć swoje poglądy, spotykać się z kim chcę i tak w ogóle odwalcie się ode mnie. Koniec i kropka. Tak powinno brzmieć oświadczenie Szymona Marciniaka.
Niestety, pan Marciniak uległ szantażowi współczesnych faszystów i komunistów, którym udaje się budować swoją siłę na odwróconych wartościach, na przeinaczonych pojęciach i na ideologicznych frazesach opartych na fałszu i wszechpotężnej propagandzie. Tej sile ulegają, bierne, ogłupiałe społeczeństwa i uległe rządy, które coraz częściej utożsamiają się z tymi psychopatycznymi ideologiami. Co gorzej - często tym ideologiom służą, nieważne, czy świadomie lub nie. Warto sobie zapamiętać, że w obronę Marciniaka zaangażowało się wiele oficjalnych i nieoficjalnych instytucji i osobistości, na tyle intensywnie, że udało się im obronić Marciniaka, ale tylko dlatego, że on nazywa się Marciniak i jest człowiekiem - marką. Nic takiego się jednak nie zdarzy, jeżeli "postępowcy" zgnoją zwykłego człowieka. Wtedy żadna, nawet najbardziej uwłaczająca własnej godności samokrytyka nie pomoże. Komuna 2.0 ma bowiem cały arsenał odwróconych pojęć i definicji rasizmu, tolerancji, antysemityzmu, ksenofobii, nacjonalizmu itp. I masz być takim, jak oni sobie życzą. Bez prawa do własnych poglądów, samodzielności i indywidualnego myślenia.
Nikt się nie obroni, a prędzej czy później przyjdą po mnie, po Ciebie i po Ciebie też... I co? Będziemy, jak Marciniak, wyzbywać się godności i honoru, płaszczyć się przed lewackimi kreaturami? Jak długo jeszcze będziemy spać snem idioty? Czy to nie jest czas najwyższy, żeby pogonić w diabły te lewackie, tworzone na potęgę, sorosowe, "postępowe", de facto faszystowskie organizacje i ich przybudówki, razem z tymi, którzy godzą się na ich działalność? Polską rządzi podobno prawicowa, konserwatywna partia, skąd zatem przyzwolenie na lewacki debilizm? Niepojęte..., ale to już inny temat, na inne rozważania.
A pan Szymon Marciniak stracił u mnie jakikolwiek szacunek.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo