Przejeżdżając i przechodząc przez moje miasto zauważyłem niezliczoną ilość niebiesko - żółtych naklejek i banerów z napisem "wolna Ukraina". Hasło bardzo lotne w aktualnej sytuacji, wręcz oczywiste i wyrażające solidarność z narodem ukraińskim. Ale co tak naprawdę znaczy to "wolna"? Wolna od czego? Wolna od wojny? Zdecydowanie tak. Wolna od rosyjskich wpływów? Na pewno. Wolna od wpływów niemieckich/ amerykańskich/unijnych? Chyba już nie bardzo, bo truizmem jest przypominanie, że w globalnej wiosce wolnych od jakiś wpływów państw już chyba nie ma. Wolna od wpływów Polski? Niekoniecznie, bo dla Polski byłoby idealnie jakieś wpływy na Ukrainę posiadać. A może Ukraina wolna od korupcyjnego systemu odziedziczonego po sowietach? Wolna w swoich niepodległościowych wyborach? Wolna od ukraińskiego nacjonalizmu?
Z naszego, polskiego punktu widzenia hipotetycznie możliwe są dwa najgorsze warianty Ukrainy. Pierwszy wariant to Ukraina prorosyjska, lub całkowicie przez Rosję podbita i jej podporządkowana. To byłaby sytuacja dla Polski groźna, niemal wojenna, przynajmniej w sensie wiecznie realnej agresji Moskwy. Niestety - wciąż realna i nawet bardzo prawdopodobna. Ale drugi wariant - nie mniej groźny i możliwy - to Ukraina zorganizowana przez ukraiński szowinistyczny nacjonalizm, który może po wojnie uzyskać w kraju nad Dnieprem przewagę i stanie się czynnikiem determinującym jego tożsamość. Za takim właśnie rozwiązaniem opowiedział się ideolog ukraińskiego nacjonalizmu Dmytro Doncow w książce "Nacjonalizm" wydanej w 1926 r. (Została ona wydana w tłumaczeniu polskim przez wydawnictwo Księgarnia Akademicka w Krakowie w roku 2008. W tym wypadku została ona potraktowana jako ważny dokument ostrzegający przed możliwymi skutkami nacjonalizmu spod znaku OUN i UPA). Praca ta, chociaż liczy sobie bez mała 100 lat, nadal stanowi ważną inspirację ideologiczną dla ukraińskich nacjonalistów i pewnej części ( nie wiem jak dużej) ukraińskich elit politycznych.
Ta ukraińska "biblia" nacjonalizmu składa się z trzech części: "Ukraińskie prowansalstwo”,"Czynny nacjonalizm” i "Ukraińska idea”. Pod pojęciem „prowansalstwa” Doncow rozumie pewien stan zależności jednego kręgu etnicznego od drugiego, jaka wystąpiła na terenie Francji, gdzie północ kraju z centrum nad Sekwaną zdominowała niegdyś kwitnące południe, czyli Prowansję, pozbawiając ją własnej indywidualności kulturalnej i politycznej. Taką samą relację widzi między Rosją właściwą a Ukrainą. Ukraiński ideolog sugeruje stanowcze zerwanie przez Ukraińców i Ukrainę wszelkich więzów z Rosją i wyzwolenie się nie tylko spod jej politycznej, ale także kulturalnej i mentalnej dominacji. Jak można sądzić, to właśnie ten element ideologii ukraińskiego nacjonalizmu przyczynił się do stępienia czujności wielu polskich środowisk w stosunku do tego rodzącego się prądu ideowo-politycznego. Niewykluczone, że ta część dzieła Doncowa do dziś ma wpływ na proukraińskich polityków w Polsce, ba - niektórzy spekulują, że ta część "Nacjonalizmu" miała wpływ na doktrynę Jerzego Giedroycia. Tego jednak nie wiemy, zatem potraktujmy te dygresje jako ciekawostkę nie do sprawdzenia.
W dalszych partiach części pierwszej Doncow stanowczo odrzuca wszelki uniwersalizm, intelektualizm, humanitaryzm, liberalizm, demokratyzm oraz pacyfizm, odcinając się też od całej, zresztą dość anemicznej, intelektualnej tradycji ukraińskiej kultywującej te wartości. Doncow natomiast zgłasza akces do nowej epoki, w której mają dominować takie pojęcia jak instynkt, wola, autorytet czy wodzostwo – generalnie do epoki wzbierających sil faszyzmu ( to był 1926 rok) i - jak mniemano wówczas - zmierzchu demokracji liberalnej i parlamentaryzmu.
Część druga to wykład doktryny Doncowa. Opiera się ona na skrajnym "darwinizmie społecznym”, łącznie z poglądem, że naród jest gatunkiem, który – podobnie jak gatunki w przyrodzie – walczy o miejsce dla siebie, tępiąc inne. W takiej to walce dochodzi do zbawczej – zdaniem darwinistów – selekcji, która pozostawia przy życiu silniejszych i eliminuje słabszych. W ten sposób ma się realizować postęp świata. Pierwiastek humanistyczny zostaje odrzucony i uznany za przeżytek godny pogardy. Filozofia ta świetnie nadawała się do konstrukcji państwa totalitarnego i była używana do usprawiedliwiania, a nawet zachęcania do wszelkiej eksterminacji. Taką też rolę spełniła w stosunku do zamieszkujących południowo-wschodnie Kresy II Rzeczypospolitej Polaków, Żydów, a nawet i mających inne poglądy Ukraińców.
Naród - w domyśle naród ukraiński - dla Doncowa stanowił osobny gatunek w przyrodzie, był wartością najwyższą, absolutem, wyrastającym nawet ponad Boga. Doncow rzucił hasło: "nacja ponad wszystko”. W jej obrębie miała obowiązywać hierarchia z wodzem o nieograniczonej władzy na czele. Widać tu podobieństwo do hitleryzmu i faszyzmu włoskiego. Wódz miałby do dyspozycji "mniejszość inicjatywną” – ludzi uznanych za lepszych wobec reszty narodu, który w swojej masie był traktowany dość pogardliwie. Ta "mniejszość inicjatywna” miałaby prawo stosowania w stosunku do reszty społeczeństwa "twórczej przemocy”, co oznaczało zapowiedź zupełnego nieliczenia się tak pojętej elity z opinią społeczną i szerokiego stosowania przymusu i represji. Tak też było w UPA, gdzie terror w stosunku do jej członków był na porządku dziennym, a rolę "mniejszości inicjatywnej” spełniała OUN. Była to więc dyktatura jednej partii, tak charakterystyczna dla systemów totalitarnych. Doncow mówił wprost, że właśnie taka partia powinna podporządkować sobie i "zdynamizować” masy, a opornych i sceptyków po prostu usuwać lub nawet fizycznie likwidować. Zalecał też, aby aktywizacja narodu odbywała się zgodnie z zasadami, które nazywał "siłami motorycznymi nacjonalizmu ukraińskiego”. Na pierwszym miejscu stawiał "wolę”, uznając ją za czynnik decydujący o istnieniu narodu. Pisał: " [...] na tej woli (nie na rozumie), na dogmacie, a nie na udowodnionej prawdzie [...] musi być zbudowana nasza narodowa idea”. Podkreślał też rolę "siły”, powołując się na Darwina: " [...] teoria Darwina tłumaczy postęp zwycięstwem silniejszego nad słabszym w nieustannej walce o byt”.
"Prawo ekspansji – pisał dalej – istniało, istnieje i istnieć będzie. Absurdem jest ogólnoludzki punkt widzenia w polityce”. Doncow uważał, że Ukraińcy są "stworzeni z gliny, z jakiej Pan Bóg tworzy narody wybrane”, a więc – są narodem wybranym. Przyjmował też, że nacjonalizm ukraiński powinien charakteryzować się fanatyzmem, bezwzględnością i nienawiścią. Pisał: " [...] fanatyk uznaje swoją prawdę za objawioną, którą mają przyjąć inni”. Celem "moralności” wyznawanej przez nacjonalizm ukraiński jest "silny człowiek”, a nie "człowiek w ogóle”. Walce o byt – którą wyznają jako naczelną zasadę Doncow i jego uczniowie – obce jest moralne pojęcie sprawiedliwości i miłości bliźniego. Według nich tylko ludzie z "obumarłym instynktem życia” postępują moralnie i odrzucają wojnę, zabójstwa i przemoc. W przyrodzie nie ma bowiem humanizmu i sprawiedliwości. Jest tylko siła (życie) i słabość (śmierć). W części trzeciej Doncow domagał się, aby nowy ukraiński nacjonalizm miał charakter totalny.
Warto przypomnieć, że Druga Rzeczypospolita pozostawiała Ukraińcom duży margines swobody. Istniały partie ukraińskie, ukraińscy posłowie zasiadali w Sejmie, a senatorowie w Senacie. Było też ukraińskie szkolnictwo, prasa, harcerstwo, rozmaite instytucje gospodarcze i kulturalne. Szczególnie na Wołyniu, popierany przez Piłsudskiego tamtejszy wojewoda Henryk Józewski realizował swój "eksperyment”, dzięki któremu województwo to miało stać się "ukraińskim Piemontem”. W rzeczywistości polityka taka nie spełniła oczekiwań jej animatorów, ani samych Ukraińców. Polska sanacyjna, rezygnując z programu sugerowanego przez Narodową Demokrację w stosunku do mniejszości ukraińskiej, była zbyt słaba, aby realnie móc myśleć o rozegraniu po swojej myśli sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej, jednocześnie dopuściła do zakorzenienia się wśród Ukraińców na południowo-wschodnich Kresach skrajnego nacjonalizmu, którego kolumną szturmową stała się założona w 1929 r. nielegalna Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), posługująca się już przed rokiem 1939 terrorem (zabójstwa ministra Bronisława Pierackiego oraz polityka polskiego i zwolennika porozumienia z Ukraińcami Tadeusza Hołówki), sabotażem oraz współpracująca z III Rzeszą. Również antypolskie ostrze miała Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, która pełniła funkcję czynnika radykalnie destrukcyjnego w stosunku do II Rzeczypospolitej. Z czasem to jednak OUN i ideologia Doncowa zdobywała coraz liczniejszy rząd dusz wśród mniejszości ukraińskiej, co poskutkowało w latach II wojny światowej ludobójstwem Polaków i Żydów.
Dziś, kiedy Ukraińców dotyka wojenna tragedia, spontanicznie uchylamy im nieba. I słusznie, chociaż rzeczą dyskusji jest to, ile tego nieba jesteśmy w stanie uchylić, bez szkody dla nas samych. Naszym obowiązkiem, polskim obowiązkiem jest jednak pamiętać o naukach historii i o tym , że ideologia Doncowa nie jest zapomnianą fantastyką nawiedzonego nacjonalisty. Po rozpadzie ZSRR i pojawieniu się na mapie Europy państwa ukraińskiego, jakby na nowo zaktualizowały się stare problemy związane z relacjami polsko-ukraińskimi, które - powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie - przez 30 lat nie zostały ani rozwiązane, ani nawet do końca wyjaśnione. Zmieniające się rządy w Warszawie, w polityce wschodniej tak naprawdę kroiły na potrzeby współczesności te wszystkie stare koncepcje, które historycznie okazały się nie tylko błędne, ale i tragiczne. Ta najbardziej aktualna polska polityka - co właśnie kapitalnie uwidacznia się teraz, podczas agresji Rosji na Ukrainę - w swoich najważniejszych rysach wydaje się stanowić kontynuację tej, którą preferował Piłsudski.
Jej sednem jest przeciwdziałanie podporządkowaniu Ukrainy Rosji, która znowu wraca do swoich imperialnych tradycji. Nikt przy zdrowych zmysłach tego sedna nie kwestionuje, ale zapominamy o tym, że ta "wolna" Ukraina ogłasza "roki" Bandery, a jego samego czci pomnikami i utrwala o nim pamięć, jako narodowego bohatera. A Stepan Bandera to "dziecko" ideologii Doncowa - zatem coś z państwem ukraińskim nie jest tak. I z polityką polskiego rządu także, bo i dziś słychać donośne głosy brzmiące w te same tony co Jerzy Giedroyć, który w wywiadzie dla Polskiego Radia na dwa tygodnie przed śmiercią stwierdził, że zbrodnie UPA "powinny zostać po prostu zapomniane”. Giedroyć, po wojnie propagator wycofania się Polski z wszelkich roszczeń do jej byłych Kresów Wschodnich oraz gorący rzecznik zbliżenia polsko-ukraińskiego, znajduje dziś niewiarygodnie wielu naśladowców, co wobec fiaska ukraińskiej polityki Piłsudskiego może tylko dziwić. To nie może być tak, że pamięć zbrodni popełnionych przez UPA staje się dla różnych polskich polityków niewygodna. To nie może być tak, że strona ukraińska - delikatnie rzecz ujmując - odnośnie tych kwestii zachowuje się arogancko, a nawet brutalnie, umniejszając idee Doncowa i demonstrując rozmaite, mało przyjazne Polsce gesty.
To niewątpliwie temat bardzo drażliwy i kontrowersyjny. Ale nie jest tematem antyukraińskim - wręcz przeciwnie: to temat, który należy omówić w trosce o przyszłość i Ukrainy i Polski, w trosce o przyszłe relacje polsko - ukraińskie. Jeżeli większość Polaków jest zdecydowanie za wolną Ukrainą - wolną od wojny, biedy i Rosji, to musi też być za Ukrainą wolną od ideologii Doncowa, przy czytaniu której cierpnie skóra na grzbiecie. Dlatego właśnie teraz, kiedy całą Polskę "wytapetowano" niebiesko - żółtymi nalepkami, trzeba wziąć pod uwagę nauki płynące z dawniejszej polskiej polityki w stosunku do Ukraińców, trzeba zdać sobie po raz kolejny sprawę z tego, że Polska była i jest zbyt słabym partnerem, aby mogła się spodziewać sukcesów w samodzielnym rozgrywaniu wielkich międzynarodowych gier politycznych. Nie mamy marginesu błędu, zatem musimy brać pod uwagę fakt, że zasady i tradycja OUN wciąż są akceptowane przez część Ukraińców, a prawdziwie demokratycznej, typowo na wzór zachodni licznej formacji politycznej - jak dotychczas - w ukraińskim społeczeństwie brakuje. Wpływy ideologii nacjonalistycznej najbardziej zaznaczają się na zachodnich obszarach państwa ukraińskiego, a więc w sąsiedztwie Polski.
Teraz jest ten czas, żeby wymagać od Ukrainy jasnej i wiarygodnej deklaracji, że "Nacjonalizm" Doncowa zginie na zawsze w wielkiej historycznej czarnej dziurze. To jest taka sama polska racja stanu, jak wolna, czyli niepodległa Ukraina - jedno bez drugiego i odwrotnie, po prostu nie ma racji bytu.
Notka napisana na podstawie referatu " UKRAIŃSKI NACJONALIZM A POLSKA POLITYKA WOBEC UKRAINY I UKRAIŃCÓW" autorstwa Bogumiła Grotta - historyka, politologa i religioznawcy, badacza nacjonalizmów, profesora nauk humanistycznych, nauczyciela akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i innych uczelni.
Inne tematy w dziale Polityka