Prof. Wawrzyniec Konarski, w rozmowie z Salon 24 powiada TUTAJ , że po wyborach nastąpić może daleko idąca radykalizacja sceny politycznej. Może ma rację, a może jej nie ma, bo na dziś przewidywanie sytuacji po wyborach jest wróżeniem z fusów - to jest mało istotne. Dużo bardziej istotne jest przedwyborcze zachowane wyborców - zarówno tych "pisowskich" jak i tych opozycyjnych. Jeżeli mowa o radykalizacji, to właśnie wśród wyborców należy jej szukać, zwłaszcza, że cały elektorat nie dzieli się już tylko na III pokolenie AK i potomków ubecji, prawicowych konserwatystów i lewicowych postępowców, czy na lepszy i gorszy sort. Pandemia i trwający proces budowy postpandemicznego społeczeństwa - razem z przyległościami: gospodarką, pieniądzem (nowym, cyfrowym ?), polityką Unii Europejskiej (np. Fit for 55), skomplikowaną sytuacją międzynarodową czy przeobrażeniami z tzw. cancel culture, tworzy zupełnie nowe podziały. A skoro tak, to tworzy się także zupełnie nowy typ wyborcy, z jakim dotąd partie polityczne nie miały do czynienia i nie są zupełnie przygotowane na wyborcze wyzwanie - czyli adekwatne do nowej sytuacji kampanie wyborcze.
Na dziś króluje polityczny chaos, który świetnie widać po zachowaniach partii politycznych. PiS miota się między pandemiczną ekstremą a "antyszczepionkowcami", między meandrami "Polskiego Ładu", między brukselskimi gabinetami i presją zachowania suwerenności, czy między własnymi, wewnętrznymi problemami. Opozycja to już obraz chaosu absolutnego, w którym żadnych konstruktywnych propozycji jak nie było tak nie ma - poza zamordystycznymi zapędami, antypisowską retoryką i uwłaczającym Polakom zachowaniem na słowo "Łupaszka", tak bardzo charakterystycznym zresztą, kiedy tylko mowa o polskich symbolach, tradycjach czy bohaterach. Gdzieś w tym wielkim chaosie mignie od czasu do czasu "Szczęśbórz" Braun, gadatliwy Korwin, nieszczęsny Kukiz czy Szymon Płaczliwy, pojawi się niczym wyrocznia jakiś samozwańczy "ekspert" i tak kręci się chaotyczny bęben polskiej polityki. No cóż, "Na początku był Chaos…” Z tego chaosu powstały dwa najpotężniejsze bóstwa : Uranos (Niebo) i Gaja (Ziemia). Problem w tym, że nasz chaos nie jest wcale na początku.
Zatem chyba na powstanie nowych bóstw nie ma co liczyć - polska scena polityczna jest szczelnie zabetonowana i w tym chaosie wyborca - chcąc nie chcąc- musi się poruszać. Ale "poruszać się" nie oznacza "odnaleźć się", czyli móc z pełnym przekonaniem nie tylko jakąś partię popierać, ale także na nią głosować. Dotyczy to wszystkich wyborców, na równi dotychczasowych wyborców PiS, jak i zwolenników opozycji, bo jedni i drudzy nie mają powodów do zadowolenia ze swojej politycznej reprezentacji. Najbardziej wymowne jest tutaj nastawienie pro lub anty szczepionkowe - bywa, że osoby zupełnie przeciwstawne sobie politycznie ( "pisior" i "totalniak") znakomicie dogadują się w tematach pandemicznych, wzajemnie się wspierają i solidaryzują ze sobą. Ale nie tylko w tym: często występuje podobna zbieżność poglądów w tematach gospodarczych, społecznych czy szeroko rozumianej kultury. Wydawałoby się pozornie, że to dobrze, że nie wszystko jest stracone w kwestiach "polskiego rowu mariańskiego", ale - niestety - to złudne wrażenie. Po pierwsze dlatego, że także w nowych podziałach grupy się radykalizują, utwardzają swoje poglądy bez "zmiłuj" dla przeciwnie myślących - jeńców się nie bierze. Po drugie, wciąż niezwykłą siłę stanowi narzucona przekazem filozofia "antypis", która potrafi przysłonić najbardziej światły "zdrowy rozsądek" i racjonalne sojusze diabli biorą - to z jednej strony. Z drugiej równie szkodliwa i niebezpieczna jest formuła "jak nie PiS, to co?", która czyni dokładnie takie same szkody.
W przededniu wyborów mamy zatem mnóstwo zradykalizowanych wyborców, którzy znaleźli się w nierozwiązywalnym klinczu róźnych poglądów i postaw, ludzi praktycznie pozbawionych reprezentacji politycznej. Właściwie wszystkim politykom należałoby podziękować i grzecznie powtórzyć hasło Marty Lempart: wy*********. Niestety, tak się nie da, poza tym nie można zapomnieć o "żelaznych" elektoratach dwóch głównych ugrupowań, które już dawno zradykalizowały się tak bardzo, że bardziej się nie da. Na razie to głównie te grupy determinują układ polityczny, ale nie jest to układ nienaruszalny. Wiarygodność opozycji jako całości w oczach nie tylko społeczeństwa, ale także tego opozycyjnego "żelaznego" elektoratu jest niewielka. Nawet zdeklarowani "antypisowcy" widzą już, że na samym "antypisie" jechać dalej się nie da i opozycja zwyczajnie do przejęcia rządów przygotowana nie jest. To już może lepiej z PiS, bo to wprawdzie wróg, ale "na własnej piersi wyhodowany" - zatem znany i przewidywalny. W "żelaznym" elektoracie PiS też jest mnóstwo wątpliwości. Pada pytanie: mieliście najsilniejszy mandat, mieliście poduszkę ochronną w postaci internetu, mieliście najbardziej oddanych wyborców, mieliście to czego nie miała żadna inna partia, a wyście to rozwalili w drobny mak. Jak dalej wam ufać?
Ale żelaźni to żelaźni, pójdą do urn i - jak zawsze - wybiorą w swoim mniemaniu mniejsze zło. A reszta może zagłosuje nogami, może " na złość babci" zagłosuje na swojego "czarnego konia", albo rzuci monetą. Jak będzie... spytajcie prof. Konarskiego, albo powróżcie z fusów.
Inne tematy w dziale Polityka