Czego spodziewać się po partii Jarosława Kaczyńskiego w najbliższej i trochę dalszej ( wyborczej) przyszłości? Szczerze napiszę, że nie wiem. PiS stało się nieprzewidywalne jak rozkapryszona małolata, od wyborów 2019 wciąż zaskakuje: niestety, bardziej w sensie negatywnym, niż jakimkolwiek innym.. PiS przybiera co rusz inne twarze: a to prezes Kaczyński, a to premier Morawiecki, a to ministrowie Niedzielski, Dworczyk, Suski, a to pełnomocnik Horała, a to posłanka Lichocka, poseł Hoc, Andrusiewicz czy Piecha. Poczet twarzy, który i wiele mówi o polityce i strategii PiS, ale jednocześnie wywołuje uczucie niepewności, strachu nawet, czy aby na pewno te twarze są tymi, które wyborcy PiS chcieliby oglądać.
Wszystkie te twarze w zasadzie mówią jedno: "Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?" Najświeższy przykład, to oczywiście odrzucenie w Sejmie nowej ustawy covidowej. Zachodzę w głowę, czemu i komu miał służyć ten skandaliczny projekt. Już "piątka dla zwierząt" była - zdawałoby się - nieprzekraczalną granicą absurdu, ale ktoś w PiS uparł się, żeby tą wstydliwą granicę przesunąć. Kto? Bo jeżeli był to sam Jarosław Kaczyński, to w pierwszych słonecznych dniach nadchodzącej wiosny należy do żoliborskiego ogródka wstawić bujany fotel, usadowić w nim prezesa, owinąć ciepłym pledem i niech się buja. Wszystkim wyjdzie to na zdrowie. Natomiast wracając do lex konfident, można - przy bardzo wybujałej wyobraźni - domniemywać, że Kaczyński chcąc za wszelką cenę utrzymać status quo w kwestii szczepionkowej, celowo wyprodukował takie kuriozum, przyjmując za pewnik, że ustawa w Sejmie nie przejdzie. No i oczywiście oskarżyć opozycję, że nie popiera ograniczeń covidowych. Jeżeli taka myśl przyświecała prezesowi, to - i owszem - zaiste "genialny" plan, co nie zmienia konieczności wystawienia fotela, ponieważ...
Polityka to rodzaj drzewa. Jego pień to naród razem z ustrojem, regulowanym Konstytucją, ustawami, regulacjami prawnymi, instytucjami i rządem, który zobowiązany jest do jego (pnia) pielęgnacji. Od pnia wyrastają gałęzie, które bez symbiozy z pniem skazane są na usychanie. Na tych gałęziach siedzą partie polityczne, które właściwie mogą wybierać dowolną gałąź w zależności od własnego widzimisię, czyli orientacji politycznej. Optymalne jest oczywiście usadowienie się na zdrowej gałęzi, silnie związanej z pniem, co gwarantuje względne bezpieczeństwo przed upadkiem z dużej wysokości. Wolno wtedy takiej partii nawet ową gałąź rozhuśtać, ale nie wolno jednego: piłować gałęzi na której się siedzi. Z oczywistych względów, o których pisać nie trzeba. A PiS nie tylko rozhuśtał swoją gałąź do granic wytrzymałości, ale na dodatek uparł się, żeby ją piłować.
Jednym słowem PiS z niezrozumiałym zacięciem realizuje plan pozbycia się swoich wyborców, wywolując jednocześnie niechęć wyborców centrowych, że o opozycyjnych nie wspomnę. Wszystkie ostatnie "genialne" strategie prezesa Kaczyńskiego, to w istocie wyczyny kamikadze, bez choćby minimalnego oszacowania rachunku strat własnych - w tym ważnego, acz od "zawsze" lekceważonego w PiS - tak zwanego pijaru. Sun Tzu w Sztuce Wojny powiada: Kto wie, kiedy może walczyć, a kiedy nie może, odnosi zwycięstwo. (...) Kto nie zna ani wroga, ani siebie, nieuchronnie ponosi klęskę w każdej walce. Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie zna już ani siebie, ani wroga, nie wie, kiedy może walczyć, a kiedy nie powinien - krótko pisząc, żyje w swoim wyimaginowanym świecie, który dla niego zatrzymał się gdzieś w początku XXI wieku.
Dziś łatwiej napisać, czego po PiS już się nie spodziewać. W czarną dziurę wchłonięta została sprawa rozliczeń platformianych przekręciarzy, tajemnice Smoleńska, twardej polityki historycznej, naprawa systemu sprawiedliwości czy regulacji wobec mega koncernów, traktujących Polskę jak dojną krowę. Nie spodziewałbym się też jakiś zmian w polityce zagranicznej, bo nie można oczekiwać zmian w czymś, co nie istnieje. Pod wielkim znakiem zapytania stoi polska niezależność energetyczna, poddaństwo klimatyczne i restrukturyzacja zdegenerowanej covidem służby zdrowia. PiS zabrnął i brnie dalej w półśrodki, półprawdy i półpolitykę, bedąc trochę po stronie wariatów w Brukseli, trochę po stronie polskich, żywotnych interesów, i trochę po stronie - co w ogóle jest nie do pojęcia - opozycji, zwłaszcza tej lewicowej (Rafał Woś miał jednak sporo racji pisząc o sojuszu PiS z Lewicą). W PiS wszystko jest w ruchu, wszystko wydaje się być i nie być jednocześnie. A przecież przedmiotowi czy stanowi rzeczy nie może zarazem przysługiwać i nie przysługiwać ta sama własność, nic nie może zarazem być i nie być pod tym samym względem. Na tym myśleniu zbudowaliśmy naszą moralność, politykę, prawo. Na tym PiS zbudowało swoje "jestestwo". I co" Nagle burzymy ten fundament i tworzymy płynny matrix? Tak się nie da egzystować, gałąź, chociaż jeszcze dosyć mocna, podpiłowywana w końcu pęknie - innej możliwości nie ma. Odchodząc od "drzewnej" retoryki, wszystko to wygląda jak tonący, pogrążający się w chaosie okręt bez kapitana, gdzie nikt nie trzyma dłoni na sterze. Oczekiwania?
Wszystko wskazuje, że czekają nas kolejne miesiące słabych, dryfujących rządów PiS, niezdolnych do podjęcia żadnych trudnych decyzji, zwłaszcza jeśli chodzi o zdecydowane odcięcie się od choćby Fit For 55 czy globalnych zamordystów covidowych. Lista problemów jest zresztą długa, nie sposób jej omówić w krótkiej notce - wspomnę jedynie jeszcze o palącym problemie ( o którym się w ogóle nie mówi) deficytu energetycznego. Polska balansuje na cienkiej linie blackoutu, czyli ciemność widzę. Katastrofalną, apokaliptyczną ciemność. Ale o tym przy innej okazji.
Chciałbym natomiast zobaczyć nowy, odbudowany pozytywną energią PiS. Nie zgodzę się, że istnienie partii zależne jest od Jarosława Kaczyńskiego. W PiS jest wiele charyzmatycznych potencjalnych przywódców, bez oglądania się za pieczeniarzami Jarosława. Niech by to była Beata Szydło, albo młodsza, kto wie, czy nie bardziej charyzmatyczna Małgorzata Wassermann. Jest mężczyzna z krwi i kości - Jan Krzysztof Ardanowski. Bo jedno wydaje się pewne: partia pod przewodnictwem Jarosława wyczerpała swoje pokłady zaufania społecznego, stacza się w doły wykopane przez poprzedników i niczym prawie już się nie różni od Platformy Tuska. Kaczyński na bujany fotelik, trzeba zmian! Ale tu jest problem: tego też raczej nie należy oczekiwać.
Inne tematy w dziale Polityka