Kiedy przeciętny człowiek mający przeciętną pracę pragnie zdobyć własny kąt, aby ustabilizować się i założyć rodzinę, nie ma innego wyjścia, jak tylko wziąć bankowy kredyt hipoteczny na kilkadziesiąt lat. Tak dzieje się w Polsce i w innych krajach Zachodu. W rezultacie współczesne społeczeństwa faktycznie składają się w przeważającej mierze z bankowych niewolników, którzy zmuszeni są pracować i oddawać dużą część swoich zarobków bankom w zamian za dach nad głową, który owe banki im skredytowały. Czym się to różni od sytuacji niewolników żyjących w domu należącym do pana bądź feudalnych chłopów zgromadzonych w czworakach? Tylko zewnętrzną formą, mechanizm bowiem jest ten sam. Nie pracujemy na siebie, ale na kogoś innego. Na kogo?
Jakiś czas temu pisałem o Great Reset, ale ponieważ temat nie istnieje w oficjalnych mediach, nie ma go także w świadomości ludzi. Tymczasem grzebanie kapitalizmu i wolnego rynku odbywa się pełną parą i za chwilę proces ten przejdzie w decydującą fazę likwidacji własności prywatnej. Jeszcze o tym nie wiesz, Drogi Wyborco PiS, ani Ty Krzykaczu o wolnych mediach i niezawisłych sądach, że wkrótce będziesz pracować nie po to, żeby podwyższać swój i swojej rodziny dobrostan, ale żeby finansować różne nowe i zielone "łady" i przy okazji nabijać obrzydliwie wielkie majątki miliarderów, którzy stanowią jakieś jeden procent światowej populacji. Jeżeli sądzisz, że za tymi przemianami stoi diabeł wcielony Bill Gates, szatan George Soros, lub osławiony Ideą Wielkiego Resetu Klaus Schwab, to znaczy, że nic Czytelniku nie rozumiesz. Bill Gates do pionek bez większego znaczenia, podobnie jak Soros i popychadło Schwab. Na papierze najpotężniejszym człowiekiem na świecie jest Larry Fink. Jego aktywa przewyższają budżety małych krajów. A jego BlackRock ma udziały w Facebooku, Microsofcie, Google'u... i wielu innych kluczowych firmach. Również polskich.
Żeby zrozumieć ten postępujący geometrycznie mechanizm budowy nowego porządku świata ( niektórzy nazywają go "kapitalizmem diagonalnym"), trzeba porzucić sposób myślenia, którego jesteśmy nauczeni. Wyobraźmy sobie świat, w którym trzech zarządzających aktywami decyduje o sytuacji gospodarczej świata, a ich majątek przekracza obecny PKB Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japonii razem wziętych, przy czym ich klientem jest prawie każdy fundusz, przedsiębiorstwo, bank, rząd, pracownik i emeryt. Tych "trzech" to korporacje zarządzające inwestycjami na całym świecie: Blackrock, Vanguard i State Street, posiadające razem aktywa w wysokości około 12 bilionów dolarów ( zgodnie z obliczeniami Bloomberg News, wkrótce będzie to 20 bilionów dolarów ) i planujące "mieć" prawie wszystkie podmioty gospodarcze do 2028 r. Są to obecnie trzy wieże światowej władzy, mające decydujący wpływ na przyszłość globalnej gospodarki. Fink to oczywiście tylko twarz tego przedsięwzięcia, kto faktycznie stoi za Blackrock, Vanguard i State Street jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
Co to oznacza w języku zrozumiałym dla nas, zwykłych ludzi? Po pierwsze koniec kapitalizmu jaki znamy, czyli koniec wolnego rynku i konkurencji między podmiotami gospodarczymi. Proces likwidacji działa w dosyć prosty sposób. Trzy wieże stworzyły klasyczna piramidę, której łańcuszek powiązań firm z jej podstawy, poprzez te same poziomy i dalej wyższe piętra, finalnie zawsze prowadzi na szczyt piramidy - czyli do jednej z tych wież. Innymi słowy, te instytucje posiadają znaczące udziały w setkach tysięcy przedsiębiorstw, z których wiele działa w tych samych branżach. Firmy te powinny ze sobą konkurować. Z definicji, bo w końcu walczą o tego samego klienta. Ale zarządy dostrzegają, że współwłaścicielem ich przedsiębiorstw jest ten sam fundusz, który zainwestował także w konkurentów. Zatem uwzględniają to w swoich strategiach. W rywalach zaczynają widzieć sprzymierzeńców, konkurencja zamiera, rynkiem zaczynają rządzić monopole. W efekcie rosną ceny i spadają płace. A koniec wolnego rynku oznacza także koniec wolnego rynku pracy, czyli stajesz się Czytelniku, niewolnikiem. Dostaniesz za pracę takie wynagrodzenie, żeby wegetować, bowiem korporacje/ przedsiębiorstwa nie będą wykorzystywać rosnących zysków, by podnosić pensje. Monopolista po prostu nie musi tego robić. Bo i po co? Kiedy rynek nie są konkurencyjny, zwrot z kapitału rośnie, bo jest inwestowany w firmy zawyżające ceny, a zwrot z pracy maleje, bo ten sam wzrost cen powoduje zmniejszenie siły nabywczej. To - wbrew pozorom - cholernie proste.
Po drugie, sytuacja w której te trzy wieże posiadać będą tak ogromne pieniądze, nastąpi koniec pieniądza znanego jako gotówka. O znaczeniu gotówki dla wolności człowieka pisał już niezrównany @Kelkeszos, zatem powtarzać tego nie ma sensu - uzasadnię jedynie, dlaczego koniec gotówki jest nieuchronny. To także bardzo proste: w dzisiejszym świecie jednemu papierowemu dolarowi odpowiada prawie trzysta tysięcy dolarów znajdujących się jedynie w obiegu rachunków cyfrowych. Gdybyśmy dziś chcieli spieniężyć nasze aktywa i wybrać je z banków, skończyłoby się to wielkim skandalem, bowiem rychło okazałoby się, że papierowych pieniędzy starczy jedynie dla pierwszych klientów banków. Jutro, kiedy trzy wieże światowej władzy dysponować będą kwotą 20 bilionów dolarów ( lub nawet większą), wypłacalność banków stanie więc w ogóle zerowa: pieniądz gotówkowy przestanie istnieć formalnie. Zresztą warto zwrócić uwagę, co dzieje się teraz. W sytuacji, kiedy pandemia spowodowała gigantyczne straty gospodarcze i w normalnych warunkach powinna spowodować przeogromny kryzys światowy, łącznie z bankructwem wielu państw, nikt już nie mówi o poziomach długów budżetowych - ba, wręcz zachęca się rządy do brania wielkich kredytów i dodruku pieniądza. To najlepszy dowód, że tak naprawdę liczy się już tylko pieniądz cyfrowy, wirtualny, którego ilość może być dowolna.
Po trzecie wreszcie, dwa powyższe czynniki spowodują koniec własności indywidualnej. Cała Twoja własność Czytelniku, stanie się wartością cyfrową, czyli żadną. W sytuacji niskich zarobów, wysokich kosztów utrzymania ( horrendalne ceny energii, paliw i dóbr codziennego użytku), oraz masowego bezrobocia, dostaniesz propozycję nie do odrzucenia, czyli cyfrowej oferty sprzedaży swojego majątku, z którego - owszem - będziesz mógł dalej korzystać, ale na zasadzie wynajmu: wynajmiesz sobie swój dom, mieszkanie, samochód, lodówkę i telewizor. I to rzecz jasna, tylko wtedy, kiedy będziesz z tym wszystkim ekologiczny, bo jeśli nie, dostaniesz tylko to, co Ci dadzą. Fajnie, prawda?
Wiem, że to wszystko wydaje się odległą fikcją, bo nawet nie teorią spiskową. Ale jeżeli porzucimy dotychczasowe nasze wyobrażenia o świecie, to wszystko, co bardzo skrótowo opisałem, jest wyraźnie widoczne. Plany tych trzech wież, idee Klausa Schwaba oficjalnie prezentowane na stronach Światowego Forum Ekonomicznego ( WEF) oraz ONZ-owska Agenda 2030, są zadziwiająco zbieżne co do celów i dat. Są właściwie identyczne: wszystkie mówią o nowym ładzie, zielonej przyszłości, urządzonych na nowo społeczeństwach i postpandemicznej, nowej rzeczywistości. Wszystkie nasze sprawy i emocje związane z sytuacją w Polsce, "Lex TVN", sporem z Żydami, marszami LGBT, z tzw. szczepionkami, itd., to "pierdoły" i bzdury służące odwróceniu uwagi od spraw najważniejszych. Im wcześniej to zrozumiemy tym lepiej dla nas. Nadchodzi bowiem ciemny czas niewolników.
PS. Tytuł notki nawiązuje do znakomitej książki Józefa Białka "Czas niewolników”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości