Bloger @Dyl Sowizdrzał popełnił notkę, w której uczepił się mojego komentarza zamieszczonego na blogu Echo24. Fajnie, zatem napisałem odpowiedź na jego zarzuty, ale.... kiedy napisany tekst chciałem wysłać, pokazał mi się komunikat: "nie możesz komentować na tym blogu". Pozostawiam to bez komentarza, bo co tu komentować, skoro imć Dyl stosuje chyba cenzurę prewencyjną :-).
Ale napisaną wcześniej odpowiedź, której wysłać nie mogę pozwolę sobie wkleić:
Panie Dylu, coś się Panu pozajączkowało...
Odbiera mi Pan prawo do oceny blogera, samemu oceniając mnie - paradne. Ale OK, przejdźmy do meritum. Proszę poczytać jednak treści Pana Echo, ponieważ ( skoro Pan ich nie czyta, jak sam przyznaje) każda dyskusja jest właściwie bezprzedmiotowa. W tym wypadku konkretnego blogera nie da się oceniać publikowanych przez niego treści, ponieważ clou jego dziwnych wywodów stanowi jego osobowość. Osobowość bardzo skrajnie zaangażowana w nienawiść do PiS i Jarosława Kaczyńskiego, abp. Jędraszewskiego, Kościoła w ogóle itd. Nie da się krytykować treści, ponieważ jej właściwie nie ma - jest zlepek jakiś dziwnych projekcji, skojarzeń autora powtarzanych wielokrotnie, których nie da się w żaden normalny i cywilizowany sposób skomentować. A nawet jeżeli ktoś desperacko podejmie się komentarza ad'rem, to przez gospodarza tego bloga, jest albo w sposób chamski potraktowany, albo zbanowany. I Pan wymaga ode jakiejś komentatorskiej elegancji? Wolne żarty: cytowany komentarz jest najbardziej eleganckim komentarzem, jaki można pod adresem tego blogera napisać, zresztą w trosce o niego samego, bo trudno znieść sytuację, kiedy starszy człowiek publicznie robi z siebie pajaca i pośmiewisko ( to jest ocena na podstawie komentarzy z jego bloga). Wielokrotnie zresztą na jego blogu apelowałem o umiar w emocjach, które towarzyszą jego publikacjom, ponieważ nie chodzi nawet o radykalne poglądy ( każdy ma tu wolność) ale o sposób ich przekazywania. Dla mnie ten przekaz to czysty hejt i wzorcowy przykład chorej nienawiści. Podkreślam: chorej!
Co do "dzieł" literackich tego blogera, publikowanych przez niego także na Salonie, to wybaczy Pan, ale jako czytelnik mam niezbywalne prawo do określenia, że autor prezentuje żałosny poziom, a Pana wywód jest po po prostu głupi: jasne, że nie ma obowiązku pisać wielkiej literatury, ale tak naprawdę nie ma obowiązku pisania w ogóle. Jeżeli ktoś decyduje się publikować powieść, to musi liczyć się z krytyką, przy czym nie ma znaczenia, czy krytyka tyczy się Dostojewskiego, Hemingwaya czy Pasierbiewicza. A że treść determinuje ocenę zdolności literackich autora, mam nadzieję tłumaczyć nie muszę.
I na zakończenie: gani Pan anonimowość w sieci, sam pisząc jako Dyl Sowizdrzał. Też paradne :-)
Pozdrawiam, ale proszę nie odpisywać. Szkoda mi naprawdę cennego czasu, na dyskusje akademickie, zwłaszcza z ludźmi, którzy z nudów chyba uprawiają czepialstwo.
Bye.
Inne tematy w dziale Rozmaitości