kemir kemir
2870
BLOG

Testament pułkownika "Pługa"

kemir kemir Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać. Żegnaj mój ukochany. Całuję i do serca tulę. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec.


To jeden z ostatnich grypsów, jakie Łukasz Ciepliński ps. "Pług”, "Witold”, "Ostrowski” (ur. 26 listopada 1913 roku w Kwilczu) napisał do żony i syna.

Ciepliński był doświadczonym i utytułowanym oficerem Wojska Polskiego, absolwentem Korpusu Kadetów w Rawiczu i Szkoły Podchorążych w Ostrowi Mazowieckiej. W czasie kampanii wrześniowej odznaczony Orderem Virtuti Militari, pełnił następnie funkcje: inspektora rzeszowskiego ZWZ-AK, komendanta krakowskiej Delegatury Sił Zbrojnych i prezesa IV Komendy Głównej Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Gdyby losy Polski po zakończeniu II wojny światowej potoczyły się inaczej, Łukasz Ciepliński byłby zapewne tylko jednym z wielu oficerów wykształconych w II Rzeczypospolitej, którzy zapisali się chwalebnie na kartach wojny obronnej 1939 r., a po klęsce wrześniowej piastowali wysokie funkcje dowódcze w strukturach Armii Krajowej. To jednak zaangażowanie w drugą konspirację, zakończone tragiczną i przedwczesną śmiercią, a także pozostawione przez niego przesłanie z celi śmierci sprawiły, że jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych i symbolicznych postaci powojennego podziemia antykomunistycznego.

Podporucznik Ciepliński wziął udział w kampanii wrześniowej w składzie 15 Dywizji Piechoty pod dowództwem gen. bryg. Zdzisława Przyjałkowskiego. Początkowo jego macierzysty pułk starł się z Niemcami na przedpolach Bydgoszczy, a podczas odwrotu zwalczał w mieście niemieckich dywersantów. Od 4 września wraz z pułkiem uczestniczył w walkach osłonowych na kierunku Bzury, ochraniając północną flankę cofającej się dywizji w okolicach Czerniewic i Grabkowa. Bitwa nad Bzurą ostatecznie zakończyła się przegraną wojsk polskich. Macierzysty pułk Cieplińskiego – poniósłszy straty 700 zabitych i 1 tys. rannych z prawie 2 tys. początkowego składu – zredukowany do stanu baonu nie oddał się do niewoli. Nocą z 18 na 19 września 1939 r. przedostał się do Puszczy Kampinoskiej, aby 24 godziny później osiągnąć przedpola Warszawy, gdzie resztki oddziałów wzięły udział w obronie stolicy na odcinku „Sielce”. Po kapitulacji miasta ppor. Ciepliński w roli adiutanta towarzyszył – wraz z dwoma innymi oficerami dowódcy pułku, gdy ten podjął wysiłek tworzenia zalążków organizacji konspiracyjnej, nawiązując m.in. kontakt z gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim. Poszukiwany przez Niemców ppłk Kazimierz Heilman-Rawicz, zmuszony do opuszczenia Warszawy, przekazał w październiku 1939 r. budowane przez siebie struktury i wyruszył z oficerami ku południowej granicy z zamiarem zaangażowania się w organizowanie konspiracji na południu kraju lub przedostania się przez Węgry do tworzonego we Francji Wojska Polskiego.


Wiosną 1940 r. por. Ciepliński powrócił z Węgier już z nominacją na komendanta obwodu ZWZ do Rzeszowa i rozkazem kontynuacji tworzenia zrębów konspiracji. Początkowo przyjął pseudonim „Antek”, zmieniając go później wielokrotnie, w tym na najbardziej znany – „Pług”. Rok później – w miejsce aresztowanego przez gestapo mjr. Stanisława Ruśkiewicza „Floriana” – otrzymał nominację na inspektora rejonowego Inspektoratu ZWZ Rzeszów, obejmującego przedwojenne powiaty: dębicki, kolbuszowski i rzeszowski z częścią brzozowskiego. Cieplińskiemu przyszło dowodzić przez cztery lata strukturami Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, na terenie niezwykle ważnym dla Niemców ze względu na bliskość strategicznej magistrali kolejowo-drogowej wschód-zachód, a także przemysł lotniczy w Rzeszowie i oponiarski w Dębicy. Po zajęciu Małopolski przez Armię Czerwoną, Łukasz Ciepliński wyjechał do Krakowa, gdzie angażował się w działalność kolejnych organizacji niepodległościowych. W maju 1945 r. został szefem Sztabu Okręgu Delegatury Sił Zbrojnych w Krakowie. Przemyślenia z tego okresu zawarł w dokumencie programowym zatytułowanym "Projekt dalszej pracy”, w którym wyrażał rozgoryczenie rozwiązaniem AK i wskazywał na konieczność dalszej antykomunistycznej pracy konspiracyjnej w ramach ogólnopolskiego Ruchu Odrodzenia.


W tym czasie Ciepliński postanowił również ustabilizować życie osobiste i sfinalizować trwający od kilku lat związek z rzeszowianką Jadwigą Sicińską. W sierpniu 1945 r. para się pobrała, a jedynymi świadkami przysięgi małżeńskiej złożonej z zachowaniem zasad konspiracji, w kościele pw. św. Józefa w Staromieściu, byli matka Jadwigi Józefa i zaprzyjaźniony ks. Józef Czyż, były kapelan AK. Dwa lata później małżonkowie doczekali się narodzin jedynego syna Andrzeja. Po ślubie Ciepliński przeniósł się z żoną do Zabrza, gdzie otworzył sklep galanteryjny, a także – kamuflując pobyt i pragnąc dysponować własnym oglądem spraw związanych z bieżącą polityką – wstąpił do lokalnych struktur Polskiej Partii Socjalistycznej.


We wrześniu 1945 r. została założona tajna organizacja Wolność i Niezawisłość, kontynuująca tradycję Polski Walczącej, jednak z przyjętą zasadą działania "bez walki i przemocy”, której głównym celem stało się przeprowadzenie uczciwych, demokratycznych wyborów parlamentarnych. Łukasz Ciepliński rozpoczął w niej działalność – mianowany przez prezesa Obszaru Południowego Antoniego Sanojcę – prezesem krakowskiego Okręgu WiN.  Po sfałszowanych wyborach i rozbiciu jedynej jawnej opozycji, którą było mikołajczykowskie PSL, wszystkie pierwotne założenia organizacji legły w gruzach. Ciepliński liczył już tylko na wybuch konfliktu zbrojnego pomiędzy niedawnymi sojusznikami, dającego ówcześnie jedyną realną nadzieję na zmianę wytworzonej w Europie po II wojnie światowej sytuacji geopolitycznej. W tym celu stworzył własną alternatywną sieć łączności, starał się – choć nie bez oddolnego oporu – uaktywnić wywiad polityczny i wojskowy skierowany na wojska sowieckie w Polsce, a także uruchomił nowe szlaki przerzutowe na Zachód.
 
 
Cieplińskiego aresztowano 27 listopada 1947 r. w Zabrzu, ostatecznie osadzono w więzieniu mokotowskim przy Rakowieckiej, podlegającym Departamentowi Śledczemu MBP kierowanemu przez Józefa Różańskiego. Tak jak i pozostałe procesy polskiego podziemia był to proces pokazowy, ale ten nadzorowało bezpośrednio NKWD. Los Łukasza Cieplińskiego i jego towarzyszy był z góry przesądzony. Ciepliński przez kilka miesięcy siedział w ciemnej celi, całą dobę oświetlaną mocną żarówką. Stosowano wobec niego śledztwo na dwie zmiany, pozbawiano go snu, miesiącami nie wypuszczano na zewnątrz: nie mógł wyjść na spacer ani do kąpieli, siedział w wilgotnym bunkrze. Trzy lata przesłuchiwali go tacy sadyści jak Jerzy Kędziora, jeden z najokrutniejszych śledczych czasów stalinowskich. Ciepliński nie załamał się. Zachował godność ludzką i żołnierski honor. Dr Kazimierz Papara z Lublina, współwięzień, opowiadał, że czasem wnoszono Cieplińskiego do celi na kocu, z połamanymi rękami i nogami. Z przesłuchań przynoszono go nieprzytomnego. Tak opisywał swój stan:
 
W czasie śledztwa leżałem skatowany w kałuży własnej krwi. Mój stan psychiczny był w tych warunkach taki, że nie mogłem sobie zdawać sprawy z tego, co pisał oficer śledczy.


Podobny los spotkał podkomendnych „Pługa”: w wyniku tortur Józef Rzepka stracił zmysły, Adamowi Lazarowiczowi powybijano zęby, a Franciszkowi Błażejowi cały czas otwierały się ropiejące rany na nogach. Rozprawa pokazowa, mocno nagłaśniana w prasie i radiu, została nazwana "rozprawą przeciwko IV-tej i ostatniej Komendzie Głównej WiN-u.” Na ławie oskarżonych obok Łukasza Cieplińskiego zasiadło 7 członków sztabu Komendy: Józef Batory – Łączność Zewnętrzna, Franciszek Błażej – Dział Propagandy, Karol Chmiel – doradca polityczny, Mieczysław Kawalec – Wydział Informacji i Propagandy, Ludwik Kubik – Wydział Organizacyjny i Łączności, Józef Maciołek – Delegatura Zagraniczna oraz Józef Rzepka – Dział Polityczny. Oskarżał prokurator wojskowy ppłk Jerzy Tramer. Sądzonych prasa nazwała "zdrajcami narodu na żołdzie amerykańskim”. Największe działa wytoczono przeciwko Cieplińskiemu. Komuniści nazywali go hitlerowskim kolaborantem, przywódcą bandy o moralności oprawcy, szpiegiem na żołdzie amerykańskim, zbójem, bandytą, nędzną kreaturą i zdrajcą narodu, a on pisał w celi śmierci:

Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście.

Cieplińskiego skazano na pięciokrotną karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i honorowych oraz przepadek całego mienia. Podobny wyrok usłyszało jego sześciu towarzyszy. Najwyższego wymiaru kary uniknęli jedynie Ludwik Kubik (dożywocie) oraz Zofia Michałowska i Janina Czarnecka (skazane na kilkanaście lat więzienia). W uzasadnieniu wyroku napisano m.in.:

„Wszyscy oskarżeni w niniejszej sprawie są typowymi przedstawicielami obozu reakcji i wstecznictwa, złożonego z ludzi wyzbytych wszelkich skrupułów, pozbawionych jakichkolwiek ideowych pobudek działania, ludzi, którzy w zaciekłej ślepej nienawiści do Związku Radzieckiego, Polski Ludowej i całego obozu demokracji i postępu nie cofają się przed żadną zbrodnią, bez wahania dopuszczają się zdrady własnej ojczyzny i wysługują się jawnym wrogom kraju – podejmując się najbrudniejszej roboty w zakresie dywersji i szpiegostwa”.

Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Kiedy zapadł wyrok, Ciepliński został osadzony w 40-osobowej celi śmierci. Pogodzony z losem, wierzył, że jego ofiara nie pójdzie na marne. Tam zaczął pisać grypsy do rodziny. Większość grypsów powstała na cieniutkiej bibułce papierosowej, jeden na pudełku od zapałek. Powstawały w celi śmierci od października 1950 do stycznia 1951. Zaszywane były w chusteczki o wymiarach 20 na 20 cm, zrobione z więziennych prześcieradeł. Dla żony i syna to najcenniejsze relikwie, dla nas – niezwykłe świadectwo wiary, odwagi, poświęcenia życia i wierności ideałom oraz wielkiej miłości małżeńskiej i ojcowskiej:

Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety, okrutny los zabiera mnie przedwcześnie, a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płaczę. Ja odchodzę – Ty zostajesz, by w czyn wprowadzać idee ojca. – Andrzejku: celami Twego życia to: a) służba dobru, prawdzie i sprawiedliwości oraz walka ze złem. b) dążenie do rozwiązywania bieżących problemów – na zasadach idei Chrystusowej. W tym celu realizować jej w życiu i wprowadzać w czyn. c) służba ojczyźnie i narod[o]wi polskiemu [fragment nieczytelny]
– pisał 20 stycznia 1951 roku. 1 marca 1951 roku Łukasz Ciepliński został zamordowany metodą katyńską  - strzałem w tył głowy.

Miejsce pochówku Łukasza Cieplińskiego do dziś pozostaje nieznane. Jego grypsy posłużyły jako podstawa do rozpoczęcia starań o otwarcie procesu beatyfikacyjnego.

**********

Tyle głos historii. Nam pozostaje się tego głosu słuchać, pozbierać i zawołać po imieniu naszych Niezłomnych Rycerzy: wyklętych, pohańbionych, wrzucanych pod osłoną nocy do błotnistej ziemi przy cmentarzu powązkowskim i do wielu innych dołów śmierci w całej Polsce i na Kresach Wschodnich. Na Łączce, w miejscu, gdzie pod osłoną nocy wrzucano wcześniej i pośpiesznie grzebano skatowanych żołnierzy podziemia niepodległościowego, zaczęto w PRL-u stawiać pomniki i chować "zasłużonych” dla państwa komunistycznego, dawnych katów Żołnierzy Niezłomnych.Ta wielka narodowa hańba trwa do dziś - jak długo jeszcze zbrodnicze truchło Bieruta będzie spoczywać w ziemi i jak długo jeszcze bękarty katów będą podważać sens istnienia Dnia Żołnierzy Niezłomnych?  Jak długo jeszcze będą oni podważać sens walki, patriotyzm i bohaterstwo ikon Niezłomnych: Łukasza Cieplińskiego "Pług" ... Zygmunt Szendzielarza "Łupaszka" ... Józefa Kurasia "Ogień" ... Jana Mazurkiewicza "Radosław" ...Danuty Siedzikówny. "Inka" ... Gen. Emila Fieldorfa ... Franciszka Niepokólczyckiego "Teodor"...  i wielu, wielu innych najlepszych Cór i Synów Rzeczypospolitej?

 Polska nieodwracalnie straciła swoją najlepszą cząstkę. Nie wolno było ich szukać, nie wolno było o nich mówić. Nie wolno było o nich pisać i uczyć. Zamordowano ich po raz drugi. Odnajdywani po latach odzyskują imiona i należne im miejsce w historii i zbiorowej świadomości. 1 marca w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych bohaterowie wracają, stają do apelu poległych.
 
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!  

PS. Łukasz Ciepliński został pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika Wojska Polskiego i odznaczony  Orderem Orła Białego.Korzystając z uprzejmości p. Romualda Szeremietiewa, podaję ścieżkę awansów wojskowych Łukasza Cieplińskiego:  maj 1940 do awans stopnia kapitana, 1944 do stopnia majora, w czasie akcji Burza - na stopień podpułkownik piechoty WP. W 2013 r. awansowany pośmiertnie do stopnia pułkownika.




http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/29809?t=-ze-moja-ofiara-nie-pojdzie-na-marne#

https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/zbrodnie-komunistyczne/79226,Krwia-na-bibulce-testament-pisany-i-medalik-w-ustach.html


 




kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (93)

Inne tematy w dziale Kultura