"I ty, Brutusie, przeciwko mnie?" - tak miały brzmieć ostatnie słowa Juliusza Cezara. Jednym z zabójców okazał się jego najbliższy przyjaciel, który za zdradę zapłacił klęską w wojnie domowej. Po śmierci Cezara rozpoczęła się krwawa wojna domowa. O schedę po dyktatorze walczyli po jednej stronie spiskowcy, na czele z Brutusem, pragnący utrzymać ustrój republikański, po drugiej - Marek Aureliusz i Oktawian August. Gdy ci drudzy zwyciężyli wojska republikańskie w bitwie pod Filippi, Brutusowi pozostało tylko jedno. Rzucił się na swój miecz, popełnił samobójstwo 23 października 42 roku p.n.e. Marek Juniusz Brutus na zawsze pozostał synonimem zdrady.
"Mike Pence nie miał odwagi by zrobić to, co zrobić trzeba było aby chronić nasz Kraj i Konstytucję dając Stanom szansę na certyfikację stwierdzeń prawdziwych, nie niecelnych lub sfałszowanych, o certyfikację których proszono wcześniej. USA żąda prawdy!”, napisał na Twitterze prezydent USA Donald Trump po tym jak jego zwolennicy wdarli się do Kapitolu, gdzie kongresmeni mieli zatwierdzić zwycięstwo wyborcze Joe Bidena.
Mike Pence okazał się współczesnym Brutusem , który zapisze się w historii USA jako największy i najpodlejszy zdrajca. Okazał się podłym, małym tchórzem, który nie wykorzystał ostatniej legalnej szansy na odwrócenie destrukcyjnego trendu. Amerykańscy patrioci nie mieli innego wyjścia, niż przerwanie procedury certyfikacji i początkowo, przy niemym przyzwoleniu służb porządkowych, wdarli się do Kapitolu. Nastąpiło jednak szereg prowokacji bojówek Black Lives Matter oraz Antify, po to tylko, żeby były ofiary. Na to czekały ukryte siły Deep State, komuniści, lewacy oraz ogłupieni zwolennicy Bidena. Oczywiście ofiary będą uznane za ikony “przemocy prawicy” i “nienawiści Trumpa i jego zwolenników do demokracji”. Jednak krew na rękach ma zdrajca Pence.
Niektórzy analitycy sugerują, że oszustwo wyborcze Demokratów w obecnych wyborach jest tak bezczelne, że oszuści nawet nie bardzo dbają o zacieranie śladów – lub co gorsza, chcą oni aby konserwatyści zdawali sobie sprawę, że głosowanie jest sfałszowane. Bezczelne posadzenie na prezydenckim tronie Bidena, który tak naprawdę jest marionetką, człowiekiem o wielu twarzach i głową rodziny, której - jak wyliczył dziennik „New York Post” - członkowie 9 razy byli skazywani za kradzieże, posiadanie narkotyków, jazdę po pijanemu i pod wpływem środków odurzających oraz bójki, jest policzkiem wymierzonym amerykańskim patriotom. Wydarzenia na Kapitolu i zdrada Pence'a muszą wstrząsnąć Ameryką tak, jak wstrząsem były terrorystyczne zamachy z 11 września 2001 r. Po tych zamachach Major League Baseball, czyli główna liga baseballowa w USA, zarządziła, aby w trakcie meczów uroczyście odgrywano patriotyczną pieśń " Boże, błogosław Amerykę”. Jak Ameryka długa i szeroka, w wielu szkołach uczniowie, z ręką na sercu, codziennie recytują "Pledge of Allegiance” (ang. Przysięga wierności), której fragment brzmi: "Jeden naród, a nad nim Bóg, naród niepodzielny, ofiarujący wolność i sprawiedliwość dla wszystkich”. Ronald Reagan powiedział kiedyś: "Bez Boga demokracja nie może długo przetrwać. Jeżeli kiedykolwiek zapomnimy, że jesteśmy jednym narodem pod Bogiem, wtedy staniemy się narodem straconym”. Niech te słowa będą przestrogą dla tych wszystkich, którzy lekceważą amerykański patriotyzm, wiarę w Boga i w prawdziwą demokrację - nie "demokrację", której pustymi frazesami wycierają sobie gęby zwolennicy Bidena i otumaniony, lewacki świat zachodni.
Inne tematy w dziale Polityka