kemir kemir
2938
BLOG

Janko Tenisista, czyli o polskim tenisie słów kilka.

kemir kemir Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

Wszyscy, no prawie, zachwycamy się grą Igi Świątek na wielkoszlemowym turnieju Rolland Garros w Paryżu, Nawet bardzo niedzielni kibice tenisa i ci, którym wytłumaczenie punktacji w tenisie jest mniej więcej tym samym, co wytłumaczenie kobietom pojęcia "spalonego" w piłce nożnej, w kilka dni, a nawet godzin, przyjęli postawę znawców i ekspertów - co trochę irytuje i śmieszy. Bo z jednej strony super, że tenis z bardzo elitarnej, eleganckiej i mającej niepowtarzalny nigdzie indziej klimat rozgrywki, wszedł pod przysłowiowe strzechy - z drugiej nie do zaakceptowania jest fakt, że niektórzy ci niedzielni kibice podchodzą do tenisa w sposób "kibolski", zaczerpnięty z wzorców futbolowych, albo dyscyplin w których dwóch nabuzowanych osiłków okłada się pięściami i kopie po tyłkach. Nie ma na to zgody, bo jeżeli coś z elitarności tenisa pozostało, to właśnie elitarność kibicowania, ponieważ oglądanie tenisa, to tak jak delektowanie się szklaneczką dobrej whisky - albo się do tego dorasta, albo nie. 


Oczywiście, jest fenomenalnym zjawisko, w którym wszyscy (no prawie) Polacy ekscytują się eksplozją talentu Igi i cieszą  się z jej sukcesów, bo czas najwyższy, żeby tenis w Polsce uzyskał wreszcie rangę jednej z dyscyplin wiodących. Panuje jakaś dziwna opinia, że dp gry w tenisa nie każdy się nadaje, bo... ( i tu z dziesięć powodów). Nic bardziej mylnego. W krajach zachodnich, takich jak Hiszpania, tenis jest obowiązkową dyscypliną sportową w szkołach. W Polsce znaczącym hamulcem blokującym rozwój tenisa jest brak przeszkolenia kadry nauczycielskiej w tej dyscyplinie. Co więcej, mitem jest finansowa niedostępność tego sportu dla szerokich mas. Zakup rakiet, piłek i siatki wcale nie generuje tak wysokich kosztów, jak mogłoby się wydawać – niewiele różnią się od kosztów związanych z zakupem stołów do ping ponga, obecnych prawie w każdej szkole. Nie jest dobrze z propagowaniem tenisa: telewizja oprócz futbolu, ( co akurat jest zrozumiałe) najchętniej cały rok pokazywałaby konkursy skoków narciarskich -  z całym szacunkiem dla "małyszomanii" i "stochomanii" - dyscypliny niszowej i nie do uprawiania na szeroką, masową skalę. A tenis ma bardzo pozytywny wpływ na kształtowanie się młodych ludzi. Uczy samodzielności i daje poczucie niezależności. Uprawianie tenisa nie wiąże się z żadnym poważnym zagrożeniem zdrowia i życia, jest zatem bardzo bezpieczny. Zwiększa dotlenienie mięśnia sercowego, pojemność serca i płuc. Ponadto pomaga odreagować stres, co dla młodych ludzi jest bardzo ważne.


Sam do niedawna należałem do tej szarej masy bezimiennych, którzy przynajmniej raz w tygodniu spotykają się na korcie i toczą zacięte mecze w turniejach amatorskich i "kumpelskich". Na co komu siłownie, skoro godzina intensywnej gry w tenisa daje więcej niż taka sama godzina nudnych ćwiczeń z przyrządami? Naszymi wiernymi kibicami były żony, dzieci i podające piłki pieski, chyba bardziej cieszące się z gry niż my sami. Większość z nas umie zagrać każde uderzenie, tylko trochę wolniej, mało technicznie, z amatorskim majestatem… Wiadomo – fizyczność już nie ta co dawniej, zwłaszcza w kategorii 50 plus. Później w domach , śledzimy nocne transmisje z profesjonalnych turniejów i zasypiamy z nadzieją, że może przyśni nam się zdeklasowanie "Rafy" Nadala, albo Novaka Djokovica. Ale to poziom amatorski, jak jest w tym profesjonalnym?


Sukcesy Agnieszki Radwańskiej i (no dobra) Jerzego Janowicza sprawiły, że Polska zaczęła dobijać się do bramy, za którą tkwi świat wielkiego tenisa. Z pomocą milionera Krzysztofa Suskiego, byłego już prezesa Polskiego Związku Tenisowego, planowano ją  sforsować. Niestety, z wielkich planów właściciela Euro Holdingu (przed laty zamieszanego w afery Digitalu i Banpolu) zapewniającego, że nie angażuje się tenis na pół gwizdka, ale w pełni, niewiele wyszło. Program budowy 16 hal tenisowych finansowanych ze środków resortu sportu i samorządów, rozpoczęcie starania o pozyskanie sponsora strategicznego, którym miał być KGHM, czy idea stworzenia Narodowego Centrum Tenisowego i plany o organizacji dużego turnieju tenisowego pod egidą PZT, zostały tak naprawdę planami papierowymi. Ale jest nadzieja, bo W miejscowości Kozerki, zaledwie kilkanaście kilometrów od stolicy, powstaje pierwsza w Polsce akademia tenisowa z prawdziwego zdarzenia. Tworzona na wzór słynnej akademii na Florydzie Nicka Bollettieriego. To ma być centrum polskiego tenisa - mów Jarosław Lewandowski z fundacji De Arte Athletica, która stoi za całą inwestycją. Co ciekawe, jak dotąd wszystko zostało finansowane bez dotacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Fundacji udało się także znaleźć osobę z nazwiskiem, która będzie patronem akademii. To Robert Radwański, ojciec dwóch najlepszych polskich tenisistek.


Ale to wciąż inwestycja komercyjna, oparta na szkole podstawowej i liceum dla dzieci i młodzieży, w których czesne ma wynieść około 2000 zł. Fundacja ma ponadto zamiar dofinansowywać najzdolniejszych. Celem jest zgromadzenie w jednym miejscu około 200 uczniów. No dobrze. ale gdzie w tym jest Polski Związek Tenisowy i Ministerstwo Sportu? Może wreszcie sukcesy Igi Świątek sprawią, że ktoś się obudzi z letargu niemożności i oprócz gratulacji dla Igi zrobi ciut więcej? Bo na razie sukcesy polskiego  nie byłyby możliwe bez finansowego wsparcia rodziców, którym zawodnicy zawdzięczają wstęp do kariery w wyjątkowo drogiej na poziomie profesjonalnym dyscyplinie, pod względem kosztowym porównywalnej z narciarstwem alpejskim czy golfem. Spore zasługi ma Ryszard Krauze, wspierający w swoim czasie siostry Radwańskie czy też  ułatwiający tenisową  drogę Jerzemu Janowiczowi, który dla ratowania kariery w 2008 r. rozważał występowanie pod flagą Kataru - łodzianin był jednym z beneficjentów programu stypendialnego PZT Prokom Team.


Igę Świątek do czasu finansowała agencja Warsaw Sports Group. To WSG  pomogła największemu talentowi polskiego kobiecego tenisa w czasach, gdy rodziny Świątków nie było stać na finansowanie tej kariery. Ale podobno współpraca nie układała się najlepiej i została wymówiona przez ojca Igi, Tomasza Świątka. Na teraz Iga sukcesami sama zapewnia sobie finansowanie, ale problem pieniędzy dla młodych talentów wciąż pozostaje nierozwiązany. Poleganie na biznesmenach i agencjach, które - wiadomo - są pazerne na zyski, właściwie wykluczają przebicie się do elity utalentowanych Janków Tenisistów. Panie Gliński, ministrze sportu - pobudka! Nie jest fajnie, kiedy sportowcy - jakby nie było - doskonale promujący Polskę w świecie - korzystają z pieniędzy dosyć "szemranych" milionerów w rodzaju Suskiego i Krauze.  Niestety - dobrej myśli nie jestem, ponieważ pierwszą moją myślą na wieści, że Ministerstwo Sportu przeszło pod egidę prof. Glińskiego była modlitwa: Boże, miej w opiece polski sport. I to ma chyba sens, bo to, że w niecałe dwa lata po Radwańskiej mamy Igę Świątek zakrawa na cud...





https://www.sport.pl/tenis/7,64987,24843842,iga-swiatek-rozstaje-sie-z-warsaw-sports-group-okolicznosci.html

https://sportowefakty.wp.pl/tenis/756325/wielki-projekt-w-polskim-tenisie-czegos-takiego-jeszcze-nie-bylo

https://www.forbes.pl/przywodztwo/tenis-w-polsce-jak-wejsc-do-swiata-wielkich-pieniedzy/qwrshjl

https://niezalezna.pl/327839-co-dalej-z-polskim-tenisem-odpowiada-prezes-pzt-miroslaw-skrzypczynski





kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (71)

Inne tematy w dziale Sport