"Polska to jest tolerancyjny kraj dla tych, którzy kochają znieważać, szydzić, ubliżać, poniżać, upokarzać, ranić, ośmieszać, nabijać się i naśmiewać się? To wchodzi w zakres wolności osobistej każdego Polaka i wara, żeby mu to zabierać? Rzeczywiście to jest prawdziwy obraz Polski i Polaków? Takie wnioski wysuwane są przez cześć komentatorów naszego życia społecznego i politycznego - po tym jak wszystkie serwisy informacyjne huczały na temat przyczyń samobójstwa 12-latki z Kozienic. Według doniesień "Wyborczej" - rówieśnicy w rozmowie z nauczycielem jasno mówili, że dziewczynka była szykanowana na tle orientacji seksualnej."
Takie pytania i jedno stwierdzenie zawarła w swojej notce blogerka @Madonna. Jest jeszcze jazda po nowym ministrze Czarnku, pewnie przez zapomnienie Autorka nie napisała o pedofilii w Kościele, za to wieszczy "dziczyznę i kołtunizm "nowego porządku" pod patronatem Ordo Iuris".
No to weźmy tego zdziczałego, homofobicznego kołtuna za kudły. W uproszczeniu zrozumiałym dla przeciętnego śmiertelnika, homofobia oznacza niechętny stosunek do osób homoseksualnych, transpłciowych i wszelkiej maści zboczeńców, którzy ze swoich preferencji seksualnych uczynili tęczowe show, które jak objazdowy cyrk jeździ sobie po świecie. Tak, trudno zaprzeczyć, że ów cyrk jest znieważany, wyszydzany, poniżany, upokarzany i ośmieszany. Ale trudno się temu dziwić, ponieważ zjawisko objazdowego cyrku przybrało formę histerii, która otrzymała bardzo trafną nazwę: homoterroryzmu. Homoterrorystom nie chodzi wcale o żadne prawa ani przywileje. Chodzi o uznanie, że przed ich postulatami ustąpić muszą wszystkie normy i zasady moralne, a nawet dobro najbardziej niewinnych istot, jakimi są dzieci. Notka @Madonny to właśnie homoterrorystyczna mina, których w sieci jest chyba więcej, niż na polu minowym strefy zdemilitaryzowanej w Korei Północnej - największym polu minowym świata.
Każdy terroryzm wywołuje odruch społecznej samoobrony. To normalne i naturalne,ponieważ odzywa się w nas pierwotny instynkt samozachowawczy, który powstrzymuje nas na przykład przez skakaniem z okna na 16 piętrze. Ten instynkt działa także zbiorowo i oddziałuje na całe grupy społeczne, podświadomie wskazując nam co jest dobre, a co złe dla przetrwania gatunku. Jeżeli widzę pocałunek z "języczkiem" w wykonaniu dwóch mężczyzn i wiem, że ci dwaj robią sobie "dobrze" uprawiając stosunek analny, doznaję głębokiego obrzydzenia. Bynajmniej nie dlatego, że mi to jakoś specjalnie przeszkadza, bo to ich problem, ale dlatego, że moje obrzydzenie jest naturalnie instynktowne. Ponieważ takimi instynktownymi homofobami jest jakieś 98% Polaków nic dziwnego, że im większe jest propagowanie zachowań homoseksualnych ( a przecież tak się dzieje) tym większe jest znieważanie, wyszydzanie, poniżanie, upokarzanie i ośmieszanie tęczowego cyrku, a przy okazji dostaje się też tym cichym, w gruncie rzeczy niczemu niewinnym gejom, którzy żyją sobie spokojnie wśród heteroseksualnych i doskonale wtopili się w ogół społeczeństwa. Nie afiszują się ze swoimi upodobaniami, cieszą się pełnią praw obywatelskich, często szacunkiem i poważaniem za kulturę osobistą, inteligencję albo sukcesy zawodowe. Na tym poziomie homofobia praktycznie nie istnieje - zdecydowany ogół Polaków nie wyraża żadnych wrogich czy dyskryminujących zachować wobec osób homoseksualnych, nawet jeżeli wie o tym, że kolega czy koleżanka jest "homo". Oczywiście - jest jakiś margines prostaków, którzy reagują agresją, ale tak było, jest i będzie, cokolwiek byśmy nie zrobili.
Ale dwóch mężczyzn, lub dwie kobiety, którzy chcą zawrzeć związek małżeński i mieć dziecko, tak jak heteroseksualni mają pieska, to już zupełnie co innego. Bo co? Państwo ma im je dać, a jak ktoś jest przeciw, to znaczy, że jest homofobem? Przecież to jest szaleństwo zmierzające do tego, że kiedy już nadejdzie świetlana i jedynie słuszna homo-równość, to trzeba skazać homofobów na reedukacyjne gułagi - i to w najłagodniejszym wymiarze kary. Profesor Czarnek jest jednym z tych odważniejszych polityków prawicy, którzy mają odwagę o tym mówić wprost, bez używania słownej bawełny. Ale doszliśmy do punktu, w którym każdy, kto ma odwagę krytycznie wypowiedzieć się na temat homoseksualistów, staje się tarczą strzelniczą. "Cała prawda całą dobę" jakieś 50 razy na godzinę cytuje wyrwane z kontekstu słowa Czarnka, który w istocie rzeczy mówi to, co każdy myśli, ale boi się powiedzieć. Bo problem tkwi w tym, że homoterroryści, którzy go potępiają, rzeczywiście uwierzyli we własną propagandę i są przekonani, że większość Polaków chciałaby oddać dzieci w ręce homoseksualistów.
Powiedzmy sobie wreszcie wprost, że te wszystkie opowieści @Madonny i podobnych jej homoterrorystów o tym, że walczą o jakieś prawa dla prześladowanych gejów, to zwyczajna - jak mawia młodzież - mega ściema nie mająca nic wspólnego rzeczywistością. Wplatanie w ową ściemę wątku dwunastoletniej dziewczynki, która popełniła samobójstwo jakoby z powodu szykan homofobicznych, to jeszcze większa obrzydliwość, niż dwóch mężczyzn robiących sobie "loda". Psychologowie zgodnie twierdzą, że u młodzieży w wieku od 12 do 23 lat wg. niektórych oszacowań, aż 25% nie jest w jakimś momencie pewna swojej orientacji seksualnej. Zauroczenie się chłopaka innym chłopakiem lub dziewczyny inną dziewczyną zupełnie nie musi oznaczać orientacji homoseksualnej i na ogół nie oznacza. Orientacja seksualna to trwały, emocjonalny pociąg do osób określonej płci i mówienie o tym w relacji do dwunastoletniego dziecka jest zwyczajnie homoterrorystycznym absurdem, który pochwyciła cała lewacka strona mediów - a @ Madonna to powtarza. Samobójcza śmierć dziecka jest chyba największą możliwą tragedią, ale zawsze nasuwa się w takim wypadku pytanie: a gdzie byli rodzice tej nieszczęsnej dziewczynki? Podpinanie tej śmierci pod homofobiczne zachowania to już nie jest absurd: to najgorszego rodzaju cynizm i brak szacunku dla tragedii i nieodwracalnego końca młodego życia.
Czas położyć temu kres i bardzo szybko należy pójść w ślady Wielkiej Brytanii, której rząd wprowadza właśnie wytyczne dotyczące wszystkich kwestii związanych z nauczaniem w szkołach podstawowych i średnich na temat relacji międzyludzkich, seksu i zdrowia seksualnego. Wytyczne mówią, że szkoły nie powinny pochopnie sugerować, że dzieci mogą być innej płci niż ich biologiczna, ani współpracować z zewnętrznymi organizacjami czy agencjami, które promują taki punkt widzenia. " Nie należy wzmacniać szkodliwych stereotypów, na przykład sugerując, że dzieci mogą być innej płci ze względu na ich osobowość i zainteresowania lub ubrania, które wolą nosić". Jak zwrócił uwagę dziennik "Daily Mail", nowe wytyczne zostały określone przełomem przez rodziców, którzy obawiają się, że organizacje transseksualne zachęcają dzieci do zmiany płci ze względu na ubrania, w jakie się ubierają lub zabawki, którymi się bawią, przekonując, że każda niezgodność ze stereotypowymi chłopięcymi czy dziewczęcymi ubraniami czy zabawkami kwalifikuje się do zmiany płci.
Brytyjska jaskółka wiosny pewnie jeszcze nie czyni, ale daje nadzieję, że homoterroryzm zostanie wreszcie powstrzymany i słowne "miny", jakie podkłada @Madonna okażą się zwykłymi kapiszonami.
https://fakty.interia.pl/swiat/news-wielka-brytania-nie-dla-edukatorow-sugerujacych-dzieciom-nie,nId,4764325#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Inne tematy w dziale Społeczeństwo