Wyobraźmy sobie sytuację, w której pięćdziesięciu dyplomatów z całego świata sygnuje list w obronie tzw. płaskoziemców, czyli wyznawców teorii o płaskości Ziemi. Tak, tak, Ziemia jest wielkim dyskiem wody, a samym jego środku znajduje się Biegun Północny, wokół niego kontynenty. Na krawędzi dysku rozprzestrzenia się to, co nazywamy Antarktyką - potwierdzają dyplomaci. W najlepszym razie każdy, kto nie tylko chodził do szkoły, ale także się w niej uczył, na takie dictum popuka się z czoło i adekwatnie do tak absurdalnej sytuacji nazwie dyplomatów DYPLOMATOŁAMI.
Nietrudno odgadnąć, że powyższy przykład jak ulał pasuje do absurdalnego listu otwartego ws. sytuacji osób LGBT w Polsce, który podpisało 50 ambasadorów w tym m.in. z USA, Wenezueli i Niemiec. To ich reakcja na m.in rozpowszechnianą w świecie bzdurę, jakoby w Polsce istniały strefy dyskryminujące osoby lgbt, a państwie istnieje jakaś doktryna nienawiści i prześladowania "tęczowych". Dyplomaci ulegli klasycznemu zjawisku, znanemu jako owczy pęd, a właściwie wystąpili w klasycznej roli pożytecznych idiotów. Tym bardziej, że wykorzystano w tej sprawie temat obrony praw człowieka. Czyli coś, pod czym każdy może się podpisać.
Nie chce mi się po raz kolejny wytaczać karabinów i dział, które miałyby ostrzelać pozycje aktywistów i obrońców ruchu lgbt, bo to działania kompletnie bezsensowne. Doszliśmy bowiem wszyscy do ciemnego i ślepego zaułka, w który choćby słabiutki kaganek porozumienia w kwestiach definiowania podstawowych pojęć, nie ma szans na rozbłyśnięcie. Jedni wrzeszczą, że nie ma żadnej "ideologii lgbt", że mówimy wyłącznie o ludziach lgbt. Konserwatyści twierdzą coś zupełnie przeciwnego i mówią, że nie mają nic przeciwko osobom homoseksualnym, ale walczą z ideologią. Pojęcie ideologii definiuje się jako zbiór światopoglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata. Społeczną funkcją ideologii jest artykulacja celów aktywności i dopuszczalnych sposobów ich osiągania oraz motywacja ich zasadności. Czy da się ruch aktywistów skupionych wokół LGBT dopasować do takiej definicji? Jak najbardziej, ale sednem tej beznadziejnej "dyskusji" w ślepym zaułku jest to, że od miesięcy skupiamy się na dyskusji nad istnieniem (lub nie) ideologii LGBT zamiast pytać o zakres jej definicji. Jeśli wsłuchamy się w konkretne wypowiedzi, to nietrudno dojść do wniosku, że lobby LGBT to nie ubodzy tego świata, ale potężna medialno-polityczna machina napędzana właśnie ideologią, bo bez niej machina byłaby jak samochód bez paliwa. Toczy się ona przez świat jak walec zmieniając prawo stanowione, negując prawo naturalne, ingerując w wychowanie dzieci począwszy od przedszkoli, psując kulturę. Konserwatystom trudno przyglądać się temu z boku, ale przecież nikt z nich nie kwestionuje świętości, że szacunek i zrozumienie należy się konkretnym osobom. Jednak może warto byłoby odejść od pojęcia "ideologii lgbt" na rzecz bardziej uniwersalnego pojęcia "ideologii neopogańskiej", obejmującej wtedy znacznie większy obszar "płaskoziemia" niż ruch tęczowych.
"30 lat powtarzam tezę, że żyjemy w świecie na opak, odwróconym, gdzie sensy, wartości są postawione na głowie, gdzie dziwki rozpaczają nad upadkiem obyczajów, oszuści wzruszają się tym, że prawda w życiu publicznym nienależycie funkcjonuje, złodzieje są poruszeni faktem, że własność nie jest traktowana poważnie, gdzie nienawistnicy organizują się, by walczyć z nienawiścią" - mówił Bronisław Wildstein w trakcie gali tygodnika "Sieci" Człowiek Wolności 2018. List dyplomatów świadczy o tym że walka ze "światem na opak" powoli zaczyna przypominać walkę Don Kichota z wiatrakami, zwłaszcza że Don Kichotów, jakby ubywało - w przeciwieństwie do wiatraków. Swawola zyskała miano wolności, demokracja jest wolą większości, ale tylko w tym przypadku, gdy ta większość akceptuje "postępowy" światopogląd. Ludzie ziejący nienawiścią do wszystkiego, co konserwatywne, prawicowe, "pisowskie" ( niepotrzebne skreślić) - wcale swojej nienawiści nie kryjący - nienawiść zarzucają tym, których nienawidzą: przykład jednego z blogerów Salonu24 aż kłuje w oczy. W ogromnych butach hipokryzji zarzucają oni , że to PiS i prawica sieje nienawiść, a sami nienawiść nie tylko sieją, ale ją koszą, zbierają i młócą nieustannie. Nawet piękno w sztuce czy literaturze, to ukojenie człowieczych serc i dusz w najtrudniejszych czasach, ustępuje miejsca brzydocie, często z pogranicza kompletnie wyuzdanej pornografii. Jakieś dziwaczne "instalacje" zastępują wernisaże i galerie ( słowo utożsamiane dziś wyłącznie z galerią handlową) sztuki, literatura, film a nawet gry video przemycają poprawność kulturową w ilościach nie do strawienia. Dziś bardziej wierzy się celebrytom, nawiedzonym politykom i "mesjaszom" typu Margot, niż wielkim autorytetom i potężnym umysłom, które - zdawałoby się - nieodwracalnie uporządkowały świat. Człowiek jest bytem ekonomicznym, jak mówił Marks, jest bytem biologicznym, jak mówił Darwin, jest bytem czysto seksualnym, jak mówił Freud, albo jest niczym, jak mówił Nietzsche. A w XXI wieku naturę ludzką demoluje się kompletnie i za chwilę nikt już nie będzie wiedział kim jest i gdzie się znajduje.
I może się zdarzyć, że w swoje bezsilności uznamy, że faktycznie - Ziemia jest płaska. Znajdą się dyplomatoły, którzy to potwierdzą.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo