Szczerze pisząc, nigdy bym się nie spodziewał, że indywidualny sukces młodej, genialnej polskiej wokalistki, przekładający się na sukces Polski jako kraju o rosnącym znaczeniu - tutaj w pojęciu artystycznym i organizacyjnym - także będzie mieć ciemną stronę mocy i ponownie uwidoczni istnienie dwóch plemion: Polaków cieszących się z wygranej "naszych" w Eurowizji Junior i zakompleksionych malkontentów wszystkiego, przesiąkniętych do cna pedagogiką wstydu, która ma wyolbrzymiać negatywne polskie cechy narodowe, ukazywać Polaków jako nieudaczników, złodziei i zbrodniarzy, oraz uwypuklać ciemne plamy polskiej historii.
Zwycięstwo Viki Gabor w Konkursie Piosenki Eurowizji Junior 2019, to sukces tyle znaczący, co niesłychanie prosty w interpretacji. Z całego kraju płyną gratulacje. Słowa uznania skierowały tłumnie gwiazdy polskiej muzyki, ludzie kultury, dziennikarstwa, zwykli ludzie jak również sam prezydent Andrzej Duda. Bo jest czym się cieszyć - po Roksanie Węgiel pokazaliśmy światu ( tak - światu), następny mega talent muzyczny, a dziennikarzom zagranicznym opadły szczęki za organizację imprezy. Nie da się zaprzeczyć, że jest to fantastyczna promocja Polski.
A jednak niektórzy próbują. Bo to telewizja Kurskiego, bo Konkurs jest niskich lotów, bo to tylko głupkowate, telewizyjne show, bo Wiktoria Gabor, to właściwie nie Polka i inne "powody" dla których warto pluć jadem i minimalizować wydarzenie. Wstyd o tym nawet pisać - niektóre rzeczy po prostu nie przejdą przez klawiaturę. W TVN - poza niewielką wzmianką - w tym temacie panuje cisza medialna, podobnie w GW i tego typu mediach. Powód jest prosty - to wydarzenie nijak się ma do wspomnianej pedagogiki wstydu. Nie pasuje im to, że Polacy nie są ani lepsi, ani gorsi od innych narodów Europy. Wystarczy przyjrzeć się historii Włoch, Francji, Hiszpanii - konfliktów (jak też realnych powodów do wstydu) nigdy tam nie brakowało. Ale nie - u nas mają być narzekania na "polski zaścianek”, szyderstwa z naszego wstecznictwa, zapóźnienia, bo tymi i podobnymi pojęciami szafują politycy, celebryci, aktorzy i reżyserzy, grzejący się w blasku fleszy, przyjmujący gratulacje i odbierający nagrody "za odwagę w podejmowaniu trudnych zagadnień”. Pragną uchodzić za forpoczty postępu, męczenników nowej ery. Czują się jak dysydenci, którym grozi więzienie bądź lincz w sterroryzowanej ciasnym katolicyzmem, "reżimem pisowskiej władzy" i obskurantyzmem Polsce!
Niska samoocena Polaków to właśnie efekt uprawianej od lat inżynierii społecznej zakładającej, że społeczeństwo z niskim poczuciem wartości stosunkowo łatwo jest skłócić, zwrócić przeciwko sobie w taki sposób, aby zmęczone wewnętrznymi waśniami, prawdziwymi czy urojonymi antagonizmami, nie miało już siły stawić czoła zewnętrznym zagrożeniom. Tu nie ma miejsca na radość - w tym wypadku wynikającą z wygranej utalentowanej młodej Polki i sukcesu "reżimowej" telewizji. Jest wyłącznie miejsce dla pogardy - generowanej dla osiągnięcia egoistycznych celów. Budowanej na kłamstwie i półprawdach. Wzmacnianej nienawiścią do Polski, jej tradycji, wielowiekowej kultury czy religii.
Aż dziw właściwie, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego nie zabrała jeszcze głosu w tej sprawie. Przydałyby się pytania prejudycjalne do TSUE, tak na wszelki wypadek , bo a nuż dwukrotne wygranie Konkursu, rok po roku, nie jest zgodne z prawem unijnym? Albo naruszyło zasady demokracji? Otuańczycy - do dzieła!
Inne tematy w dziale Kultura