6 sierpnia o 18.00 w kościele wizytek na warszawskim Krakowskim Przedmieściu odprawiona zostanie msza w intencji Bronisława Komorowskiego i jego małżonki. Jak informuje rektor świątyni ksiądz Aleksander Seniuk ma to być swoistego rodzaju podziękowanie za służbę narodowi, wyrażone w ten specyficzny sposób na prośbę wielu wiernych.
Znamienne, że informacja ta wypływa do opinii publicznej w dniu, w którym prezydent Komorowski podpisuje ustawę o in vitro (nazywanie jej walką z bezpłodnością jest cynicznym kłamstwem, czego tu się wstydzić nawiasem mówiąc?). Abstrahując od zasadności samej ustawy i próbując uniknąć kolejnej, pozbawionej rzetelnej argumentacji pyskówki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami tej metody (czy sposoby prawnej i finansowej regulacji tej metody), zastanówmy się przez chwilę nad tym, jak niespójny sygnał jest dziś wysyłany wierzącym przez kościół katolicki w Polsce.
Z jednej strony mamy bowiem wyjątkowo ostry, potępiający wręcz komunikat episkopatu, czy też pełne mocnych, brutalnych wręcz ocen opinie katolickich publicystów (vide Terlikowski). Z drugiej mamy mszę, na której nie modlimy się o nawrócenie czy mądrzejsze decyzje błądzącego za kompromisem grzesznika - lecz dziękujemy za piękną i godną podziwu służbę narodowi. Jakby się ktoś zastanawiał kiedyś jak wygląda ironia w kościelnym wykonaniu, to ma dziś tego piękny przykład.
Jest coś zadziwiającego w postawie wybranych hierarchów kościelnych - w dobie, gdy tak wielu przeciwników tej organizacji zwiera wręcz szeregi by przy każdej okazji walić w kościół katolicki i wierzących niczym w bęben, głosy dyskusji przy okazji metody in vitro sprowadzają się w dużej mierze do ataku na "ograniczonych moherów i czarną sektę" a w telewizji króluje prezydencki błazen Niesiołowski, który kpi z pochówku śp. Lecha Kaczyńskiego oraz stawia Kościół po stronie kłamstwa i nienawiści.
Miast walki o wizerunek o promowania wybranych postaw, w tak trudnym dla szerzonych idei czasie, hierarchowie robią z siebie i Kościoła, przepraszam za słowo - cyrk. Nie będę wspominał już szerzej dziś pogrzebu śp. Jaruzelskiego, on podobno wrócił w ostatniej chwili na ścieżkę katolickiej miłości i przebaczenia (hmm). Ale walka niektórych hierarchów o wybór Komorowskiego na kolejną kadencję (Gocłowski), z jednoczesnym krzykiem o in vitro i mszą dziękczynną dla odchodzącego prezydenta, w czasie gdy nowo wybranego Dudę oskarża się i żartuje (za hostią lata itp.)?
Przecież to, najdelikatniej rzecz ujmując, kpina. Zastanawiam się tylko, czy Komorowski te regularne jajca z hierarchów kościelnych robi sobie celowo, czy on tak serio będzie sobie na tej dziękczynnej mszy drzemał z poczuciem dobrze spełnionego, katolickiego obowiązku?
A może przesadzam i sprawa jest jak zwykle banalnie prosta - kasa... Panu Bogu świeczkę, a od diabła datek.
Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala
Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka