Polski sport w ostatnich miesiącach rzadko daje nam prawdziwą okazję do szczerych emocji i radości. Dzisiejszy wieczór okazał się, dzięki polskim szczypiornistkom, uroczym (jak nasze zawodniczki) wyjątkiem. Polki, pod wodzą duńskiego trenera Kima Rasmussena wywalczyły po szalonym spotkaniu awans do ćwierćfinału mistrzostw świata, w którym zmierzą się już w środę z reprezentacją Francji.
Utarły tym samy nosa pewnym siebie Rumunkom, które będąc murowanymi faworytkami, prowadząc w pewnym momencie kilkoma bramkami (nawet pięcioma), nie spodziewały się tak ambitnej postawy biało-czerwonych. Piłka ręczna, mimo, iż jest sportem mniej rozpoznawanym na świecie niż piłka nożna i koszykówka (ale już na pewno nie mniej niż wielbiona u nas siatkówka), jest wg mnie dyscypliną drużynową szalenie interesującą. Pokazała to w swoim czasie męska drużyna Wenty, udowodniły dziś nasze Panie. Wspaniałą postawą, walką do ostatnich minut wyrwały dzisiejsze zwycięstwo. Polki zagrały kombinacyjnie, z pasją, w kluczowym momencie zafunkcjonowały słabsze nieco na tym turnieju do tej pory bramkarki i obrotowa Patrycja Kulwińska. Swoje chwile chwały miała wysoka, bombardująca rumuńską bramkę Alina Wojtas, zresztą wszystkie zawodniczki zasługują na słowa pochwały. Brawo!
Dlaczego uważam, że utarły nosa nie tylko Rumunkom? Po pierwsze, nasze piłkarskie gwiazdy na czele z Lewandowskim mogłyby uczyć się od naszych szczypiornistek. Zdaję sobie świetnie sprawę, że kobiety na ogół są bardziej zadziorne (co udowodniają mi moje kochane panie, gdy towarzysko próbuję je ograć w karcianego tysiąca albo w ping-ponga), ale ile ja bym dał, by zobaczyć na twarzach i w postawie futbolistów jedną setną tego, co dziś pokazały podopieczne Rasmussena. Chwilami aż rzucały się do gardeł atakującym przeciwniczkom, polski hymn śpiewają z werwą i dumą, wiara i radość z gry są aż poruszające. Tak postrzegam sport, fajnie, że jest jeszcze ktoś w naszym sportowym piekiełku, kto potrafi to kibicom przypomnieć.
Właśnie, trener Rasmussen. Nie jestem ekspertem, ale dla mnie wymownym jest, że szkoleniowiec ten odniósł sukces z drużyną, z którą kompletnie nie potrafiła poradzić sobie polska myśl szkoleniowa. To nie są nowe zawodniczki, nowa jest natomiast jakość, schematy gry. To ważne, warto także przypomnieć, że bycie trenerem a selekcjonerem to zupełnie różne kwestie. Nie rozumiem biadolenia niektórych kibiców piłkarskich, że mamy kiepskich piłkarzy i żaden trener nic z nimi nie zrobi. Jakby nie spojrzeć, przykład piłki ręcznej pokazuje, że nigdy nic nie wiadomo, a próbować czasem warto. Chociażby dla jednego takiego wieczoru jak dzisiejszy.
W końcu nasza kochana, niosąca misję, radość i wiedzę w polskich domach, obiektywna TVP.Widocznie lepiej pokazać na kanałach ogólnodostępnych po raz setny ten sam film oraz mazurską noc kabaretową (z 2011 roku!), niż ciekawy i ważny mecz polskich szczypiornistek (analogiczny turniej panów pokazywano, dyskryminacja lekka?). Pozostaje mieć nadzieję, że pan Szaranowicz pofatyguje swój zadek i zrobi coś, by środowy ćwierćfinał pokazać szerszej widowni. Zdecydowanie to tańsze, ciekawsze i milsze dla oka, niż polskie gwiazdy futbolu, zapewniam.
Zawodniczkom jeszcze raz gratuluję, powstrzymać od komentarza się nie mogłem - za rzadko mam bowiem okazję, by chwalić polskich sportowców. Państwa za to szczerze zachęcam do oglądania i kibicowania polskim zawodniczkom, naprawdę warto. Jeszcze raz zatem - brawo!
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości