Rishi Sunak, najbogatszy w historii parlamentarzysta Wielkiej Brytanii został właśnie wyznaczony na nowego premiera tego kraju. Dlaczego wyznaczony, a nie wybrany?
Wielu z komentujących najnowszą sytuację polityczną w Wielkiej Brytanii wskazuje na anty-demokratyczny charakter obecnych wydarzeń i cały proces wyboru nowego premiera uznaje za absurdalny. Pojawiają się zarzuty o to, że premier Sunak jako globalista, faworyt rynków finansowych został na pozycji premiera "zainstalowany" i demokratyczny wybór Brytyjczyków nie miał tutaj nic do rzeczy.
Wybory parlamentarne dla Partii Konserwatywnej wygrał w przekonujący sposób (357 miejsc w parlamencie) nie kto inny, jak Boris Johnson. Gdy został zmuszony do rezygnacji nowym premierem i liderem partii Torysów została Liz Truss, która zwyciężyła w głosowaniu wśród wszystkich członków tej partii.
Liz Truss w bezpośrednim pojedynku pokonała właśnie Rishego Sunaka. Wybór ten także zakończył się gigantyczną klęską i nowa "żelazna dama" została najkrócej urzędującym premierem w historii Wlk. Brytanii.
Proces wyboru jej zastępcy przebiegał w błyskawicznym tempie: tylko Sunak zdołał osiągnąć poparcie wymaganej liczby posłów rządzącej partii (ponad 100), wracający z wakacji na Karaibach Boris Johnson poniósł w tej kwestii porażkę. Nie wiemy ilu dokładnie posłów poparło kandydaturę premiera Sunaka, nie było żadnego głosowania, kampanii, ogłoszenia jaka będzie jego polityka/pierwsze decyzje co samo w sobie budzi ogromne kontrowersje (osobiście uważam, że słusznie).
Sunak nie jest postacią nową w brytyjskiej polityce, to właśnie on w dużej mierze odpowiada za obecny polityczny i ekonomiczny chaos w Wielkiej Brytanii i o ile parlamentarna frakcja partii Torysów wydaje się być zjednoczona wokół jego postaci, to można już zaobserwować głosy sprzeciwu wśród wielu innych Konserwatystów: spodziewana jest lawina rezygnacji z członkostwa w tej partii.
Czego możemy spodziewać się po nowym premierze? Zobaczymy oczywiście w najbliższych dniach, ale wielu z komentujących porównuje go z premierem Kanady i złośliwie nazywa Rishim Trudeau, co daje nam wskazówkę w jakim kierunku potoczą się wydarzenia w Wielkiej Brytanii.
Kryzys demokracji i coraz bardziej śmiałe zakusy globalistów na Wyspach? Teoria śmiałą, lecz niestety nie całkiem pozbawiona sensu.
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka