W zeszłym roku w Paryżu wystawiano spektakl muzyczny o tematyce Drugiej Wojny – lądowaniu Aliantów
w Normandii – „Lato 44”. W tym roku przyszła kolej na Warszawę. „Pilotów” obejrzałam z zainteresowaniem
i lekkim niepokojem podczas mojej ostatniej wizyty w Polsce.
Wojciech Kępczyński stworzył autorski spektakl o polskiej historii dla Polaków, a także nieświadomie sportretował dzisiejszą Polskę - technologicznie nowoczesną i przeganiającą kraje Europy Zachodniej,
ale zacofaną w sposobie myślenia. Spektakl zachwyca dekoracjami, inscenizacją, rekwizytami, ilością osób
na scenie oraz dobrym warsztatem wokalnym artystów. „Lato 44”, który widziałam w Paryżu nie jest nawet
w połowie tak porywające w tej kwestii. Na tym jednak kończą się plusy.
Wojciech Kępczyński odszedł od typowego przedstawienia martyrologii Polski podczas Drugiej Wojny, niestety
z przesadą w drugą stronę. Wojna i bitwa pokazane są jako coś wspaniałego, radosnego i ciekawego. Bohaterowie nie przestają cieszyć się na każdą okazje do walki, nie cierpią, nie maja rozterek, właściwie dobrze się bawią a ich życie wydaje się lekkie i przyjemne. Najbardziej zdumiewa mnie jednak że reżyser nie czuł na sobie ciężaru mentalności poprzedniej epoki. Niezrozumiale pozostaje, że muzyka i aranżacje poszły z duchem czasu a jednak spektakl ugrzęzł w kanonach myślenia nieadekwatnych do współczesności.
O tytułowych pilotach właściwie nic nie wiemy. To postacie zdecydowanie niesympatyczne, młodzi, aroganccy chłopcy, którzy mają ochotę się bawić, podrywać dziewczyny i zabijać Niemców. Nie chcą współpracować
z Brytyjczykami, nie chcą uczyć się angielskiego. Maja za to ducha walki. Anglicy reprezentowani są natomiast
w osobie lorda popijającego herbatę, gdy toczy się wojna i dowódcy, który podkreśla, że Polacy, mimo że są najlepsi w bitwie to nie przestrzegają procedur. Po wielkim triumfie Polaków w bitwie o Anglie lecę oni do Normandii. Odnosimy wrażenie ze właściwie to Polacy wygrali Bitwę o Anglię oraz wygrali w Normandii.
Nie ma nawet jednego słowa o innych narodowościach które brały udział w wojnie, ani jednego słowa w ani jednej piosnce. Powraca mit o tym jak wiele Europa zawdzięcza Polsce i Polsce przez nią zdradzonej. W bitwie
o Anglie walczyło 145 Polaków, 127 Nowozelandczyków, 112 Kanadyjczyków, 88 Czechów i Słowaków a także Australijczycy, Francuzi, Amerykanie, Belgowie i obywatele Afryki Południowej.
Społeczeństwo polskie jest rozdarte między silny nacjonalizm a europejskość i ochotę integracji. Kultura
ma w tym zakresie bardzo ważny głos, gdyż to ona może wskazać nowe kierunki dla poczucia identyfikacji
i wspomaga tworzenie społeczeństwa. Z tej roli Wojciech Kępczyński nie wywiązał się. Utrwala on stereotyp
o wspaniałych, sprytnych Polakach i niewdzięcznym Zachodzie. Tym przesłaniem autor wpisuje się idealnie
w obecna politykę rządu.
Drugim poważnym problemem spektaklu są kobiety. Ich rolę można opisać jednym zdaniem: „za mundurem panny sznurem”. Nie istnieją w tym musicalu, są rekwizytem, który podkreśla wspaniałość polskich pilotów. Wszystkie bohaterki mdleją na ich widok, rzucają im się w ramiona i chcą być uwodzone, czy to Polki czy Angielki. Nie maja żadnych trosk, problemów, dylematów, nie cierpią z powodu wojny, rozłąki. Jedyną bohaterką, która pretenduje do przełamania stereotypu jest Nina, która pracuje w konspiracji. Natomiast tak naprawdę nie ma na to ochoty, popchnięta jest do tego przez przyjaciół, robi to mimowolnie. Rozkazy wydaje jej oczywiście mężczyzna a rolą Niny jest zdobywanie informacji przez lóżko.
No koniec mamy perełkę. Polski pilot, który poślubił Angielkę, ginie w wypadku z rąk dawnej ukochanej – Polki. Cóż najwyraźniej małżeństwo z cudzoziemką i zdrada miłości do polskiej narzeczonej pozostaje wciąż zbrodnia, za która bohater musi być dziś ukarany.
Francuzi w spektaklu „Lato 44” nie zachwycili inscenizacją i scenografią, które są dość nudne natomiast kreacje bohaterów były zdecydowanie bardziej interesujące i różnorodne, co sprawia, że duch spektaklu był bardziej nowoczesny. Wśród głównych postaci pojawia się Niemiec, który nie ma ochoty walczyć, ale historia postawiła go po niewłaściwej stronie jak również młody Francuz, który rwał się do walki w bojówkach z uśmiechem by zabijać nazistów. Mamy więc dwa różne punkty widzenia i dwa inne podejścia do wojny. Kobiety przeżywają swoje dylematy, uciekają przed wojną, zakochują się, walczą o swoją emancypacje. Przedstawione są jako Rochambelles – ochotnicze pielęgniarki które maszerowały wraz z Aliantami, aby udzielać pomocy potrzebującym żołnierzom. Widać wiec, że rola kobiety nie musi ograniczać się do mdlenia na widok mężczyzny. W tekstach piosenek pojawiają się także informacje o narodowościach które walczyły w Normandii: Amerykanach, Kanadyjczykach czy Polakach.
„Piloci” są dla mnie pięknym widowiskiem i kulturalną porażką. Polska marzy o tym, aby „być na światowym poziomie” jednak droga tam nie wiedzie tylko przez stosowanie najnowocześniejszych technologicznie rozwiązań. To przede wszystkim otwartość umysłu.
Mam dwie wielkie pasje: pisanie i kulturę francuską. Obecnie mieszkam w Langwedocji, gdzie przyglądam się niekiedy temu co dzieje się w Polsce. Okiem emigrantki to komentarze do aktualności i kultury z punktu widzenia z zagranicy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura