W pierwszym artykule tego mini cylku opisałem proceder artykułów "edukacyjnych" skierowanych do osób najgłupszych i najbardziej podatnych na manipulację, wmawiających im, że większość polskiego społeczeństwa jest głupia, a one są ponadprzeciętnie mądre
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1420059,swiat-a-d-2024-cz-1-artykuly-pisane-dla-oslow-by-czuly-sie-wyjatkowo-madrymi
W drugim przedstawiłem moją "TEORIĘ ZEGARKA" wyjaśniającą mechanizm dezorganizowania życia w sytuacji monopolu medialnego, pokazującą jak ważne jest stosowanie zasady ograniczonego zaufania do mediów. Pokazałem też, że współczesna technologia (smartwatche, sztuczna inteligencja) stwarza takie możliwości manipulacji, o jakich mi w momencie tworzenia tej teorii (nieco ponad dekadę temu) się nie śniło i nie śniło się Orwellowi w trakcie pisania książki "Rok 1984".
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1420112,swiat-a-d-2024-cz-2-teoria-zegarka-a-nawet-smartwatcha
Niniejszy artykuł o profilowaniu treści od lat stosowanym w reklamie, a ostatnio używanym także w manipulacji dostarczaną treścią merytoryczną portali internetowych jest trzecim i ostatnim w tej serii.
--------
O tym, że reklamy pojawiające się między artykułami stron internetowych zależą od naszych ostatnich wyszukiwań wiedzą już prawie wszyscy. Ale czy zestaw wyświetlanych artykułów jest uzależniony od poglądów politycznych i stopnia zainteresowania polityką serfującego, nieświadomego manipulacji internauty? A jeśli rzeczywistość poszła jeszcze dalej i artykuły nie są profilowane pod kątem zainteresowań i upodobań odbiorcy, ale zawierają na przykład MASOWĄ AKCJĘ NAPUSZCZANIA JEDNEJ GRUPY NA DRUGĄ GRUPĘ doskonale ukrytą przed ofiarą tak, aby oglądając "ogólnie dostępne portale" nie miała pojęcia co się o niej wypisuje? Nie ma żadnego "a jeśli" - to już jest FAKTEM. I nie w jakiejś Korei Północnej, na Kubie lub w Chinach, tylko w Polsce w tak zwanych "wolnych mediach". Witamy w orwellowskim świecie Wielkiego Brata!
Od dawna wiedziałem, że technologicznie jest to możliwe - jestem programistą z prawie dwudziestoletnim stażem, orientuję się w takich technologiach jak BigData, nierelacyjne bazy danych, przetwarzanie rozproszone, sztuczna inteligencja, profilowanie i pozycjonowanie... Od dwudziestu lat interesuję się polityką, na niejednym perfidnym kłamstwie polityków i dziennikarzy przyłapałem [kliknij tekst, aby otworzyć artykuł pod linkiem]. Ale miałem nadzieję, że tak jak nikt nie chce sięgać po broń atomową w obawie przed odwetem, tak najbardziej zaawansowane sposoby MASOWEJ MANIPULACJI z tego samego powodu nie będą używane. Okazuje się, że są. Pytanie brzmi: od jak dawna?
Odkryłem to przypadkiem. Parę razy rzuciło mi się w oczy, że jak otwieram przeglądarkę, z której standardowo nie korzystam, to proponowane mi w niej artykuły są dużo bardziej radykalne (czytaj: "radykalnie antypisowskie") niż to, co widzę na głównych stronach portali takich jak "Interia", "Wirtualna Polska" czy nawet "Onet" (do tych trzech portali zaglądam najczęściej). Nie zastanawiałem się nad tym - myślałem, że to kwestia tego, że mimo pogoni za sensacją i "klikalnością" nie wszystko portale chcą wrzucać na stronę główną. Jeszcze 22.02.2023 (drugi dzień wizyty Joe Bidena w Polsce) rano przed pracą byłem przekonany, że jednym z dowodów na to, że wczorajsze przemówienie Joe Bidena było nijakie jest fakt, że w przeciwieństwie do wizyty w roku 2022 po tym przemówieniu "wolne" media ani nie próbują go zamilczać, ani zagłuszać żadną "gównoburzą" taką jak dociekanie dlaczego Macierewicz w pewnym momencie nie klaskał (z nachalnym forsowaniem "jedynie słusznej" tezy dla idiotów, że to dlatego, bo jest rosyjskim agentem... kur.. gdyby był agentem, to w ramach maskowania klaskałby najgłośniej). Około godziny 11:00 przerwałem na chwilę pracę i włączyłem przeglądarkę, aby sprawdzić na "Librusie" o której godzinie odebrać Syna ze szkoły (zgodnie z moimi przewidywaniami ostatnia lekcja została odwołana). Ponieważ już zrobiłem sobie przerwę, spojrzałem na "Wirtualną Polskę" aby sprawdzić co mówią o wizycie Prezydenta USA. Patrzę, a tam "SHITSTORM" taki, jakiego nie pamiętam od tego z 29 stycznia 2019 godz. 12:30, gdy nazwisko "Kaczyński" na stronie głównej "Onetu" pojawiło się 15 razy
"Acha, czyli jednak ich zabolała ta wizyta. Słychać wycie - znakomicie!" - pomyślałem i wróciłem do pracy. Jednak ciekawość nie dawała mi spokoju. Otworzyłem WP jeszcze raz. "What the f.ck!? Wszystkie paszkwile nagle WYPAROWAŁY? Czyżbym już miał przywidzenia?" Przewijam stronę w górę w dół i nic. Klikam "odśwież" i nic. Sprawdzam tytuły na liście czy może zdjęli "kafelek, ale artykuł pozostał - i nic. Nagle olśnienie: "Zaraz... Przecież Librusa mam w zakładkach profilu Syna, na którym z reguły nie przeglądam Internetu, bo skonfigurowałem go wyłącznie pod szybki kontakt ze szkołą." Więc otwieram nowe okno przeglądarki, przełączam je na profil Syna, otwieram WP, przewijam nieco w dół, tam gdzie były te paszkwile... i są - OTO ZRZUT EKRANU:
Na osiem artykułów wyróżnionych "kafelkami" jeden - ten największy, z Kingą Rusin - na temat rzekomo trzęsących się ze strachu na przemówieniu Bidena polityków PiS, trzy na temat Kaczyńskiego, którego FAŁSZUJĄCY ZNAKI DROGOWE OSZUST Bart Staszewski podsłuchał, jak w prywatnej rozmowie powiedział, że Biden "nic nie powiedział" i piąty o tym, jak to PiS "ostro zaatakował" Tuska, bo sprostował pompowany przez "WP i "Onet" fake news - wytłumaczy, że nie było żadnego "spotkania w cztery oczy" ani jego ani Trzaskowskiego z Bidenem tylko tradycyjny 40-sekundowy "hands shake" po odstaniu swojego w kolejce. Czyli wszystko się zgadza - nie mam urojeń. Sprawdzam, czy to nie jest kwestia przypadku: klikam "odśwież" - to samo, paszkwile są, zamykam i otwieram ponownie przeglądarkę na profilu Syna - paszkwile są. Sprawdzam jeszcze raz na swoim profilu: "odśwież", zamykam i otwieram ponownie - cały czas paszkwili nie ma... choć zgadza się artykuł o "Frankowiczach z prawej i nawet reklama ta sama - OTO ZRZUT EKRANU:
DLACZEGO? W JAKIM CELU? Odpowiedź nasuwa się sama: ponieważ wizyta Bidena w Polsce strasznie bolała "totalnych" więc TRZEBA BYŁO ZASERWOWAĆ UZALEŻNIONYM OD ICH PRZEKAZU TAKA DAWKĘ NARKOTYKU POGARDY I NIENAWIŚCI, aby uwierzyli w przekaz odwrotny - niezależnie od tego jak jest on BEZNADZIEJNIE GŁUPI. No kur.. takiej bajeczki, że "politycy PiS trzęśli się ze strachu" po tym jak TVP reklamowało tę wizytę od miesiąca ja bym nie próbował sprzedać nawet osobie upośledzonej psychicznie w stopniu ciężkim - mam więcej szacunku dla chorych niż PO i "wolne" media dla swoich wyborców i odbiorców. Ale przecież gdyby taki zestaw paszkwili w takim momencie zaserwować wyborcom PiS (PO i "wolne" media wmawiają swoim "wykształconym", że "pisiory" oglądają tylko TVP choć doskonale wiedzą, że jest odwrotnie), to ci na Facebooku i forach internetowych ZABILIBY ICH ŚMIECHEM. A tak, to nic nie wiedzą... chyba, że ktoś przez pomyłkę otworzy stronę z profilu innego użytkownika. Skąd wiedzą kto jest kim? Już po samych otwieranych artykułach można internautę sprofilować po jednej lub po drugiej stronie. Jak się do tego doda klikanie "udostępnij" oraz zielonych i czerwonych "łapek" przy artykułach, to nawet sztucznej inteligencji nie trzeba - wystarczy prosty algorytm i plik cookie. A jak się sztuczną inteligencję uruchomi, to jeszcze wiele z umieszczanych komentarzy można się dowiedzieć. I profil gotowy! I już wiadomo, że ten interesuje się polityką, więc on gówna nie kupi, a ten się nie interesuje, więc można mu sprzedać gówno.
Ponieważ temat bardzo mnie zainteresował, sprawdziłem najbardziej popularne portale otwierając je w różnych przeglądarkach z różnych profili. Propisowski (wówczas) portal TVP INFO profilowania nie stosował. Lewicowa ale starająca się "trzymać fason" (przez zagorzałych "liberałów" uważana za "pisowską", zaś przez część "pisowców", za "lekko antypisowską") INTERIA także profilowania nie stosowała. Będący wzorem "radykalnej antypisowskości" ONET profilowanie stosował, ale przynajmniej umieścił na stronie napis "wybrane dla ciebie" po którym obeznany z technologią informatyczną użytkownik mógł się tego domyślić. Natomiast uchodząca za "średnio antypisowską" (a później nawet oskarżana o bycie "pisowską szczujnią" z powodu kilku artykułów Patryka Słowika krytycznych wobec działań rządu Tuska) WIRTUALNA POLSKA o żadnym profilowaniu nie informowała, ale za to jak dostała rozkaz, to w wersji dla "antypisowców" i "niezainteresowanych" dała czadu niczym porównywalny z "Der Sturmer" "Sok z buraka", gdy w tym samym czasie w wersji dla "pisowców" i "zainteresowanych" wyświetlała treści neutralne.
Dlaczego ten mechanizm nie jest wykorzystywany "pełną parą" 24 godziny przez 7 dni w tygodniu? Bo to zwiększałoby prawdopodobieństwo ZDEMASKOWANIA PODSTĘPU. Ludzie świadomi manipulacji staraliby się brać na nią "poprawkę" (tak jak "olewają profilowane reklamy wrzucane między treść artykułu), a co najważniejsze: pozbyliby się złudnego przekonania, ze "manipulacja = TVPiS, a TVPiS = manipulacja", a manipulującym chodzi o coś dokładnie odwrotnego. Dlatego przez większość dni w roku profilowanie stosowane jest oszczędnie i bardzo dyskretnie, aby zwiększyć "klikalność" (co przekłada się na wpływy z reklam) oraz delikatnie wpływać na poglądy i opinie bez ryzyka zdemaskowania.
Natomiast w kluczowych momentach w wersjach "antypisowskich" i "niezainteresowanych" profilowanie zostaje przełączone w tryb takiej PROPAGANDOWEJ KANONADY, aby odbiorcy o sprecyzowanych poglądach, który jest święcie przekonany, że ma swoje poglądy, ma swój rozum, ma swoją wolną wolę ODEBRAĆ OKAZJĘ DO ZWERYFIKOWANIA TYCH POGLĄDÓW W KONFRONTACJI Z NIEWYGODNYM DLA NICH ZDARZENIEM lub choćby do nabrania wątpilwości, które mogłyby go skłonić do dalszych poszukiwań. Natomiast w przypadku odbiorcy niezdecydowanego, który częso zmienia poglądy i decyzje wyborcze podejmuje pod wpływem emocji taka kanonada wystarczy, aby ZMIENIĆ ROZUMIENIE I INTERPRETACJĘ TEGO KLUCZOWEGO WYDARZENIA O 180 STOPNI.
Szanowny Czytelniku! Czy rozumiesz co to znaczy? Proszę. przeczytaj wyróżniony przeze mnie kolorem fragment jeszcze raz. Jeszcze raz pytam: czy rozumiesz co to znaczy? Już samo to, że "żelazny elektorat" jest zamykany w "bańce medialnej" w której informacje docierające z zewnątrz są zagłuszane powinno być sygnałem alarmowym. A u nas to jest standard. Jednak ponieważ to jest standard, to nie ma jeszcze tragedii - każdy wie (lub przynajmniej powinien wiedzieć) czego można się się spodziewać po TVN lub TVP, więc jeśli nie chce włączyć choćby na chwilę stacji przeciwnej, to jego problem - sam jest winny swojej ignorancji. Ale JAKI ELEKTORAT DECYDUJE O WYNIKU WYBORÓW? Najczęściej nie decydują o tym "żelazne elektoraty" tylko tak zwany "elektorat pływający". WYBORY NAJCZĘŚCIEJ WYGRYWA TA PARTIA, KTÓREJ UDA SIĘ POZYSKAĆ I ZMOBILIZOWAĆ WIĘKSZĄ CZĘŚĆ ELEKTORATU NIEZDECYDOWANEGO. Jeszcze raz zapytam: czy rozumiesz co to znaczy?
Większość ludzi wyobraża sobie (lub wyobrażała sobie w czasie rządów PiS, a dziś zupełnie to bagatelizuje), że zagrożenie inwigilacją lub manipulacją może płynąć wyłącznie ze strony władzy (jakiś "Pegasus" lub coś w tym stylu). Nie przyszło im do głowy, że zagrożenie może płynąć od "NAD-WŁADZY" która jest ZDETERMINOWANA do tego, aby za pomocą manipulacji WYBRAĆ NAM WŁADZĘ ZA NAS oraz posiada ŚRODKI aby to zrobić.
Przecież taki numer został wykręcony przez media w czasach rządów PiS... został wykręcony przez portal, który teraz jest oskarżany o bycie "pisowską szczujnią"... i rzeczywiście (wraz z innymi środkami manipulacji) podziałał tak, że ci wskazani przez niewidzialną "nadwładzę" po wyborach doszli do władzy.
Jak bardzo "nadwładza" była wtedy zdeterminowana aby zagłuszyć korzystny dla PiS przekaz związany z wizytą Joe Bidena? W pierwszym artykule o tym odkryciu skomentowałem to w ten sposób: "Na osiem artykułów wyróżnionych "kafelkami" jeden - ten największy, z Kingą Rusin - na temat rzekomo trzęsących się ze strachu na przemówieniu Bidena polityków PiS, trzy na temat Kaczyńskiego, którego FAŁSZUJĄCY ZNAKI DROGOWE OSZUST Bart Staszewski podsłuchał, jak w prywatnej rozmowie powiedział, że Biden "nic nie powiedział" i piąty o tym, jak to PiS "ostro zaatakował" Tuska, bo sprostował pompowany przez "WP i "Onet" fake news - wytłumaczył, że nie było żadnego "spotkania w cztery oczy" ani jego ani Trzaskowskiego z Bidenem tylko tradycyjny 40-sekundowy "hands shake" po odstaniu swojego w kolejce." (I to koniec mojego streszczenia.) Ale następnego dnia wieczorem dowiedziałem się, że moja ocena strony głównej w wersji dla "niezainteresowanych" i "antypisowców" i tak była przejawem niepoprawnego optymizmu z mojej strony - trzy artykuły na temat jednego zdania rzekomo wypowiedzianego przez Kaczyńskiego okazały się opartymi na ordynarnym kłamstwie. Czujna blogerka Kataryna zauważyła, że na filmie wyraźnie słychać, że Kaczyński nie mówi "NIC NIE POWIEDZIAŁ" tylko "NIC NIE POWIEDZIAŁEM". Czyli jego słowa nie odnoszą się do przemówienia Joe Bidena - Kaczyński mówi w pierwszej osobie liczby pojedynczej o sobie samym. Posłuchajcie sami i porównajcie to co słychać na filmie z tym co widać w napisach:
Oczywiście to odkrycie było wyśmiewane przez wszystkie platformerskie media, ale żadne z nich nie umieściło źródłowego filmu, aby każdy mógł sam porównać napisy które umieścił Bart Staszewski z tym co na filmie rzeczywiście mówi Jarosław Kaczyński. Tak samo jak oczywiste jest, że technika profilowania treści pod kątem poglądów i stopnia zainteresowania polityką użytkownika wracała wielokrotnie. Ostatnio przyłapałem media na jej stosowaniu w pamiętną środę, kiedy jasne stawało się, że wybory w Stanach Zjednoczonych wygrał Donald Trump. W tym czasie na stronach wyświetlanych użytkownikom zdefiniowanym jako "pisowscy" temat był przemilczany, a strony w wersji dla "niepisowców" do ostatniej chwili wmawiały, że Kamala Harris ma ogromne szanse na wygraną. Biorąc pod uwagę jak gorący okres w polityce nas czeka można się domyślić, że ta technika będzie stosowana coraz częściej. Warto być tego świadomym. WARTO WIEDZIEĆ, ŻE TO CO NAM WYŚWIETLA SIĘ PO WPISANIU ADRESU POPULARNEGO PORTALU INTERNETOWEGO WCALE NIE MUSI WYŚWIETLAĆ SIĘ NASZEMU KOLEDZE, KOLEŻANCE CZY CZŁONKOWI RODZINY O INNYCH POGLĄDACH. Więc jak to ktoś bardzo trafnie napisał w komentarzu pod moim wczorajszym artykulikiem, powraca pytanie zadane Jezusowi przez Poncjusza Piłata: A CO TO JEST PRAWDA?
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie