Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
157
BLOG

Świat A.D. 2024. cz. 2. TEORIA ZEGARKA (a nawet smartwatcha)

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Technologie Obserwuj notkę 3
Kiedy tworzyłem teorię zegarka wówczas na świecie jeszcze nie było smartwatchy. W obecnych czasach technologicznie "słowo stało się ciałem" - smartwatche prześcignęły moją teorię.

Opowieść o zegarku księdza Jarka, czyli inspiracja TEORII ZEGARKA 

Mój Przyjaciel i Mentor z dawnych czasów ks. Jarosław Burski (zginął w wypadku motocyklowym 11 lipca 2011) podzielił się kiedyś z nami (ekipą z byłego Teatru Eden w Tomaszowie Maz.) taką historyjką. 

Jaka może być najgorsza wada zegarka wskazówkowego? Nie działa? No problem! Albo się go naprawia, albo jeśli naprawa jest niemożliwa lub nieopłacalna, wymienia na nowy. Późni się? Jeśli to stałe opóźnienie, to można co jakiś czas go "popchnąć" lub na bieżąco obliczać "poprawkę" aby być pewnym godziny. Czyli też no problem. Śpieszy się? Jeszcze mniejszy problem - analogicznie jak w przypadku stałego późnienia można go cofać lub obliczać "poprawkę" - tym bardziej, że jak jej nie obliczymy, to nigdzie się przez to nie spóźnimy. Jeden zegarek, który kiedyś miałem (a dodam od siebie, że ks. Jarek lubił sprzęt porządnej klasy - urodził się i wychował w rodzinie dość zamożnych przedsiębiorców, których obaj Synowie: Jarek i Darek wybrali drogę kapłańską - więc pewnie nie był to tani zegarek) miał najgorszą wadę jaką mogą mieć zegarki wskazówkowe: BARDZO RZADKO, ALE RAZ NA JAKIŚ CZAS ZATRZYMYWAŁ SIĘ NA KILKANAŚCIE MINUT, PO CZYM RUSZAŁ DALEJ JAK GDYBY NIGDY NIC. Przez to człowiek myślał, że zegarek chodzi poprawnie i wskazuje dokładną godzinę, a on wskazywał czas opóźniony o ten przedział czasowy, przez który nie chodził. Gdyby to był długi czas, to by można było się łatwo zorientować, że coś jest nie tak. Ale on przekłamywał o kilka lub kilkanaście minut i zdarzało mu się to bardzo rzadko.

I kiedyś mnie tak nabrał. Wybrałem się swoim sportowym Seicento nad morze, aby omawiać bardzo ważne sprawy dotyczące wejścia diecezjalnego Radia Emaus do ogólnopolskiej sieci Radia Plus. Jak to ja wyjechałem z pewnym zapasem czasu, a że moje autko pozwala na typowo rajdową jazdę (od siebie potwierdzam - ks. Jarek zabrał mnie na krótką przejażdżkę - nigdy nie widziałem samochodu, który miałby takie przyśpieszenie, tak skuteczne hamulce i tak trzymał się drogi - w tym Seicento z oryginału została chyba tylko karoseria... i to nie cała... a ks. Jarek miał licencję kierowcy rajdowego i umiał tym samochodem jeździć), więc jechałem dość szybko, wyprzedziłem wiele samochodów i czas przejazdu minął mi bardzo szybko. Gdy dojechałem do hotelu, to według mojego zegarka zaoszczędziłem ponad pół godziny w porównaniu z tym co zakładałem przy normalnej jeździe (przypomnę, że to były czasy, kiedy jeszcze nie było smartfonów z nawigacją). Więc ponieważ miałem jeszcze dużo czasu do spotkania, wziąłem prysznic i poszedłem sobie na spacer brzegiem morza. Gdy wróciłem na pięć minut przed planowanym spotkaniem, to okazało się, że rozmówcy właśnie wyszli - czekali na mnie kwadrans i stwierdzili, że ich olałem - bardzo ważne spotkanie diabli wzięli. Bo właśnie w trakcie mojej jazdy zegarek zatrzymał się na ponad 15 minut i w rzeczywiście rajdową jazdą zaoszczędziłem tylko około 15 minut a nie pół godziny, jak pokazywał zegarek. Wierząc mu przyszedłem na spotkanie ponad 15 minut spóźniony. Wtedy zachowałem się w sposób bardzo nieekologiczny - stanąłem na plaży, zdjąłem zegarek i rzuciłem go daleko w fale Bałtyku, aby mnie nie kusiło by go naprawiać i dalej mu ufać. 

Ta opowieść już dawno temu (w czasach pierwszych rządów Tuska) zainspirowała mnie do stworzenia pewnej naukowej teorii.

Teoria o konieczności stosowania reguły ograniczonego zaufania do źródeł informacji roszczących sobie prawo do monopolu - w skrócie TEORIA ZEGARKA 

Wyobraźmy sobie hipotetyczną, abstrakcyjną sytuację. Świat bez smartfonów z zegarem na pulpicie, zegarynek dostępnych przez telefon, zegarków w dekoderach TV, piekarnikach, mikrofalówkach, zegarów na wieżach kościołów, stacji kolejowych itp... Świat w którym jedynym źródłem informacji o aktualnej godzinie są zegarki dostarczane przez monopolistyczną firmę, która opracowała technologię pozwalającą określonej osobie lub grupie osób na jakiś czas zdalnie zmienić wskazania, a następnie przywrócić je do stanu rzeczywistego. Jakie byłyby skutki takiego monopolu? TOTALITARNE. Ta firma mogłaby storpedować każdą inicjatywę powodując że jej uczestnicy nie mogliby się spotkać. Mogłaby dowolnie kreować konflikty pomiędzy grupami które na zmianę oskarżałyby się o lekceważenie i brak punktualności. Mogłaby dowolnej osobie lub nawet grupie zawodowej zrujnować reputację. Mogłaby wreszcie doprowadzić do zwolnienia z pracy (lub nawet wielokrotnej utraty pracy) wybranej osoby z powodu notorycznych spóźnień, wychodzenia z pracy przed czasem itp... Mogłaby doprowadzić do niewyobrażalnego chaosu i życia w którym część osób znajduje się w sytuacji graniczącej z paranoją w której nic nie jest pewne, a pozostałe osoby patrzą na nich jak na niebezpiecznych wariatów, bo przecież ich zegarki dobrze chodzą, wszystko jest w porządku, więc czego się ta "fanatyczna sekta" czepia? 

A przecież zegarek odpowiada tylko na jedno pytanie: "KTÓRA GODZINA?" O ile większą władzę mogą zdobyć nad ludźmi media, które odpowiadają na wiele pytań, czy choćby sztuczna inteligencja, jeśli zaczniemy traktować ją jak wyrocznię i wiarygodne źródło wiedzy? 

Jakie są warunki konieczne, aby totalitarne rządy zegarkowego monopolisty mogły funkcjonować? Po pierwsze to MONOPOL. Gdyby można było łatwo porównać wskazania zegarka z zegarem na wieży lub wyświetlaczem dekodera, to łatwo można by było się zorientować, że dzieje się coś niedobrego i kiedy dzieje się coś niedobrego. Po drugie to ZAUFANIE - gdyby ludzie naiwnie nie wierzyli zegarkom monopolisty, to cały plan wziąłby w łeb. Więc sztuczki z przestawianiem zegarków nie mogą dziać się zbyt często i dotyczyć zbyt wielkich grup ludzi - PROPAGANDA I MANIPULACJA ABY BYŁY SKUTECZNE, MUSZĄ DZIAŁAĆ NA TYLE DYSKRETNIE, ABY WIĘKSZOŚĆ LUDZI NIE ZORIENTOWAŁA SIĘ, ŻE JEST MANIPULOWANA (dlatego właśnie łopatologiczna propaganda TVP zwanej przeze mnie "Telewizją Kurską" była przeciwskuteczna, a profesjonalne manipulacje TVN-u zbierały tak ogromne żniwo). Po trzecie jest to OŚMIESZENIE WSZELKICH ALTERNATYWNYCH ŹRÓDEŁ WIEDZY. Pytanie innej osoby "która godzina" musi zostać przedstawione jako dowód "ciemnoty" - co on nie potrafi z zegarka skorzystać? Wszelkie przejawy niedowierzania zegarkom monopolisty muszą być tym bardziej przedstawiane jako totalna paranoja, przejaw skrajnej głupoty, niewiary w naukę, skłonność do myślenia spiskowego, wręcz choroba psychiczna. 

Technologicznie "słowo stało się ciałem" - smartwatche prześcignęły moją teorię

Kiedy tworzyłem teorię zegarka wówczas na świecie jeszcze nie było smartwatchy. W obecnych czasach technologicznie "słowo stało się ciałem" - smartwatche prześcignęły moją teorię. Większość z nas (od niedawna i ja) ma na nadgarstku taki "zegarek" którego producenci gdyby chcieli, mogliby nim (w sensie "zegarkiem"... a od bidy nawet jego posiadaczem) zdalnie sterować. Więc wyświetlenie czasu przyśpieszonego lub opóźnionego o kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, to żaden problem. Załatwienie tego, aby ktoś spóźnił się do pracy, bo mu się "alarm" w smartwatchu lub smartfonie nie włączy to dziś "bułka z masłem". A przecież zawsze można wyciąć jeszcze lepszy numer na przykład zdalnie włączając aktualizację oprogramowania i restart właśnie w tym momencie, kiedy delikwentowi bardzo zależy na punktualności. 

Co więcej, urządzenie mierzące nasze parametry życiowe takie jak tętno nie tylko wie kiedy, gdzie i jak intensywnie uprawiamy sport, a w połączeniu z naszym smartfonem lub kontem Google lub Microsoft w przeglądarce internetowej naszego komputera może monitorować jak reagujemy na jakie treści (dosłownie jaki artykuł "podnosi nam ciśnienie"), ale nawet za pomocą algorytmów AI może się "domyślić" kiedy (czyli jak często i o jakiej porze i gdzie... a stąd tylko malutki kroczek do tego z kim) uprawiamy seks - czy to po rytmie naszego serca, czy to po momentach, kiedy zdejmujemy "szpiega" z nadgarstka. W dodatku ogromną część tych "zegarków" produkuje chińska firma tak mocno pokłócona z Amerykanami, że większość aplikacji nie jest kompatybilna (dlatego na moim "flagowcu" można zapomnieć o wyświetleniu kalendarza Google  innych niby podstawowych funkcji z Androida... ale za to za***iście wygląda z tą tytanową kopertą). No co, mistrz Orwell byłby zszokowany! 

Sztuczna inteligencja - Chat GPT jak przekupiona wyrocznia

Kiedyś bawiąc się Chatem GPT zadałem mu pytanie o to kto z polskich polityków w trakcie spotkania z wyborcami sparafrazował motto Heinricha Himmlera "Żyjemy w epoce żelaza w której porządki trzeba robić żelazną miotłą". Oczywiście chat najpierw wskazywał jednego i drugiego Kaczyńskiego oraz Macierewicza (kiedy prosiłem o cytaty i linki do źródła, wklejał linki do nieistniejących artykułów). Kiedy wykazałem mu, że powiedział to Donald Tusk, to najpierw "nie wierzył", ale kiedy wkleiłem cytat i link, to przyznał się do błędu i przeprosił za pomyłkę. Jest to niezgodne ze wszystkimi teoriami informatycznymi, bo komputery nie "mylą się" - wszelkie błędy albo wynikają z wprowadzenia błędnych danych, albo są błędami programisty, albo kompilatora lub nawet systemu operacyjnego. Natomiast sztuczna inteligencja jest szczególnie odporna na błędy we wprowadzanych danych. Więc to nie mogła być "pomyłka". Kiedy kilka dni później zapytałem go o to samo, to znów kłamał. Ale tym razem kłamał o wiele sprawniej - nawet gdy ponownie udowodniłem mu, że ta parafraza została użyta przez Donalda Tuska, to próbował mi wmawiać, że Donald Tusk wcale nie miał na myśli tego, co powiedział. I teraz proszę sobie wyobrazić, że ktoś próbuje od Chata GPT uzyskać rzetelną, obiektywną i bezstronną odpowiedź na jakieś pytanie dotyczące np.: spraw politycznych lub światopoglądowych. Żarty na bok!

Jednak należy zawsze pamiętać o tym, że teoria zegarka dotyczy przede wszystkim monopolu medialnego. Monopolu, który teoretycznie w erze mediów społecznościowych trudno jest zapewnić, ale który w praktyce jest czymś prostszym niż nam się wydaje.

O algorytmach Facebooka każdy słyszał. Sprawdzałem to sam. Gdy wrzucam zdjęcie któregoś z Synów grającego na instrumencie, to mam dziesiątki "lajków". Gdy wrzucam film z którymś z synów grającym na instrumencie, to lajków mam zaledwie kilkanaście, bo AI ma problem z oceną tego co wrzuciłem, więc wysyła informację o tym tylko do najbliższej rodziny i najczęściej nawiązującej interakcje wąskiej grupy znajomych. Ale jak wrzucam artykuł o treści politycznej, to lajków jest zero, bo choć nigdy nie piszę rzeczy sprzecznych z prawem, to Facebook "nie lubi" moich poglądów, więc blokuje powiadomienia do osób obserwujących moje konto. W przypadku tych, którzy wprost chwalą się, że oglądają tylko "Fakty TVN" i "nie dotykają się" do żadnej innej telewizji życie w monopolu medialnym wziętym wprost z teorii zegarka jest faktem... i nie wymaga nawet żadnych zakazów, algorytmów, ani dalszych manipulacji. Po prostu taka osoba sama siebie skazuje na bezkrytyczne kupowanie wszystkiego, co ta jedyna stacja zechce jej sprzedać. I dotyczy to każdej stacji traktowanej jako "jedynej " - nie tylko TVN-u. 

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Technologie