Czym różni się sprawa Michała Sylwestruka od sprawy Igora Stachowiaka? Już na pierwszy rzut oka widać, że Stachowiaka nikt po twarzy nie kopał, a skutego kajdankami, wielokrotnie rażonego paralizatorem i leżącego na podłodze Michała Sylwestruka kopał w twarz zwyrodniały morderca w policyjnym mundurze. Więc w tym przypadku działania były dużo bardziej brutalne, a mimo to sprawa medialnie umarła w ciągu dwóch dni. Bo najważniejszą różnicą pomiędzy tymi dwiema sprawami była rola TVN, którą w tym kontekście można bez żadnej przesady nazwać "Tusk Vision Network". To tamta stacja rozpowszechniła kłamstwo, że poszukiwany, wielokrotnie wcześniej zatrzymywany i znany z handlu narkotykami Igor Stachowiak był rzekomo "przypadkową ofiarą". To funkcjonariusze TVN zataili fakt, że po poprzednim zatrzymaniu Stachowiak złożył fałszywe zawiadomienie o tym, że rzekomo był pobity i rażony paralizatorem, choć zapis z monitoringu wyraźnie pokazywał, że to on wdał się w szarpaninę najpierw z ochroną stacji benzynowej a później z policjantami i że paralizator wtedy nie został użyty. Różnica pomiędzy tymi dwiema sprawami polega głównie na tym, że wtedy przestępcza organizacja o nazwie TVN chciała za wszelką cenę obciążyć rząd PiS tą sprawą (nota bene TYPOWĄ dla silnie zhierarchizowanych instytucji - zwłaszcza służb mundurowych). Tym razem takich chęci nie było. Tak samo jak nie było wielkich propagandowych akcji w związku ze śmiercią emerytowanego żołnierza, który w proteście przeciw szkalowaniu rządu PiS popełnił samobójstwo wysadzając sobie twarzoczaszkę petardą na hucpie zwanej "protestem medyków". Tak samo jak nie było obwożenia po całym kraju motocyklisty, który nie tylko zderzył się z władzą (ale sądowniczą), ale którego ta władza jak bezwartościowy przedmiot pozostawiła umierającego na ulicy nieudzielając mu pierwszej pomocy i uciekając z miejsca wypadku. Czy zna ktoś imię lub nazwisko tego żołnierza lub motocyklisty? A czy ktoś nie słyszał o Piotrze Szczęsnym lub Sebastianie Kościelniku? Z jednej strony to lepiej - wiemy, że po jednej stronie są ludzie, a nie nazistowscy propagandziści próbujący grając morderstwem lub samobójstwem doprowadzić do Kryształowej Nocy 2.0. A z drugiej strony jak długo będziemy się godzili na terror propagandystów?
Poniżej przypominam kulisy i skutki sprawy Stachowiaka. Jest to zacytowany bez żadnych zmian i poprawek fragment artykułu Recenzja książki "Efekt Lucyfera" Philipa Zimbardo https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1374729,recenzja-ksiazki-efekt-lucyfera-philipa-zimbardo
Wrocław, 15 maja 2016 roku. Podczas trwającej już dwa dni obławy na zbiegłego podczas aresztowania handlarza narkotyków Mariusza Frontczaka przypadkowo na rynku wrocławskim w ręce policji wpada również poszukiwany i również znany z handlu narkotykami Igor Stachowiak. Stachowiak w trakcie zatrzymania i bezpośrednio po nim zachowuje się w sposób hardy, jak Douglas Gordi / Korpi. Jego znajomi wdają się w pyskówki z policjantami i filmują aresztowanie telefonami komórkowymi. W komisariacie Wrocław-Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej 12 kilku funkcjonariuszy Policji, którzy niewątpliwie nie powinni być policjantami prawdopodobnie dowiaduje się o fałszywych zeznaniach jakie Stachowiak składał po poprzednim zatrzymaniu - twierdził że był pobity przez policjantów i wielokrotnie rażony paralizatorem, choć zapis z monitoringu wyraźnie pokazywał, że to on wdał się w szarpaninę najpierw z ochroną stacji benzynowej a później z policjantami i że paralizator wtedy nie został użyty. Postanawiają dać mu nauczkę - zabierają go do toalety gdzie rażą go kilkakrotnie paralizatorem. Stachowiak umiera.
Niestety tak to jest we wszystkich silnie zhierarchizowanych instytucjach, niezależnie od tego czy to jest CIA, wojsko, policja, kościół etc... i niezależnie od tego czy sprawa ma miejsce w USA, Iraku, Polsce czy dowolnym innym kraju, że kiedy jacyś szeregowi funkcjonariusze zachowają się w sposób niegodny i popełnią bulwersujące przestępstwo, to instytucja ta najpierw stara się aby sprawa nie nabrała rozgłosu, czyli starają się ją przeciągnąć, rozwodnić, umorzyć, przemilczeć i zatuszować, a kiedy sprawa nabierze rozgłosu, to wręcz przeciwnie starają się jak najszybciej ukarać tych których przyłapano na przestępstwie aby maksymalnie zmniejszyć straty wizerunkowe spowodowane ich czynami. Nie ma w tym nic dobrego - jest to wyjątkowo paskudne zachowanie. Ale nie ma w tym też nic sensacyjnego - wszystkie zhierarchizowane instytucje "zaufania publicznego" tak robią - wynika to z konfliktu interesów między moralnością a troską o wizerunek - ta druga zawsze wygrywa.
Tak było w Abu Ghraib. I tak było we Wrocławiu. Miesiąc po śmierci Stachowiaka biegli medycyny sądowej w raporcie z sekcji zwłok jako prawdopodobne przyczyny zgonu podali wspólne działanie trzech czynników: obecności w ciele denata amfetaminy, tramadolu oraz substancji z grupy syntetycznych katynonów, kilkukrotnego rażenia prądem z paralizatora, powodu wywierania – prawdopodobnie wielokrotnego, silnego ucisku na szyję przez osobę lub osoby drugie podczas obezwładniania. Przeciwko policjantowi używającemu paralizatora komendant miejski policji we Wrocławiu wszczął postępowanie dyscyplinarne, a następnie zawiesił go w czynnościach służbowych na okres trzech miesięcy, po czym policjant wrócił do pracy. W marcu 2018 uznano, że wszystko odbyło się zgodne z prawem i nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej zatrzymanych.
Emisja w dniu 20 maja 2017 roku reportażu Wojciecha Bojanowskiego w programie Superwizjer w TVN24 zainicjowała szeroką debatę medialną i nadała sprawie duży rozgłos[21][22][23]. Sam autor reportażu otrzymał za niego nagrody: Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego[24], Newsweeka im. Teresy Torańskiej w kategorii Najlepszy materiał dziennikarski[25], MediaTORy 2017 w kategorii DetonaTOR[26] oraz dwie nagrody Grand Press w kategoriach Dziennikarz Roku i Dziennikarstwo śledcze. Autor dotarł do wielu świadków wydarzeń i materiałów, ale oczywiście zataił fakty, że Stachowiak był już karany, że był poszukiwany, że po poprzednim zatrzymaniu złożył fałszywe zeznania obciążające policjantów - zrobił z niego przypadkowego człowieka, który został omyłkowo aresztowany i zamordowany przez Policję.
Biuro RPO w 2016 roku podjęło z urzędu – na podstawie doniesień medialnych – postępowanie wyjaśniające w sprawie śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka w Komisariacie Policji Wrocław-Stare Miasto. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar stwierdził po publikacji reportażu, iż nie ma wątpliwości, że wobec Stachowiaka użyto tortur, a sposób jego traktowania przez funkcjonariuszy policji stanowił „rażące naruszenie praw obywatelskich”. RPO wyraził zdziwienie, że przy tak ewidentnym materiale dowodowym, prokuratura prowadząca śledztwo od roku nie wykonała żadnych konkretnych kroków, a w stosunku do funkcjonariuszy uczestniczących w przesłuchaniu Stachowiaka nie wyciągnięto konsekwencji dyscyplinarnych i karnych. Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, określił nagrania z komisariatu jako „szokujące”.
Sprawa ta mogłaby być pozytywnym impulsem do zwiększenia kontroli nad działaniami policji, gdyby nie to, że dziennikarze TVN, Adam Bodnar, Marek Safjan i będący beneficjentami tej sytuacji politycy opozycji nie próbowali niczym Zimbardo dociągnąć łańcucha winy i odpowiedzialności do samej góry obciążając winą za tę śmierć całe "pisowskie państwo", a w zasadzie "pisowski reżim", ministra sprawiedliwości i formację rządzącą. Nieważne było to, że do tej układanki nic nie pasowało - tragedia rozegrała się w mieście będącym "matecznikiem PO", w dodatku powszechnie znanym z wysokiej przestępczości (wrocławski "trójkąt bermudzki" czyli strefa do której policjanci w małych grupkach wolą się nie zapuszczać ma złą sławę w całej Polsce od lat), rozegrała się w bardzo krótkim czasie od przejęcia władzy przez tę formację, więc nikt z niej nie mógł wiedzieć co tam się dzieje w jakimś komisariacie. Najważniejsze było aby odpowiedzialnością za tę śmierć obarczyć formację rządzącą.
Nagradzany reportaż Superwizjera i dyskusję wokół tego tematu ogląda w więzieniu pewien osadzony, który ma urojone poczucie krzywdy, bo został skazany za wielokrotne brutalne napady z bronią w ręku na banki, a on tylko napadał z atrapą broni na "PiS-owskie SKOK-i". Więc przyjął narrację że formacja rządząca ponosi odpowiedzialność za to co mu się przytrafiło i za rzekome tortury którym był poddany. Problem w tym, że został aresztowany, rzekomo torturowany i skazany w czasach gdy rządziła PO. Zaraz po wyjściu z więzienia pojechał do innego matecznika Platformy - Gdańska. Wyciągnął nóż, ugodził nim w serce Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, po czym niczym nie niepokojony wziął mikrofon i na całą Polskę wypowiedział słynne słowa:
Halo! Halo! Nazywam się Stefan Wilmont. Siedziałem niewinny w więzieniu. Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz!
Oczywiście do świadomości obywateli nie mogło dotrzeć, że słowa mordercy to kompilacja nagrodzonego materiału Superwizjera i wypowiedzi RPO Adama Bodnara. Dlatego błyskawicznie wymyślono kłamstwo, że więźniowie mogli oglądać wyłącznie TVP. To kłamstwo niemal natychmiast zdementował jeden ze współosadzonych... Ale kłamstwo już zdążyło zagościć w umysłach i sformatować postrzeganie sprawy w odpowiedni sposób.
Czym różni się sprawa Michała Sylwestruka od sprawy Igora Stachowiaka? Już na pierwszy rzut oka widać, że Stachowiaka nikt po twarzy nie kopał, a skutego kajdankami, wielokrotnie rażonego paralizatorem i leżącego na podłodze Michała Sylwestruka kopał w twarz zwyrodniały morderca w policyjnym mundurze. Więc w tym przypadku działania były dużo bardziej brutalne, a mimo to sprawa medialnie umarła w ciągu dwóch dni. Bo najważniejszą różnicą pomiędzy tymi dwiema sprawami była rola TVN, którą w tym kontekście można bez żadnej przesady nazwać "Tusk Vision Network". To tamta stacja rozpowszechniła kłamstwo, że poszukiwany, wielokrotnie wcześniej zatrzymywany i znany z handlu narkotykami Igor Stachowiak był rzekomo "przypadkową ofiarą". To funkcjonariusze TVN zataili fakt, że po poprzednim zatrzymaniu Stachowiak złożył fałszywe zawiadomienie o tym, że rzekomo był pobity i rażony paralizatorem, choć zapis z monitoringu wyraźnie pokazywał, że to on wdał się w szarpaninę najpierw z ochroną stacji benzynowej a później z policjantami i że paralizator wtedy nie został użyty. Różnica pomiędzy tymi dwiema sprawami polega głównie na tym, że wtedy przestępcza organizacja o nazwie TVN chciała za wszelką cenę obciążyć rząd PiS tą sprawą (nota bene TYPOWĄ dla silnie zhierarchizowanych instytucji - zwłaszcza służb mundurowych). Tym razem takich chęci nie było. Tak samo jak nie było wielkich propagandowych akcji w związku ze śmiercią emerytowanego żołnierza, który w proteście przeciw szkalowaniu rządu PiS popełnił samobójstwo wysadzając sobie twarzoczaszkę petardą na hucpie zwanej "protestem medyków". Tak samo jak nie było obwożenia po całym kraju motocyklisty, który nie tylko zderzył się z władzą (ale sądowniczą), ale którego ta władza jak bezwartościowy przedmiot pozostawiła umierającego na ulicy nieudzielając mu pierwszej pomocy i uciekając z miejsca wypadku. Czy zna ktoś imię lub nazwisko tego żołnierza lub motocyklisty? A czy ktoś nie słyszał o Piotrze Szczęsnym lub Sebastianie Kościelniku? Z jednej strony to lepiej - wiemy, że po jednej stronie są ludzie, a nie nazistowscy propagandziści próbujący grając morderstwem lub samobójstwem doprowadzić do Kryształowej Nocy 2.0. A z drugiej strony jak długo będziemy się godzili na terror propagandystów?
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka