Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
291
BLOG

Idą święta, reżim Tuska podgrzewa atmosferę

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Polityka Obserwuj notkę 16
Było trochę paniki spowodowanej zwycięstwem Trumpa. Ale krótka odwilż się skończyła. Idą święta, reżim Tuska MUSI podgrzać atmosferę - inaczej nie przetrwa. Sytuacja w której ludzie usiedliby razem przy stołach bez strachu, bez nienawiści, bez sztucznie podkręconych emocji sprawiających że albo boimy się rozmawiać na pewne tematy z osobami o innych poglądach, albo łatwo popadamy w histeryczno-fanatyczne tony byłaby końcem Platformy Obywatelskiej. Na początek rzucono "pisowski raport" mający skompromitować Nawrockiego. Intryga była tak grubymi nićmi szyta, że nawet Jacek Protasiewicz, były europoseł PO w takie bajki nie wierzy. Później był nocny tweet Tuska. Był nawet "sondaż" mający wykazać zasadność pogróżek kierowanych przez Tuska do koalicjantów. Tylko tak to bywa z "sondażami" robionymi na zasadzie "a jaki wynik chciałby pan otrzymać", że czasem zleceniodawca lub wykonawca przesadzi. Tym razem grubo przesadził - nawet media to zauważyły. I nagle znów się otworzył worek z opakowanymi propagandowo represjami. I pewne jest, że do samych Świąt Bożego Narodzenia możemy się spodziewać coraz większego podgrzewania atmosfery. Jak to się zakończy?

Było trochę paniki spowodowanej zwycięstwem Trumpa. 

To było widać gołym okiem. Po pamiętnej środzie (ogłoszenie zwycięstwa Donalda Trumpa) reżim Tuska stracił impet. Urwały się nagle powtarzane cyklicznie (niekiedy regularnie, co tydzień) schematy, w których najpierw "wolne media" przez kilka dni urządzały nagonkę na jakiegoś polityka PiS lub SP, następnie prokuratura stawiała mu zarzuty (niekiedy niezwiązane z treścią nagonki), a później media beształy go jeszcze bardziej mieszając to, co było w zarzutach z tym, co było w ich nagonce, aby zasypany szumem informacyjnym odbiorca nie mógł się już zorientować co ma temu człowiekowi do zarzucenia prokuratura (choć często jest to "niemedialne" i zbytnio nie interesuje przeciętnego obywatela... przeciętnego prokuratora też, ale skoro ma zlecenie, że trzeba coś na tego polityka znaleźć, to znajduje cokolwiek) a co jest tylko kwestią medialnych dywagacji, bo w danym zakresie brakuje podstaw prawnych do postawienia zarzutów (ale za to temat jest medialny). Schemat ten był powtarzany z taką regularnością, że aż dziwiło, że nikt do tej pory nie krzyknął, że król jest nagi. Przecież dokładnie to samo opisał Antoni Sobański: 

Ale czyż można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie zarzuca się osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp. — któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka i to chyba nie w czasach dzisiejszych. Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać, czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych „panamach” nie będzie czasu myśleć. Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi.

Gdzie tylko jest fundusz dyspozycyjny — tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki. (...) 

Powróćmy do rzekomych nadużyć. Zarzuca się je wszystkim „niewygodnym”. (...) Przeciw jednemu z nich wysunięto zarzut, że pobierał „niesłychanie wygórowane wynagrodzenie”, bo aż siedemset marek miesięcznie. Ale jak już wspomniałem, zarzut chciwości, choćby poparty tak  śmiesznie słabymi argumentami, zawsze trafia do złośliwej łatwowierności tłumu. 

Dziwi kogoś tych "siedemset marek miesięcznie"? Antoni Sobański zmarł 13 kwietnia 1941 roku w Londynie i w swoim cyklu reportaży zebranych w książce "Cywil w Berlinie" opisywał nie Polskę na początku rządów Tuska w latach 2023-2024, tylko Niemcy na początku rządów Hitlera w latach 1933-1934. Prawda, że opis brzmi tak współcześnie, że można się pomylić? Tak, król jest nagi! To co robią Tusk, Giertych, Bodnar i reszta tej bandy nie jest żadnym "przywracaniem praworządności" - to powtórzenie sztuczek łączących terror z propagandą zaczerpniętych wprost z pierwszych miesięcy III Rzeszy (a dokładniej z okresu przygotowania do przekształcenia Republiki Weimarskiej w III Rzeszę - najgorszy terror, który znamy z podręczników historii, nastąpił nieco później). No dobrze, skończmy tę przydługą (ale bardzo potrzebną dla zrozumienia istoty tematu) dygresję. Bo to wszystko nagle od pamiętnej środy 6 listopada 2024 się urwało. Było i znikło - jak w ruskim cyrku. Dlaczego? Bo już wiadomo, że od stycznia 2025 Wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych będzie J.D. Vance, który już wielokrotnie krytykował reżim Tuska:

"Zwolnienia pracowników Telewizji Polskiej (TVP), Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej rozpoczęte natychmiast po przejęciu władzy przez premiera Donalda Tuska i jego politycznych sojuszników rodzą pytania o zaangażowanie nowego rządu na rzecz wolności mediów i praworządności"image

"Do niedawna Polska miała konserwatywny rząd. Stosując dużą presję dyplomatyczną i ekonomiczną, administracja Bidena (i wiele krajów europejskich) zaatakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Niedawno został zastąpiony przez globalistyczny rząd liberalny, który obecnie aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną (brzmi znajomo?). W imię ochrony demokracji wykorzystują dolary z podatków obywateli do atakowania rządu, który był naszym wielkim sojusznikiem"image

"Nowy przywódca Polski aresztuje przeciwników politycznych i zawdzięcza bezpieczeństwo swojego kraju mojej hojności. Mógłby rozważyć okazanie wdzięczności lub przynajmniej stonowanie swoich autorytarnych zapędów"

Opinie jednego z amerykańskich senatorów mogły przejść niezauważone. Ale nie opinie Wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.

Dlatego reżim na pewien czas przystopował. Zniknęły opisane powyżej cykle "nagonka prasy - zarzuty prokuratury - nagonka prasy". Zaczęto szukać sobie alibi, że niby aresztowania nie wynikają wyłącznie z klucza partyjnego i postawiono zarzuty Jackowi Sutrykowi. Oczywiście to postawienie zarzutów odbyło się przy zupełnie innej oprawie medialnej niż stawianie zarzutów politykom PiS (nie mówiąc już o aresztowaniu i rozbieraniu do naga człowieka, który wcześniej sam się zgłosił na prokuraturę), ale się odbyło - alibi jest! Nawet bezprawne zabranie największej partii opozycyjnej całej subwencji budżetowej odbyło się tak dziwnie po cichu - zwłaszcza jeśli porównamy je z tymi triumfalnymi fanfarami i waleniem w werble przy wcześniejszym zabraniu dużo mniejszej sumy z refundacji kampanii wyborczej. 

Ale krótka odwilż się skończyła. Idą święta, reżim Tuska MUSI podgrzać atmosferę - inaczej nie przetrwa.

Ten reżim zawsze tak robił. Niezależnie od tego czy był u władzy czy w opozycji, czy działo się coś niepokojącego czy nie działo się absolutnie nic PLATFORMA OBYWATELSKA ZAWSZE PRZED ŚWIĘTAMI PRÓBOWAŁA ZAOGNIAĆ SYTUACJĘ. Na wstępie przypomnę co zrobił "katolik" Roman Giertych w 2015 roku. Aby zepsuć ludziom święta dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia z samego rana za pomocą swojej farmy trolli i "zaprzyjaźnionej" (czytaj "szemranej") "fundacji" rozpuścił "stuprocentowo pewną wiadomość", że po Nowym Roku Sąd Najwyższy wyda wyrok unieważniający wybory parlamentarne pod pretekstem nierozpatrzonego przed wyborami protestu Janusza Korwin-Mikke w sprawie rejestracji list wyborczych. Oczywiście ta "pewna wiadomość" okazała się kompletnym kłamstwem (jak to napisałem na swoim blogu, po takim numerze sędziowie musieliby mieć przygotowany na dachu śmigłowiec, bo w żaden inny sposób nie zdołaliby uciec przed gniewem tłumu), ale sam fakt puszczenia kłamstwa w obieg podziałał tak, że tam gdzie lista gości i domowników nie składała się wyłącznie z najbardziej zagorzałych platformersów nastroje na wieczerzach wigilijnych przypominały raczej stypę. Rok później - słynny "polski Majdan". Pod błahym pretekstem wykluczenia bezczelnie błaznującego p.Osła Szczerby opozycja próbuje blokować salę posiedzeń, przemocą przejmuje miejsca przy mikrofonach, próbuje doprowadzić do nieuchwalenia ustawy budżetowej (co skutkowałoby rozwiązaniem Sejmu i rozpisaniem nowych wyborów), zwołuje swoich zwolenników do protestów pod Sejmem, aranżuje przed kamerami sceny sugerujące, że "są ofiary"... na szczęście ktoś telefonem komórkowym nagrywa "zmartwychwstanie" jednej z ofiar, ktoś inny w samolocie odlatującym na Maderę forografuje Ryszarda Petru, który chwilę wcześniej wzywał obywateli pod Sejm z powodu "ekstremalnego zagrożenia wolności i demokracji", a teraz sam leci do ciepłych krajów zdradzać żonę z Aśką Schmidt (szczęście, że nie z Sheuring-Wielgus, bo wtedy mógłby się wykręcić "żółtymi papierami") i tak cudownym zbiegiem okoliczności (dwa razy refleks świadków i właściwie użyte telefony komórkowe) "polski Majdan" błyskawicznie zamienił się w "Ciamajdan", a autorzy puczu obrócili zamach stanu w żart nawet śpiewając o tym piosenki. Rok później nic się nie działo, więc PO urządziła... rocznicę "Majdanu" znów z protestami pod Sejmem i... "tradycyjną, polską wigilią" na którą te stare komuchy przyniosły szynkę i pasztet, aby pokazać jak bardzo "znają i szanują" polskie tradycje. I tak dalej i tak dalej... 

A co się działo po przejęciu władzy przez Tuska? Przestępcze, siłowe, demonstracyjne wkroczenie do mediów (włącznie z "wyłączeniem sygnału" nawiązującym do wprowadzenia Stanu Wojennego z 13 grudnia 1981) - tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 20 grudnia. Aresztowanie Księdza Michała Olszewskiego (połączone z rozpuszczaniem przez medialne prostytutki kłamstw, że "został ujęty w hotelu, gdzie przebywał w towarzystwie kobiety") i dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości oraz równie demonstracyjne (z wyłamaniem drzwi i uszkodzeniem elewacji) przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry - w Wielki Czwartek, czyli na trzy dni przed Świętami Wielkanocnymi. Dlaczego reżim Tuska zawsze tak brutalnie podgrzewa atmosferę do czerwoności właśnie tuż przed dwoma najważniejszymi świętami w roku? 

Bo sytuacja w której ludzie usiedliby razem przy stołach bez strachu, bez nienawiści, bez sztucznie podkręconych emocji sprawiających że albo boimy się rozmawiać na pewne tematy z osobami o innych poglądach, albo łatwo popadamy w histeryczno-fanatyczne tony byłaby końcem Platformy Obywatelskiej. 

Gdyby tysiące wyborców PO, PSL-u i innych "przystawek" nagle zobaczyły, że ten "głupi pisior" z najbliższej rodziny wcale nie jest takim fanatykiem, jak im wmówił TVN, ma bardzo krytyczny stosunek do tego co robił PiS i Kaczyński oraz bardzo mocne argumenty przeciw temu, co robią Tusk, Giertych i Bodnar, to już nigdy więcej nie byłoby "Jagodna". Więc to nie może się wydarzyć. Miliony bezczelnie oszukiwanych obywateli muszą codziennie z prawdziwym poczuciem troski o Polskę włączać TVN24, gdzie będą przekonywani, że największym zagrożeniem dla Polski, wolności, demokracji, pokoju i wszelkich innych wartości jest PiS, a potem długo, długo nic i Putin (z Orbanem i Marine Le Pen do spółki). Nieudany eksperyment Tuska z lat 2007-2014 pokazał, że funkcjonowanie "miękkiego totalitaryzmu" opartego prawie wyłącznie na propagandzie (seryjny samobójca uderzał tylko punktowo - punktowo uderzały także służby np.: przejmując "Uważam Rze...", robiąc przeszukanie u Roberta "Antykomora" Frycza i w redakcji "Wprost" oraz aresztując Piotra "Starucha" Staruchowicza oraz Macieja Dobrowolskiego) nie może się udać, bo zawsze "bokiem" mogą się prześliznąć jakieś niewygodne informacje (taśmy z "Sowy", nagranie Komorowskiego z suflerką, parodie propagandowych spotów), ale nawet przy uruchomionym terrorze i cotygodniowych aresztowaniach PROPAGANDA PEŁNI FUNKCJĘ DECYDUJĄCĄ BEZ KTÓREJ ZMIANA NASTROJÓW I POWSZECHNY BUNT JEST KWESTIĄ BARDZO KRÓTKIEGO CZASU. Więc reżim stwierdził, że trzeba skończyć z tą odwilżą, bo bunt "tubylców" może być dla nich dużo groźniejszy niż najostrzejsza krytyka ze strony Wiceprezydenta, a nawet Prezydenta Stanów Zjednoczonych. 

Na początek rzucono "pisowski raport" mający skompromitować Nawrockiego. 

Gdyby rzeczywiście ten "raport" miał powstać na zlecenie PiS lub wewnątrz PiS i zostać dostarczony przez członka PiS, który bardzo chciał zaszkodzić Nawrockiemu, to w istocie środowisko polityków PiS zasłużyłoby wyłącznie na wzgardę i na los, jaki funduje im reżim Tuska. Ale reżim z tym raportem mocno przedobrzył. Po pierwsze sama intryga jest zdecydowanie za głupia nawet jak na takich ......... (delikatnie mówiąc niezbyt rozgarniętych członków PiS) jak Marek Suski i Maria Kurowska. Do polityków PiS dotarło wreszcie (szkoda, że o wiele za późno), że walczą o przetrwanie - nie tylko w sensie w sensie politycznym, ale nawet egzystencjalnym, bo absolutna władza w rękach zdesperowanego i zdolnego do wszystkiego psychopaty musi się skończyć tragicznie - jak nie prawdziwie krwawym reżimem, to sprowokowaniem wojny z Rosją. Więc mogą się gdzieś w terenie kopać po kostkach, ale na poziomie wyborów prezydenckich muszą współpracować... No, chyba że cała ta akcja była dziełem zainstalowanego w PiS-ie "kreta", a bywało już wiele takich przypadków od Romana Giertycha i Janusza Kaczmarka (o którego kreciej robocie mówić nie wolno, bo ma "chody" w sądownictwie i może puścić z torbami każdego - nawet mocno usadowionego  w PO Jana Rokitę), przez dwie "szefowe kampanii wyborczych": byłą Joannę Kluzik-Rostkowską (dziś nie tylko w PO, ale w komisji dotyczącej "Pegasusa") i niedoszłej Jolanty Turczynowicz-Kieryłło (jakie to szczęście, że jakiś nieświadomy platformers ją spalił przypominając sprawę pogryzienia świadka rozwieszania plakatów w czasie ciszy wyborczej) aż po Magdalenę Srokę (niegdyś na listach PiS i w "Porozumieniu" Gowina, obecnie w PSL-u i na czele komisji od "Pegasusa"). Determinacja, z jaką poseł PO chciał "wręczyć" Jarosławowi Kaczyńskiemu "raport" który rzekomo miał powstać wewnątrz PiS była niedostrzeżonym "błędem w sztuce". Logika podpowiada, że PiS mógł rzeczywiście robić research sprawdzając co przeciwny obóz polityczny może potencjalnie wygrzebać z życiorysu każdego z potencjalnych kandydatów. Ale oczywistym jest, że w obecnej sytuacji PiS nie wystawiłby kandydata, który jest "spalony" już na starcie, bo ciągną się za nim powiązania kryminalne. Czyli może research był, ale to, co pokazała PO z pewnością nie było jego efektem. Ale jest w tej sprawie wpadka tak bezczelna i tak oczywista, że to pokazuje całą nonszalancję i pogardę z jaką PO traktuje wyborców, a zwłaszcza swoich wyborców. 

Przecież tylko idiota upośledzony w stopniu ciężkim mógłby w obecnej sytuacji uwierzyć w to, że aresztowanie Olgierda L. było dziełem przypadku, lub że prokuratura w kilkadziesiąt godzin od dostarczenia "tajnego raportu PiS" zdążyła przygotować materiały konieczne do aresztowania tego człowieka. 

Ale reżim Tuska ma dwie tajne bronie. Są to HIPOKRYZJA i DWÓJMYŚLENIE. Dla wyborcy PO, PSL, Hołowni i Lewicy nie ma znaczenia, że jakieś środki są ekstremalnie niemoralne, że w przypadku kiedy środków o wiele bardziej przyzwoitych używał PiS to podnosili krzyk i lecieli na skargę do wszystkich instytucji domagając się stosowania restrykcji na Polskę, a teraz sami stosują środki rodem z pierwszych dni panowania Hitlera. Jak długo te środki są stosowane przeciw "reżimowi PiS" i w celu "przywrócenia praworządności i demokracji" tak długo twierdzą, że jest wszystko w porządku (kiedy zaczną być stosowane w innych celach, to się zes*ają z bólu, bo każda rewolucja pożera własne dzieci... ale wtedy będzie już za późno). I to jest właśnie ta HIPOKRYZJA. Wyborcy ci mają także opisaną przez George'a Orwella umiejętność do przyjmowania za prawdziwe dwóch lub więcej skrajnie różnych, wykluczających się wzajemnie wersji narracji zarówno odnoszących się do tego, co było w przeszłości, jak i do tego, co dzieje się teraz. To zdumiewająca umiejętność do oszukiwania samego siebie, racjonalizowania największych bzdur i jednocześnie skutecznego wypierania ze świadomości faktu, że jest się manipulowanym, że się samego siebie oszukuje okraszonego na dodatek przekonaniem, że tylko osoby "najlepsze", "najbardziej inteligentne" i "najlepiej wykształcone" są do tego zdolne, a reszta to "zmanipulowany populistyczną propagandą motłoch". To jest właśnie DWÓJMYŚLENIE. Dlatego takiemu wyborcy nie przeszkadza to, że Olgierd L. figurował w niby "ściśle tajnym raporcie PiS", a jednocześnie prokuratura już miała na niego "kwity" i aresztowała go "przypadkiem" zaraz po "ujawnieniu" tego "ściśle tajnego raportu". 

Później był nocny tweet Tuska. 

  image 

Można się tutaj zastanawiać co mają w tym przypadku oznaczać słowa "sami zostaną przez ludzi rozliczeni". Czy Tusk przez słowo "ludzie" rozumie żądny krwi, nazistowski motłoch, nienawidzący nie tylko PiS-u, ale także "symetrystów", "niezależnych", a nawet tych "swoich" co nie są wystarczająco zaangażowani w zemstę, czy też rozumie normalnych ludzi, którzy po odstawieniu niezwykle niebezpiecznego narkotyku nienawiści mogą odzyskać świadomość i rozliczą nie tylko "szefa gangu" który pasł ich tym narkotykiem, jak i podrzędnych "dealerów". Z "pomocą" tym, którzy nie wiedzieliby jak to interpretować pospieszył sondaż. 

Tylko tak to bywa z "sondażami" robionymi na zasadzie "a jaki wynik chciałby pan otrzymać", że czasem zleceniodawca lub wykonawca przesadzi. I tym razem grubo przesadził. 

Z sondażu wynikało, że kar więzienia dla polityków PiS chcą nie tylko wyborcy PO i Lewicy (w przypadku jednych i drugich takie nienormalne zachowanie to ich norma), ale także wyborcy "Trzeciej Drogi" która obiecywała trzymać się z dala od "wojny polsko-polskiej", wyborcy niezdecydowani, którym za przeproszeniem wszystko "wisi", a nawet wyborcy PiS, w tym ci z żelaznego elektoratu tego ugrupowania. No takiej fuszerki to nawet nie robił CBOS... ani nawet neo-GUS po błyskawicznej zmianie prezesa. To musiały odnotować nawet media... oczywiście nie nazywając tego po imieniu KŁAMSTWEM a w dodatku FUSZERKĄ tylko zastanawiając się co mogło skłonić 15 procent wyborców PiS do popierania "rozliczeń". Jako rzekłem: HIPOKRYZJA i DWÓJMYŚLENIE to potężne tajne bronie PO. 

I nagle znów się otworzył worek z opakowanymi propagandowo represjami. 

CBA wkroczyło do siedziby fundacji Lux Veritatis (prowadzącej media O. Rydzyka), aresztowano tajemniczego Olgierda L. funkcjonariuszka Milicji Obywatelskiej (bo nazwa "Policja" w tym kontekście już jest wysoce niestosowna) bodaj dziewięć razy cytowała treść kłamliwej tabliczki, za której oderwanie chciała ukarać Jarosława Kaczyńskiego, a za której ochronę wszystkie odpowiedzialne osoby w MO powinny być sądzone za współudział w przestępstwie... Zastraszony Hołownia i Kosiniak-Kamysz przyjęli strategię "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" i wprawdzie nie zgodzili się na pozbawienie Jarosława Kaczyńskiego immunitetu z absurdalnego powodu oderwania obraźliwej tabliczki, ale za to zgodzili się na odebranie mu immunitetu z jeszcze bardziej absurdalnego powodu rzekomego dwukrotnego uderzenia tego prowokatora... aby było jak za "starych, dobrych czasów" Stanu Wojennego, kiedy to zawsze pobici demonstranci byli oskarżani o napad na zomowców. Uaktywniły się "komisje śledcze"... poniekąd na swoją zgubę, bo kolejni świadkowie "orają" je, aż miło... ale wprawieni w dwójmyśleniu i hipokryzji wyborcy PO, Lewicy, PSL-u i Hołowni wiedzą swoje.

Jak to się zakończy? 

Co do świąt, to sprawa jest oczywista. Znów idąc do Teściów na obiad będę myślał jak najszybciej stamtąd wyjść, bo atmosfera będzie taka jak zwykle, odkąd 28 listopada 2012 Grzegorz Hajdarowicz na polecenie Donalda Tuska po nocnej rozmowie z Pawłem Grasiem na śmietniku (cóż za idealne miejsce na negocjacje polityczno-biznesowe... mogłoby uchodzić za symbol i cel wszystkich rządów Tuska) w skandaliczny sposób zabrał najbardziej opiniotwórczy tygodnik "Uważam Rze..." redaktorowi naczelnemu Pawłowi Lisickiemu, a oddał w łapy Jana Pińskiego, Janusza Korwin-Mikke... Jak to kiedyś napisałem: polityka tak samo jak muchę najłatwiej jest zabić gazetą... a inteligenta przez zabranie gazety - coś takiego jak "common sense" czyli po polsku "zdrowy rozsądek" u tej grupy w kwestiach politycznych nie funkcjonuje, więc jak im jakiś rozsądny głos Lisickiego nie podpowiada co mają myśleć, to przestają myśleć... śmierć mózgu - jak u trupa... lub raczej zombie. Jak będzie wyglądał najbliższy czas z punktu widzenia Polski i jej obywateli? Będzie równie ch... no, mówiąc cenzuralnie równie stracony jak ostatni rok. A był to rok całkowicie stracony. Widzę to choćby po sobie i po Żonie. Ja w sektorze prywatnym i w branży IT, która dotychczas bardzo dobrze prosperowała, Żona w sektorze państwowym, co gorsza w Służbie Zdrowia. Obydwoje od roku tkwimy w zawieszeniu i poczuciu wiecznej tymczasowości w kwestiach zatrudnienia. Nieco ponad rok temu byliśmy zaawansowani w temacie zamiany dwóch mieszkań na jeden domek. Nie muszę tłumaczyć, że sprawa stanęła w martwym punkcie, bo ilekroć już się prawie zdecydujemy na ten krok, to natychmiast wydarzenia kilku kolejnych dni przekonują nas do tego, że zamiast inwestować oszczędności dwóch pokoleń w tym przeklętym kraju chyba lepiej sprzedać wszystko i zmienić kraj... powiedzmy że na Włochy. Dlaczego Włochy? No to najpierw może odpowiedzmy na pytanie jak to wszystko się skończy w dłuższej perspektywie dla Polski i Polaków.

Zło rodzi zło, a zemsta rodzi zemstę. I tak wytwarza się błędne koło, które po jakimś czasie obraca się już samo poza jakąkolwiek kontrolą. Bo nienawiść nie jest narzędziem w stylu młotka do wbijania gwoździ, którą można się bezkarnie jak nim ot tak sobie doraźnie posłużyć. Jest żywiołem, którego rozmyślne wzniecanie, pomijając fakt że stanowi zwyczajną podłość, jest głupotą. Póki demony śpią ludzie są przed nimi bezpieczni. Gdy się obudzą, będą głodne. Gdy się rozbestwią i rozszaleją, ludzie w końcu się opamiętają widząc ich dzieło, ale dopiero po tym, jak się dokona. A cena będzie straszna. Wszyscy wiemy o czym mowa. Hitler na nienawiści zbudował cały swój system, od A do Z. Skończył strzelając sobie w głowę w obskurnym bunkrze wśród płonących ruin kraju, który wraz ze swoimi fanatykami doszczętnie zrujnował.

Tych słów przestrogi redaktora Kamila Puczyłowskiego już nie odnajdziemy w jego oryginalnym artykule, bo został on przez reżim Tuska "zaorany" wraz z całymi archiwami TVP w momencie siłowego przejęcia (cóż, Antoni Sobański dokładnie opisał jak w III Rzeszy rytualnie spalono "niepoprawne" książki... w czasach, kiedy większość treści jest dostępna wyłącznie w Internecie zmiana ich treści lub całkowite usunięcie jest proste jak nigdy dotąd... chyba że jakiś złośliwiec tak jak ja zachowa dla siebie co ciekawsze cytaty). Więc jak to się skończy? Skończyć zasadniczo może się na dwa sposoby. Pierwszy jest taki, że Tuskowi uda się operacja zamiany Polaków w społeczeństwo w większości nazistowskie i wtedy już nie trzeba będzie zamawiać "skręconych" wyników "sondaży", bo pragnienie zemsty i konfrontacji będzie tak powszechne, że niech nas Bóg ma w swojej opiece. Drugi jest taki, że Tuskowi ta operacja się nie uda i wtedy też niech Bóg ma nas w swojej opiece, bo Tusk aby uniknąć rozliczenia tego co robi będzie gotów zrobić wszystko - nawet sprowokować wojnę z Rosją. Czego będzie się bał? W najlepszym dla niego scenariuszu (możliwym wyłącznie wtedy, kiedy ten obecny komediodramat zakończy się bardzo szybko) będzie to wizja długotrwałej odsiadki lub wiecznej banicji. Natomiast jeśli reżim wściekłego Tuska będzie dalej toczył pianę i kąsał kogo się da, to skończy się to dla Tuska tak, jak skończyło się dla Mussoliniego (patrz zdjęcie poniżej - Mussolini drugi od lewej). I dlatego im szybciej się ten reżim zakończy, tym większe jest prawdopodobieństwo, że jakimś cudem zakończy się bezkrwawo. Jeśli to potrwa za długo, to sorry... taki mamy klimat. I dlatego właśnie wybieram Włochy, bo Włosi nazizm już przerabiali i w przeciwieństwie do Polaków nie wieszają samych obrazów, tylko wiedzą jak postępować z dyktatorami i zdrajcami. 

image


Post Scriptum

Już po napisaniu niniejszego artykułu, ale jeszcze przed jego publikacją, na Salonie24 ukazał się artykuł mówiący o tym, że nie tylko ja nie wierzę w bajeczkę o "pisowskiej" genezie "raportu" i o "przypadkowym" aresztowaniu Olgierda L. ale nawet Jacek Protasiewicz, były europoseł PO w takie bajki nie wierzy: 

https://www.salon24.pl/newsroom/1415836,kto-stoi-za-raportem-na-nawrockiego-to-bylo-zlecenie-polityczne-tylko-u-nas 


Oprócz tego zapomniałem napisać w artykule, że zanim ukazał się ten "raport", kumple Giertycha (w większości byli lub aktualni członkowie organizacji neonazistowskich) zdążyli puścić do sieci zdjęcia, a na których ktoś niebędący Karolem Nawrockim (ale kumple Giertycha twierdzili, że to on - w rzeczywistości na zdjęciu był Tomasz Greniuch) wykonuje hitlerowski salut. Ale o tym możecie doczytać samodzielnie choćby tutaj:

https://demagog.org.pl/fake_news/karol-nawrocki-hajlu-to-nie-jest-zdjecie-kandydata-na-prezydenta/ 


Więcej na temat kumpli Giertycha - zwłaszcza Sebastiana Jarguta pseudonim "Foka" i Piotra Farfała można przeczytać w artykule: 

https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1407503,kiedys-bylo-normalnie 


A o prawdziwych przestępczych nie tylko powiązaniach, ale i korzeniach Platformy Obywatelskiej można przeczytać tutaj: 

https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1413603,kinga-g-marian-b-wielkie-g-i-wielki-bu-sposob-na-rzadzenie-wg-donka-t-i-platformy-o  

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka