Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
166
BLOG

"Demokracja walcząca" według Tuska w praktyce - Niemcy 1933

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Polityka Obserwuj notkę 7
"Jeśli chcemy przywrócić ład konstytucyjny oraz fundamenty liberalnej demokracji, musimy działać w kategoriach demokracji walczącej. Oznacza to, że prawdopodobnie nie raz popełnimy błędy lub podejmiemy działania, które według niektórych autorytetów prawnych mogą być nie do końca zgodne z literą prawa, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku działania".

źródło: Donald Tusk [fragment przemówienia z 10.09.2024]

https://wiadomosci.wp.pl/demokracja-walaca-donalda-tuska-opinia-7070211612449696a


"Rewolucja! Czyż naprawdę? Bezwzględnie tak. W Niemczech dokonuje się rewolucja, i to w „najczystszej” formie. Nie mam pod ręką encyklopedii, ale jestem pewien, że oficjalne określenie rewolucji da się bez reszty zastosować do wypadków niemieckich. Poza tym nikt w Niemczech temu nie przeczy, przeciwnie, podkreśla się nawet i wygrywa tę okoliczność, zaznaczając zresztą, że rewolucja jest bezkrwawa. Z opinią tą nie może się pogodzić postronny obserwator, gdyż często krwi nie da się ukryć. Ale w tych wypadkach jest znowu gotowa odpowiedź: „Musi tak być, bo w Niemczech jest rewolucja”. (...)

Spotkałem się kilkakrotnie ze zdaniem pochodzącym od dziennikarzy zagranicznych w Berlinie, że akty terroru są objawem tak dalece przejściowym, że nie warto im poświęcać myśli oraz miejsca w prasie. Nie godzę się z tym zdaniem. Moralne następstwa podobnych okresów dla ludzi, którzy czynnie je przeżywają, są tak doniosłe, że wiele historycznych postaci w Europie dzisiejszej pozostałoby dla nas zagadkowymi dziwolągami psychologicznymi, gdyby się o nich nie wiedziało, że wyrosły w atmosferze gwałtu i spiskowania po suterenach czy też gabinetach ministerialnych. (...)

Pierwszy raz, odkąd piszę o Berlinie, użyłem przed chwilą słowa „bezprawie”. A choć w ogóle jest ono ściśle związane z pojęciem „rewolucji” i choć w innych, bardziej typowych rewolucjach może objawiało się jaskrawiej, tutaj jednakże jest potencjalnie bardziej kompletne. Jest podniesione prawie do zasady i tylko czasem bywa ubrane w formę prawną, zresztą tak naiwną, że to zakrawałoby zupełnie na humoreskę, gdyby ta hipokryzja prawna nie kosztowała wolności tysięcy jednostek. 

Bez porównania najjaskrawszym przykładem takiego przemycanego bezprawia jest tak zwany Schutzhaft. Jest to stara, ze średniowiecza pochodząca forma aresztowania. Stosowało się ją, ażeby zapewnić bezpieczeństwo jednostce przez oddzielenie jej kratą więzienną od niebezpieczeństwa. Taki areszt mógł trwać nie dłużej jak dwadzieścia cztery godziny. Obecni władcy najpierw przedłużyli ten dopuszczalny okres do czterdziestu ośmiu godzin, a później (duży skok) zaraz do trzech miesięcy. Ogromna większość tych tysięcy ludzi, którzy zapełniają dziś więzienia niemieckie, oraz tych, którzy przesiedzieli jeden albo kilka dni i zostali wypuszczeni, nie wiedząc nawet, co było powodem pozbawienia ich wolności, właśnie z tej „obrony prawnej”, jaką jest Schutzhaft, korzystali. Trzy miesiące od pierwszych takich aresztowań już dawno minęły, co nie znaczy, że wdrożono sprawy przeciw uciemiężonym lub też, że ich zwolniono.

Ale czyż można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie zarzuca się osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp. — któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka i to chyba nie w czasach dzisiejszych. Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać, czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych „panamach” nie będzie czasu myśleć.

Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie tylko jest fundusz dyspozycyjny — tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki. Bo nie trzeba myśleć, że wszyscy narodowi socjaliści mają głęboką pogardę dla własnej kieszeni. Jeśli chodzi jednak o tę dziedzinę, plotek opowiada się niewiele, a skandali w ogóle jeszcze nie było. (...)

Powróćmy do rzekomych nadużyć. Zarzuca się je wszystkim „niewygodnym”. Tak aresztuje się hrabiego Eulenburga, osobistego przyjaciela syna Hindenburga. Prałat Kaas, były przewodniczący byłej Partii Centrum, zaskoczony wypadkami za granicą, postanawia pozostać w Rzymie ad infinitum, gdyż wie dobrze, że na granicy Niemiec byłby aresztowany pod zarzutem brudnych machinacji pieniężnych. Wreszcie najskuteczniejszą bronią, która przyczyniła się do kompletnego zniszczenia organizacji robotniczych i zawodowych, było rzucenie podejrzeń na czystość rąk przywódców związków zawodowych, Grossmanna i Leiparta, dwóch starych ludzi znanych z prawości, uczciwości i bezinteresowności, którzy całe życie poświęcili sprawie robotniczej. Przeciw jednemu z nich wysunięto zarzut, że pobierał „niesłychanie wygórowane wynagrodzenie”, bo aż siedemset marek miesięcznie. Ale jak już wspomniałem, zarzut chciwości, choćby poparty tak śmiesznie słabymi argumentami, zawsze trafia do złośliwej łatwowierności tłumu. (...)"

źródło: Antoni Sobański "Cywil w Berlinie" [fragmenty] 

https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/sobanski-cywil-w-berlinie.html

Rok pierwszego wydania 1933. Podobieństwo do współczesnych osób i zdarzeń jest zupełnie [nie]przypadkowe.

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka