W TYM MOMENCIE PLATFORMERSKI REŻIM POSTANOWIŁ PO RAZ KOLEJNY ZŁAMAĆ PRAWO, A ZWŁASZCZA KONSTYTUCJĘ I NIE WYBIERAĆ SĘDZIÓW NA POWSTAJĄCE WAKATY. W ten sposób to, przed czym rzekomo miała chronić sprzeczna z konstytucją "poprawka Kropiwnickiego" czyli funkcjonowanie TK przez jakiś czas w niekonstytucyjnym, niepełnym składzie, za sprawą złamania Konstytucji RP przez obecny rząd i większość sejmową STANIE SIĘ FAKTEM. Na jak długo? Może na dwa lata - do wygaśnięcia kadencji sędziów Piskorskiego i Wyrębaka. Może na cztery lata - do wygaśnięcia kadencji ponad połowy sędziów TK, aby to PO mogła mieć w nim bezwzględną większość. Może do ostatecznego upadku lub siłowego przejęcia Trybunału Konstytucyjnego (skoro udało się z mediami i prokuraturą, to czemu nie... Sąd Najwyższy byłby następny w kolejce). A może już na zawsze - bo po co reżimowi taki "konstytucyjny hamulec" w postaci organu mającego prawo oceniać zgodność ustaw z konstytucją, którego orzeczenia są ostateczne - przecież mamy "DEMOKRACJĘ WALCZĄCĄ" więc działania niezgodne z prawem, a tym bardziej z konstytucją są na porządku dziennym.
Twórcy Konstytucji RP najwyraźniej nie przewidzieli sytuacji w której jedno ugrupowanie będzie rządziło przez dwie kadencje z rzędu. Dlatego ustawili kadencję sędziów na dziewięć lat, czyli nieco ponad dwa razy dłużej niż kadencja Sejmu zakładając, że to pozwoli zachować równowagę i powagę Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby rzeczywiście każda partia rządziła przez jedną kadencję, po czym władzę przejmowałaby dotychczasowa opozycja, to głosy w TK rozkładałyby się w przybliżeniu po połowie i żadna ze stron nie byłaby skłonna do nadużyć. Ale PO rządziła przez dwie kadencje, więc najpierw zgodnie z Konstytucją ten organ zdominowała - już przed bezprawnym wyborem sędziów który rozpoczął kryzys tej instytucji obsadziła w TK dziewięć na piętnaście stanowisk sędziowskich. Ale to jeszcze było zgodne z konstytucją. Następnie Platforma Obywatelska widząc przegraną Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich (I tura 10 maja 2015, II tura 24 maja 2015) i perspektywę własnej przegranej w wyborach parlamentarnych najpierw łamiąc zasadę trójpodziału władzy próbowała z TK zrobić "super-organ" sprawujący dyktatorską władzę w państwie ponad Prezydentem, Sejmem, Senatem i Rządem. Na czym polega złamanie trójpodziału władzy w tym przypadku? Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym została napisana a później procedowana w komisji przez trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego w tym prezesa Andrzeja Rzeplińskiego i wiceprezesa Stanisława Biernata. Czyli przedstawiciele władzy sądowniczej będący twórcami tej ustawy w przyszłości mieliby być jej beneficjentami. Później ta ustawa miałaby być oceniana przez tychże sędziów pod kątem rzekomej "zgodności z konstytucją". Czyli w przypadku tej ustawy jej twórcy, w tym prezes i wiceprezes TK jednocześnie pełnili rolę władzy ustawodawczej jako twórcy, wykonawczej jako konsultujący się z rządem i sądowniczej - zarówno w sensie bycia sędziami TK jak i bycia w przyszłości sędziami we własnej sprawie albo oceniając zgodność własnej ustawy i poprawek ją zmieniających z konstytucją albo będąc zwierzchnikiem sędziego oceniającego i w dodatku byli beneficjentami własnej ustawy. Ci trzej sędziowie zasiadając w komisji pracującej nad ostatecznym kształtem ustawy doprowadzili do zatwierdzenia niekonstytucyjnej "poprawki Kropiwnickiego" (KLUCZOWEJ DLA ZROZUMIENIA ISTOTY SPRAWY - wyjaśnię to za chwilę). Nadmienię, że SĘDZIOWIE TK NIE MAJĄ INICJATYWY USTAWODAWCZEJ czyli nie wolno im pisać i zgłaszać projektów ustaw, więc projekt ten zgłosił jako swój prezydent Bronisław Komorowski, który po przegranych wyborach sprawował urząd jeszcze przez prawie trzy miesiące do 6 sierpnia 2015 (dodam jako ciekawostkę, że ten "prezydencki" projekt ustawy dziwnym trafem "zniknął" ze strony https://www.prezydent.pl/kancelaria/archiwum/archiwum-bronislawa-komorowskiego/legislacja/ustawy/zgloszone ). Nowa ustawa o TK wprowadzała szereg zmian niby drobnych jak "lub czasopisma", ale w rzeczywistości zmieniających ustrój RP np.: dawała TK możliwość stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu władzy przez Prezydenta RP (więc de facto jego odwołania) bez wniosku Marszałka Sejmu. To naruszenie porządku konstytucyjnego zostało zauważone przez Prezydenta elekta Andrzeja Dudę, lecz wyśmiane przez premier Ewę Kopacz na zasadzie "nie ma czegoś takiego jak okres przejściowy, do ostatnich dni kadencji Bronisława Komorowskiego i naszej kadencji Sejmu i Senatu będziemy zmieniać prawo jak nam się podoba". O tym, że odbywa się z pogwałceniem Konstytucji RP oraz zmienia ustrój Polski premier Kopacz się nie zająknęła. Później PO za pomocą wspomnianej "poprawki Kropiwnickiego" (przyjętej 12 maja 2015 r.) próbowała ten organ całkowicie zmonopolizować na okres nie krótszy niż jedna kadencja Sejmu. Poprawka ta do trzech sędziów wybieranych w sposób budzący kontrowersje (na przełomie kadencji w momencie kiedy wyłącznie od daty zwołania pierwszego posiedzenia Sejmu nowej, VIII kadencji ostatecznie zwołanego na 12 listopada 2015 r zależało to, czy wakat zwolni się w starej VII czy już nowej VIII kadencji, co już dawało PO 12 na 15 stanowisk sędziowskich w TK) zakładała dodatkowy, zupełnie bezprawny wybór kolejnych dwóch sędziów na wakaty które zwalniały się wyraźnie w następnej kadencji Sejmu.
„W przypadku sędziów Trybunału, których kadencja upływa w roku 2015, termin na złożenie wniosku, o którym mowa w art. 19 ust. 2, wynosi 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy”
Było to więc BEZPRAWNE ZAGRABIENIE DWÓCH STANOWISK SĘDZIOWSKICH W TRYBUNALE KONSTYTUCYJNYM I JESZCZE BARDZIEJ BEZPRAWNE POZBAWIENIE NOWEJ WIĘKSZOŚCI PARLAMENTARNEJ PRZYSŁUGUJĄCEGO JEJ PRAWA DO OBSADZENIA TYCH DWÓCH STANOWISK. Dawałoby to Platformie Obywatelskiej aż 14 na 15 stanowisk sędziowskich w TK oraz gwarantowało bezwzględną przewagę w tym organie i możliwość torpedowania działań przyszłego Parlamentu i Rządu aż do końca jego kadencji. JEŚLI TO NIE BYŁ ZAMACH NA KONSTYTUCYJNY USTRÓJ PAŃSTWA, TO CO TO BYŁO??? Oczywiście PO znalazła eufemizm dla tego aktu bezprawia - według jej "uzasadnienia" chodziło wyłącznie o to że "z uwagi na fakt, iż kadencja kilku sędziów Trybunału kończy się na przełomie kadencji parlamentu, co stwarza ryzyko, że Trybunał może mieć utrudnione funkcjonowanie przez okres około 6 miesięcy, gdyż zanim nowy parlament wybierze sędziów najpierw będzie się musiał zorganizować, a zatem wybór sędziów Trybunału byłby możliwy dopiero w okolicach lutego czy marca roku następnego" co było OCZYWISTĄ BZDURĄ I WYJĄTKOWO PERFIDNYM KŁAMSTWEM - zwłaszcza jeśli spojrzymy co się działo później - Sejm VIII kadencji zwołany 12 listopada 2015 tak długo się "organizował", że już dniu 19 listopada 2015 r. przyjął ustawę nowelizującą omawianą powyżej ustawę o Trybunale Konstytucyjnym z dnia 25 czerwca 2015 r. w której znalazła się ta niekonstytucyjna "poprawka". Próbowano też argumentować je w ten sposób, że "z uwagi na upływ kadencji pięciorga sędziów Trybunału Konstytucyjnego w 2015 r., może skutkować niemożnością dochowania, przewidzianego w ustawie jako zasada, 3-miesięcznego terminu na złożenie wniosku w sprawie zgłoszenia kandydata na sędziego Trybunału". Dla nowej większości parlamentarnej zaakceptowanie takiego bezprawia oznaczało kompletny paraliż i ubezwłasnowolnienie, a nawet totalną katastrofę. Tym bardziej, że już wiele lat wcześniej PO ustami Waldemara Kuczyńskiego ogłosiła plan wrabiania rządu PiS w rzekome "łamanie konstytucji", a kluczowymi elementami tego planu byli: nowy, "własny" Rzecznik Praw Obywatelskich zgłaszający kolejne ustawy rządu PiS do TK oraz "zaprzyjaźnieni" sędziowie TK uznający wszystkie ustawy za "niezgodne z konstytucją". Wprawdzie plan ogłoszony w roku 2008 dotyczył rządu PiS z lat 2005-2007 i nie został ostatecznie zrealizowany, ale samo ogłoszenie takiego MONSTRUM w połączeniu ze ZMIENIAJĄCĄ USTRÓJ RP NA KORZYŚĆ TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO KOSZTEM WŁADZY SEJMU, SENATU, RZĄDU I PREZYDENTA, aż wreszcie z BEZPRAWNYM ZAGRABIENIEM PRAWIE CAŁEGO SKŁADU TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO I OGRABIENIEM NOWEJ WIĘKSZOŚCI SEJMOWEJ Z PRAWA DO WYBORU DWÓCH CZŁONKÓW TEGO ORGANU stanowiło bardzo poważne ostrzeżenie - wręcz ZAPOWIEDŹ WOJNY TOTALNEJ w której TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY MIAŁ BYĆ BRONIĄ ATOMOWĄ OPOZYCJI. Ustawę przyjęto 25 czerwca 2015 r. I tak rozpoczął się kryzys związany z TK. Kto go wywołał? Jeśli ktoś twierdzi, że nie wie, lub że to wina PiS, to niech wróci do początku niniejszego artykułu.
Całego tego trwającego miesiące, gorszącego i niezrozumiałego dla większości obywateli pojedynku na kruczki prawne nie zamierzam tutaj opisywać ze szczegółami, bo to nie wnosi nic do tematu. Obydwie strony "jechały po bandzie". Kluczowa w zrozumieniu tematu jest różnica pomiędzy USTAWĄ a UCHWAŁĄ. Ustawa może zmieniać porządek prawny, czyli zmieniać treść wcześniejszych ustaw. Jej jedynym ograniczeniem jest zgodność z konstytucją, a brak tej zgodności może stwierdzić Trybunał Konstytucyjny. Pięciu sędziów TK zostało wybranych na mocy jednej UCHWAŁY która opierała się na przepchniętej w ostatniej chwili USTAWIE zawierającej sprzeczną z konstytucją poprawkę Kropiwnickiego. Strona rządowa (czyli w tym momencie już PiS) założyła, że skoro wybór dwójki sędziów nastąpił z rażącym naruszeniem konstytucji, więc cały blok głosowań i podjęta w ich wyniku ustawa jest sprzeczna z konstytucją i stwierdził jej konwalidację - wsteczne unieważnienie z powodu niezgodności z prawem. Później było kilka miesięcy cyrku, wyścigu na zgłaszanie wniosków do TK o zbadanie zgodności ustaw z konstytucją, a nawet zbadania uchwał (co było niezgodne z prawem - TK może osądzać wyłącznie ustawy, jak akty tworzące prawo), wybiórczego podchodzenia TK do kolejności rozpatrywania wniosków, niezgodnych z zasadą domniemania konstytucyjności prób blokowania przez TK obowiązywania ustawy jeszcze przed rozpatrzeniem jej zgodności, a po drugiej stronie niepublikowania wyroków TK - słowem: postępowania obydwu stron na granicy prawa lub sprzecznego z prawem. Każdy z tego wielomiesięcznego, gorszącego cyrku zapamiętał co innego (w zależności od swoich preferencji partyjnych). Oczywiście polityków i wyborców PO ogarnęła potężna wsteczna amnezja - zapomnieli wszystko co działo się przed listopadem 2015. Ja z tego okresu do końca życia z obrzydzeniem zapamiętam jedno: jak wiceprezes TK Stanisław B. łamiąc prawo urządził "pokazowy proces" jakiego nawet czasy stalinizmu w PRLu nie pamiętały. Jak wspomniałem złamał prawo badając zgodność z konstytucją uchwały konwalidującej uchwałę z 8 października 2015 nie tylko WYSTĘPOWAŁ JAKO SĘDZIA WE WŁASNEJ SPRAWIE - zakres odnosił się do naprawy tego, co on w swoim projekcie ustawy zepsuł), ale jednocześnie BAWIŁ SIĘ W OSKARŻYCIELA ATAKUJĄC POSŁA REPREZENTUJĄCEGO STRONĘ RZĄDOWĄ. Za ten numer Stanisław B. nie powinien wyjść z pierdla do końca życia, ale niestety nic mu nie można zrobić - JEST ŚWIĘTĄ KROWĄ, BO KONSTYTUCJA GWARANTUJE KAŻDEMU SĘDZIEMU TK DOŻYWOTNI IMMUNITET... jakby ktoś nie wiedział dlaczego PO tak zależało na możliwości odwołania Prezydenta RP przez sam TK bez udziału Marszałka Sejmu, to ma ODPOWIEDŹ - Marszałek Sejmu za złamanie Konstytucji RP mógłby zostać postawiony przed Trybunałem Stanu, a sędziowie TK mogliby dowolnie zmieniać prezydenta i nikt nic by im nie mógł zrobić. Z tego okresu zapamiętam również dwa inne obrazy: sędziego Rzeplińskiego zakrywającego sobie niczym przestępca twarz, w momencie kiedy kamery przyłapały go wychodzącego z "konsultacji" z posłami PO w towarzystwie posłów PO oraz jego ściszony głos, gdy wyznał, że "przyjęcie poprawki Kropiwnickiego było błędem" (a czym do q.vy nędzy miało być przyjęcie "poprawki" SPRZECZNEJ Z KONSTYTUCJĄ przez "komisję sejmową" w której składzie zasiada TRZECH SĘDZIÓW TK w tym jego prezes i wiceprezes i ŻADEN W KWESTII TEJŻE "POPRAWKI" NIE ZABIERA GŁOSU???). Więc na podsumowanie tego okresu wymieńmy co jest pewne, a co rozbieżne. Niekonstytucyjność poprawki Kropiwnickiego i wyboru przez Sejm VII dwóch sędziów, których kadencja rozpoczynała się dopiero w VIII kadencji Sejmu stwierdził Trybunał Konstytucyjny jeszcze w "starym" składzie. Dlatego nominacja Piotra Leszka Pszczółkowskiego i Julii Anny Przyłębskiej nie podlega żadnej dyskusji. Natomiast odnośnie Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego istnieje rozbieżność zdań - strona "pisowska" uważa ich za wybranych zgodnie z prawem, a strona "antypisowska" uważa ich za wybranych niezgodnie z prawem. Warto tu nadmienić, że profesorowie Henryk Cioch i Lech Morawski byli jednymi z najwybitniejszych konstytucjonalistów w kraju, więc PiS do TK nie wybrał wtedy byle kogo. Niestety BYLI, bo obaj zmarli z powodu chorób serca ZASZCZUCI przez stronę antypisowską - profesor Lech Morawski zmarł 12 lipca 2017 r. a profesor Henryk Cioch zmarł 20 grudnia 2017 r. Na ich miejsce powołano sędziów Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka.
W tym miejscu pozwolę sobie przeskoczyć do jesieni toku 2019. W tym momencie PiS po raz drugi wygrał wybory parlamentarne i tym razem nie było to zwycięstwo "szczęśliwym zbiegiem okoliczności" tylko z wyraźną przewagą dającą samodzielną większość w Sejmie. I wówczas był idealny moment na definitywne zakończenie sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby w tym momencie Jarosław Kaczyński jako zwycięzca wyborów pozwolił opozycji po raz drugi wybrać trójkę sędziów, którzy zostali wybrani w 2015 roku wraz z dwójką wybraną z pogwałceniem konstytucji, to nie byłoby żadnej podstawy do kwestionowania składu TK. Oczywiście PO mogłaby się upierać, że troje sędziów zostało wybranych niezgodnie z prawem, ale statystyka byłaby nieubłagana - otrzymaliby tyle samo lub nawet więcej niż im się należało (kadencje trójki "ich" sędziów kończyłyby się o cztery lata później niż gdyby zostali wybrani w 2015 roku). Jednocześnie PiS zachowałby bezpieczną większość w Trybunale Konstytucyjnym, która zablokowałaby opozycji możliwość sabotowania prac Sejmu, Rządu i Prezydenta RP za pomocą "broni atomowej" w postaci zmonopolizowanego TK, którego wyroki są OSTATECZNE i nie ma od nich żadnego odwołania. Proponowałem na blogu to rozwiązanie. Niestety Jarosław Kaczyński poszedł w przeciwną stronę wpychając do TK Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza - akurat dwie osoby, które najbardziej ze wszystkich były do tej funkcji nieodpowiednie, bo automatycznie stawały się beneficjentami ustawy o TK nad którą same pracowały (czyli znów ten sam paradoks którego dopuściła się PO, tylko z drugiej strony: najpierw "peowscy" sędziowie TK piszą ustawę o TK której beneficjentami stają się z automatu, później "pisowscy" posłowie piszą inną ustawę o TK, by kilka lat później wchodząc do TK stać się jej beneficjentami). Niestety również Andrzejowi Dudzie zabrakło ikry, aby przerwać ten samobójczy krok przyjmując ślubowania od trzech sędziów z 2015 roku bez aktu ich powtórnego wyboru i ogłoszeniu uzasadnienia swojej decyzji w orędziu (skoro kryzys został zażegnany i nie grozi nam już paraliż państwa przez zmonopolizowany TK, to pora aby zakończyć spór oddając drugiej stronie to, co jeszcze jest sporne, czyli trzy stanowiska sędziowskie). Aż się prosiło, aby przy okazji rozpisać referendum w sprawie tego jak postąpić ze sprawcami Puczu Rzeplińskiego: czy osądzić ich nawet jeśli to będzie wymagało zadziałania prawa wstecz i zdjęcia immunitetu, czy postępować zgodnie z obecnie obowiązującą literą prawa pozostawiając sprawców nieosądzonych, ale wprowadzić na przyszłość zmianę w konstytucji dającą możliwość postawieniu sędziów TK przed Trybunałem Stanu za próbę zmiany ustroju lub próbę obstrukcji państwa, czy też pozostawić wszystko bez zmian (obstawiam, że zwyciężyłaby druga opcja). Takie referendum uświadomiłoby obywatelom, że mieliśmy do czynienia z próbą zamachu stanu (i to wcale nie "pełzającego" tylko "galopującego"), a podważająca wynik demokratycznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych zmiana ustroju teoretycznie została przyjęta i cofnięcie jej graniczyło z cudem. Przy okazji zakończenia sporu o TK można było się pokusić o dwie kolejne pozytywne zmiany w kraju: zamiany "Telewizji Kurskiej" w naprawdę pluralistyczną i obiektywną telewizję państwową oraz przeprowadzenia szeregu akcji społecznych mających zmniejszyć nienawiść pomiędzy elektoratami, którym to akcjom mógłby patronować Prezydent RP Andrzej Duda (jako ten, który przeciwstawił się próbom monopolizacji TK zarówno ze strony PO jak i PiS). Pisałem o tym na swoim blogu, napisałem nawet podpisany imieniem i nazwiskiem list do samego Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Te wszystkie szanse zmarnowano. Zachłanne podejście Kaczyńskiego do TK oraz instrumentalne traktowanie tego organu skutkowało "wpadką" w postaci zniszczenia kompromisu aborcyjnego, a lekceważenie przez Kaczyńskiego niebezpieczeństwa związanego z nienawiścią między elektoratami zakończyło się tym, że mamy to, co mamy - szał krwawej zemsty ze strony PO połączony z orgazmem jego zdemoralizowanego, nazistowskiego elektoratu.
I tu pojawiła się szansa na uczynienie kroku w kierunku normalności. Wygasają mandaty Julii Przyłębskiej, Piotra Pszczółkowskiego i Mariusza Muszyńskiego. Zgodnie z obowiązującą Konstytucją RP obecna większość parlamentarna powinna zgłosić kandydatów na ich następców. W ten sposób jeden z sędziów pogardliwie nazywanych "sędziami dublerami" zostałby zastąpiony nowym sędzią. Skład Trybunału Konstytucyjnego opuściłaby też znienawidzona przez PO prezes Julia Przyłębska. Sprawę skomplikowało trochę doprowadzenie przez PO do śmierci zaszczutych sędziów profesorów Morawskiego i Ciocha, których kadencje również właśnie by upłynęły, a z powodu ich śmierci kadencji ich następców (sędziów Piskorskiego i Wyrębaka) będą trwać jeszcze dwa lata. ALE W TYM MOMENCIE PLATFORMERSKI REŻIM POSTANOWIŁ PO RAZ KOLEJNY ZŁAMAĆ PRAWO, A ZWŁASZCZA KONSTYTUCJĘ I NIE WYBIERAĆ SĘDZIÓW NA POWSTAJĄCE WAKATY. W ten sposób to, przed czym rzekomo miała chronić sprzeczna z konstytucją "poprawka Kropiwnickiego" czyli funkcjonowanie TK przez jakiś czas w niekonstytucyjnym, niepełnym składzie, za sprawą złamania Konstytucji RP przez obecny rząd i większość sejmową STANIE SIĘ FAKTEM. Na jak długo? Może na dwa lata - do wygaśnięcia kadencji sędziów Piskorskiego i Wyrębaka. Może na cztery lata - do wygaśnięcia kadencji ponad połowy sędziów TK, aby to PO mogła mieć w nim bezwzględną większość. Może do ostatecznego upadku lub siłowego przejęcia Trybunału Konstytucyjnego (skoro udało się z mediami i prokuraturą, to czemu nie... Sąd Najwyższy byłby następny w kolejce). A może już na zawsze - bo po co reżimowi taki "konstytucyjny hamulec" w postaci organu mającego prawo oceniać zgodność ustaw z konstytucją, którego orzeczenia są ostateczne - przecież mamy "DEMOKRACJĘ WALCZĄCĄ" więc działania niezgodne z prawem, a tym bardziej z konstytucją są na porządku dziennym. Nawiasem mówiąc ciekawe jaką teraz pogardliwą nazwę PO wymyśli dla TK, bo określenie "Trybunał Julii Przyłębskiej bez Julii Przyłębskiej" brzmiałoby strasznie głupio. Ale pewne jest, że reżim Tuska po raz kolejny łamie prawo i gwałci Konstytucję RP, która przecież w pierwszej fazie była fetyszem tamtej strony, mianującej się jej "obrońcami". Za to wszystko kiedyś Tusk, Hołownia i cała reszta reżimu będą musieli odpowiedzieć. I to zwiększa presję na nich, aby raz zdobytej władzy nie oddać nigdy - nawet kosztem doprowadzenia do katastrofy, wojny domowej lub wojny z Rosją. I tak oto chytry plan Sejmu VII kadencji, aby za pomocą TK sparaliżować Sejm VIII kadencji może doprowadzić do tego, że Sejm X kadencji będzie już tym ostatnim. Idiotyczny splot wydarzeń kreowanych przez pozbawionych wyobraźni szaleńców w którym niczym w dziecinnej rymowance "Jedziemy na wycieczkę" włożenie misia do teczki powoduje efekt kuli śnieżnej zakończony znalezieniem trupa doktora na śmietniku. Czy na taki żałosny koniec zasłużyła sobie demokratyczna Rzeczpospolita Polska? BEZ ZROZUMIENIA TEJ SEKWENCJI LICZB: 9 z 15, 12 z 15 i wreszcie 14 z 15 stanowisk sędziowskich NIE DA SIĘ ZROZUMIEĆ CAŁEJ ISTOTY SPORU O OBSADZENIE STANOWISK W Trybunale Konstytucyjnym. BEZ ZROZUMIENIA NIBY NIEWIELKICH ZMIAN USTAWOWYCH W RZECZYWISTOŚCI POZWALAJĄCYCH NA BEZKARNE ODWOŁANIE PREZYDENTA NIE DA SIĘ ROZUMIEĆ ISTOTY SPORU O USTAWOWY KSZTAŁT TEGO GREMIUM. WRESZCIE BEZ ZNAJOMOŚCI PLANU WALDEMARA KUCZYŃSKIEGO NA UŻYCIE Trybunału Konstytucyjnego DO "WYKAZANIA" RZEKOMEJ "NIEKONSTYTUCYJNOŚCI" WSZELKICH DZIAŁAŃ RZĄDU PiS NIE SPOSÓB ZROZUMIEĆ CZYM GROZIŁO POZOSTAWIENIE TAKIEGO STANU RZECZY. Bez tego wszystkie rozważania "prawników", "naukowców" tudzież innych wynajętych "autorytetów" będą tylko teoretycznymi dywagacjami prostytutek na temat tego kto w tym pojedynku na kruczki prawne był bardziej przebiegły i lepiej zabezpieczył się od strony formalnej załatwiając sobie "alibi". Ale kluczowe jest tu zrozumienie niby niewielkiej "poprawki Kropiwnickiego". Problem kończenia się kadencji sędziów w "okresie przejściowym" (który niby według Ewy Kopacz nie istnieje) można było rozwiązać na wiele sposobów - wybrano ten najbardziej bezprawny, arogancki, złodziejski, po chamsku odbierający prawa przysługujące drugiej stronie. To stworzyło PRECEDENS aby druga strona miała podstawę, aby tę bezprawną ofensywę powstrzymać i przejść do kontrofensywy. Gdyby nie ta "poprawka", to PO miałaby tych swoich dwunastu na piętnastu sędziów w Trybunale Konstytucyjnym i PiS by nie mógł nic z tym zrobić. A tak doprowadziła do CHAOSU PRAWNEGO, KTÓRY WŁAŚNIE POGŁĘBIA. Nie jest bez znaczenia to, że do tego chaosu przyczynił się także PiS. Ale faktem niezaprzeczalnym jest to, że to PO i koalicja jej "przystawek" z Sejmu VII kadencji zaczęła tę wojnę i to PO i koalicja jej "przystawek " z Sejmu X kadencji właśnie teraz podjęła decyzję o jej eskalacji. Więc to ona ponosi 100% winy za stan obecny i za to, co się stanie w przyszłości.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka