Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
766
BLOG

Szkoda mi Natalii Niemen, ale nie dlatego, że została zaatakowana przez staruszkę

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Kultura Obserwuj notkę 17
Cóż mogę powiedzieć o tym wszystkim jako katolicki teolog i jako człowiek - katolik, który sam też kiedyś przeszedł przez kryzys wiary. Po pierwsze to, że za Natalię i Mateusza trzeba się teraz raczej modlić, niż komentować to co Ona teraz wygaduje...

Z Panią Natalią korespondowałem przez jakiś czas - głównie to było w okolicach roku 2015 i trochę później. Osobiście "spotkałem" Ją w maju 2000 na Spotkaniach Muzyków Chrześcijan w Dursztynie (wcześniej spotkania odbywały się w Ludźmierzu), ale nie było to prawdziwe spotkanie twarzą w twarz - słuchałem tego co mówi i śpiewa ze sceny (śpiewała świetnie, a mówiła między innymi o tym, że spróbowała trochę showbusinessu i nie chce do niego wracać, bo to nieciekawe środowisko... zapamiętałem to, bo było to dla mnie - młodego muzyka - zupełnie niezrozumiałe, biorąc pod uwagę jak świetnie śpiewała), minęliśmy się kilka razy na korytarzu i to wszystko - wtedy nie odbyliśmy żadnych osobistych rozmów. W przeciwieństwie do naszej korespondencji przez Internet w roku 2015, 2016 i późniejszych. Pani Natalia zrobiła wtedy (na przełomie 2015 i 2026 roku) na mnie wrażenie osoby ogromnej kultury, która nie chciałaby urazić nikogo - nawet opluwających Ją i profanujących piosenkę Jej Ojca działaczy KOD. Zrobiła także wrażenie osoby bardzo mocno zaangażowanej religijnie, konserwatywnej, o surowej twarzy lecz gołębim sercu.

Dlatego przykro patrzeć co się z Nią teraz porobiło. Zachowuje się jak zaprzeczenie siebie z przeszłości. Przypuszczam, że przechodzi silny kryzys wiary, który chyba zaczął się od silnego kryzysu zawodowo-finansowego. Przez pewien czas nie była zapraszana przez żadne media mainstreamowe, bo nie dość, że kojarzono Ją z "katolickim fundamentalizmem" (a jest protestantką) to jeszcze występ na konwencji wyborczej Andrzeja Dudy przykleił Jej etykietkę "pisiary". Z kolei Telewizja Kurska niestety zamiast Pani Natalii wolała zapraszać Zenka Martyniuka. Odbiło się to fatalnie na Jej sytuacji finansowej a także na poczuciu spełnienia zawodowego. "Pisowcy" Jej nie pomogli, a "platformersi" nie ukrywali radości z Jej trudnej sytuacji (i nawet publicznie się tym chwalili). Więc prawdopodobnie poczuła, że w trudnej chwili nikt Jej nie pomógł... i że nie pomógł Jej także Bóg. Popadła w rozpacz i zwątpienie. Wtedy platformerskie media "wyciągnęły do Niej pomocną dłoń" - zaczęły Ją zapraszać, aby opowiadała o swoim rozczarowaniu najpierw religią katolicką, a następnie protestancką. Za te wynurzenia odpłaciły Jej promocją osoby - o Natalii Niemen znów często mówiono i pisano.

Wolę nie zastanawiać się nad tym jaka atmosfera panuje teraz w Jej domu, bo z Jej Mężem - Mateuszem Otrembą jesteśmy na "ty" od ubiegłego wieku. Znam Go jako muzyka bardzo mocno zaangażowanego w uwielbienie i ewangelizację, syna protestanckiego pastora kultywującego kulturę muzyczną protestantyzmu. Pamiętam jak w pierwszych latach po przyjeździe do Polski mówił z fajnym, amerykańskim akcentem i w piosenkach Jego autorstwa zdarzały się łamańce gramatyczne, ale z czasem zaczął tworzyć klasykę muzyki uwielbieniowej - "Przyjaciela mam" to jeden z moich ulubionych utworów z tego gatunku. I zawsze był mocno, bardzo mocno, radykalnie zaangażowany religijnie - na SLOT Total Festival (najpierw odbywającym się w Giżycku, a później w Lubiążu) nie tylko prowadził uwielbienie, ale też wykłady. Więc ten czas kryzysu Jego Żony jest dla Nich pewnie trudną próbą miłości i tolerancji. Tak na marginesie: Mate.O - protestant prowadził (nie wiem, może nadal prowadzi) audycję w radiu "Profeto" należącym do fundacji "Profeto" Księży Sercanów na której czele stoi ks. Michał Olszewski - ten, którego platformerski reżim więził przez ponad pół roku pod absurdalnymi zarzutami (m.in. "udziału w zorganizowanej grupie przestępczej", "prania pieniędzy").

Cóż mogę powiedzieć o tym wszystkim jako katolicki teolog i jako człowiek - katolik, który sam też kiedyś przeszedł przez kryzys wiary. Po pierwsze to, że za Natalię i Mateusza trzeba się teraz raczej modlić, niż komentować to co Ona teraz wygaduje - ludzie w gniewie, rozpaczy lub pod wpływem zawiedzionej miłości (to była pewnego rodzaju "miłość religijna") potrafią powiedzieć bardzo różne rzeczy. Po drugie to, że łączenie życia zawodowego z religijnym pociąga za sobą szereg niebezpieczeństw, o czym się jako były katecheta bardzo boleśnie przekonałem (już nie pracuję w tym zawodzie i za nic nie chcę do niego wracać). Po trzecie wreszcie, że ogromna grupa protestantów (obawiam się, że większość) ma ogromny problem i żyje w pewnym rozdwojeniu jaźni - z jednej strony głośno wypowiadają się za ekumenizmem, chętnie zapraszają katolików na swoje imprezy i przyjmują od nich zaproszenia, a z drugiej strony wiodą z katolikami niekończące się spory doktrynalne i "niedouczone dociekania" przed którymi ostrzegał już św. Paweł. W tych sporach wiele jest w nich agresji, poczucia wyższości, niekiedy ocierają się o nienawiść lub przekraczają jej granicę. I obawiam się, że tę granicę przekroczyła również Pani Natalia. Tym bardziej, że wojujący ateiści są jeszcze bardziej fanatyczni i napastliwi wobec katolików niż protestanci, a Pani Natalia właśnie w tym kierunku zmierza. No i po... nie liczę już które - ostatnie, ale wcale nie najmniej ważne: ludzką rzeczą jest przechodzić kryzys wiary, ale niedobrze jest się z tym kryzysem obnosić w mediach. Sam po swoich doświadczeniach z pracy jako katecheta w parafii kierowanej przez upadłego księdza-homoseksualistę z przestępstwami pedofilskimi na sumieniu mógłbym napisać książkę przy której "Byłem księdzem" byłaby mało sensacyjna. Tylko wtedy nigdy bym nie wrócił do wiary i równowagi psychicznej po tamtej traumie (ale za to byłbym znany i bogaty - lecz wątpię czy szczęśliwy). Rozumiem też, że skoro pewne katolickie wspólnoty mogły mnie rozczarować (np.: Odnowa w Duchu Świętym) to i Ją mogły rozczarować zarówno wspólnoty katolickie jak i protestanckie. Ale to nie znaczy, że cała wiara jest do d... tylko po prostu trzeba dobrze szukać, bo nie wszystko jest dla wszystkich - ja odnalazłem się w takiej formie jak katolickie Wieczory Uwielbienia.  

Więc szkoda jest mi Pani Natalii. Nie dlatego, że została zaatakowana przez osobę mocno pogubioną, może nawet potrzebującą pomocy duszpasterskiej i psychiatrycznej (człowiek głęboko wierzący i zrównoważony psychicznie nie ma potrzeby krzyczeć na kogoś na ulicy - nawet jeśli ten ktoś kiedyś afiszował się ze swoją wiarą, a dziś afiszuje się ze swoim krytycyzmem wobec wiary). Szkoda mi jest Jej dlatego, bo sama jest bardzo pogubiona, a media to bezczelnie wykorzystują. Zostanie wykorzystana, wypluta i znów pozostawiona sama sobie, bo tak działają media - żywią się chwilową sensacją. A to, co się później dzieje z tymi, którzy dziś są dla nich "bohaterami" nic ich nie interesuje. Ale skoro Ona sama się na to zgadza?...

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Kultura