Zwycięska strategia może być tylko jedna: SYNTEZA tego, co powiedziała Premier Beata Szydło i tego, co powiedział Premier Mateusz Morawiecki. Bycie AUTENTYCZNYM, podążanie WŁASNĄ drogą BEZ KŁAMSTW, udawania i podlizywania się, WŁAŚCIWE ROZŁOŻENIE AKCENTÓW - w polskich realiach to powinny być: BEZPIECZEŃSTWO, SŁUŻBA ZDROWIA, INWESTYCJE, GOSPODARKA, ZMNIEJSZENIE KOSZTÓW ŻYCIA (ZWŁASZCZA CEN ENERGII I PALIW) ORAZ PRZYWRÓCENIE NORMALNOŚCI PO TYM OBECNYM SZALE ZEMSTY. No i właśnie konsekwentne MÓWIENIE O TYM CO WAŻNE DLA POLAKÓW, a nie o tym w co nas chcą zepchnąć tuskiści.
Premier Beata Szydło o zwycięstwie Donalda Trumpa napisała:
Donald Trump nie tracił czasu na szukanie „centrum”, nie łasił się do otwarcie wrogich liberalno-lewicowych mediów. On robił swoje, trzymał się swojej agendy - i wygrał. To przykład dla każdego prawicowego polityka, jak należy działać. Odwaga i praca dają zwycięstwo. Gratulacje, @realDonaldTrump!
I to jest prawda!
Natomiast Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Interii powiedział:
Donald Trump wygrał, bo stoczył tysiąc bitew i zdecydowaną większość z nich wygrał. To dobra lekcja dla nas wszystkich: twardo bronić swoich racji i przedstawiać wizję Polski naszych marzeń. 45. i 47. prezydent USA pokonał nie jednego a dwóch kandydatów strony przeciwnej, bo najpierw Joe Bidena, a teraz Kamalę Harris. Doskonale ustawił akcenty swojej oferty dla Amerykanów.
Donald Trump wygrał, bo stoczył tysiąc bitew i zdecydowaną większość z nich wygrał. To dobra lekcja dla nas wszystkich: twardo bronić swoich racji i przedstawiać wizję Polski naszych marzeń. 45. i 47. prezydent USA pokonał nie jednego a dwóch kandydatów strony przeciwnej, bo najpierw Joe Bidena, a teraz Kamalę Harris. Doskonale ustawił akcenty swojej oferty dla Amerykanów. Z sondaży wynikało, że najważniejsza jest gospodarka i nielegalna imigracja i wśród jego postulatów właśnie te dwa tematy najmocniej się przebijały. W jego platformie programowej było aż osiem postulatów gospodarczych, w tym te skupiające się na niższych podatkach dla pracowników, niższych cenach energii i odbudowaniu potencjału przemysłowego w kraju. (...) W Europie przedstawiano jego kampanię jako radykalną i skupioną na skrajnościach. Byłem w USA w ostatnich dniach finału kampanii i tam wyglądało to zupełnie inaczej. Politycy, z którymi się spotykałem, studenci, naukowcy i biznesmeni mówili głównie o postulatach w obszarze ekonomii i właśnie migracji. (...) Czy da się te wybory jeden do jednego przełożyć na polski grunt? Nie, ale musimy przełożyć to, co w dziele Donalda Trumpa było najlepsze: wiara w swój program, wielki ruch społeczny, wizja Polski, narzucanie tematów i dostosowana do oczekiwań oferta. Gospodarka, poziom życia, dochody, koszty idące w górę, inwestycje, w tym inwestycje lokalne i inwestycje w nowe fabryki. To, co robił nasz rząd. (...) Donald Trump wolał mówić o gospodarce zamiast o aborcji, o zagrożeniu ze strony nielegalnych imigrantów zamiast o LGBT+, o odbudowie amerykańskiego przemysłu i niższych cenach energii zamiast o oskarżeniach w sprawie 6 stycznia. Ponadto pamiętajmy o formie, otwartości do przedstawiania swojej wizji na trudnych polach, w social mediach.
Źródło: https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-prezydenckie-usa-2024/news-morawiecki-dla-interii-trump-wygral-bo-mowil-o-gospodarce-a-,nId,7850500
Donald Trump wolał mówić o gospodarce zamiast o aborcji, o zagrożeniu ze strony nielegalnych imigrantów zamiast o LGBT+, o odbudowie amerykańskiego przemysłu i niższych cenach energii zamiast o oskarżeniach w sprawie 6 stycznia.
I to również jest prawda!
Jakie wnioski wynikają z tego dla polskiej prawicy?
- Po pierwsze: mamy dwoje mądrych premierów, a zamiast wystawić któregoś z nich szukamy jakiegoś "No Name'a" czyli kogoś zupełnie nieznanego w społeczeństwie i świecie polityki lub zastanawiamy się nad radykałem Czarnkiem. To strategia skazana na przegraną.
- Ze spojrzenia obydwojga premierów wynika, że aby wygrać wybory nie można rzucać się w skrajność - ani nie podlizywać się drugiej stronie kosztem własnych wyborców ani też nie dać się zapędzić w radykalizm, konfrontację i poruszanie się po drażliwych, niewygodnych i polaryzujących tematach.
- Niestety rzucanie się ze skrajności w skrajność jest "specjalnością" obozu PiS, a zwłaszcza prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Najbardziej widać to było jesienią 2020 roku, kiedy z jednej strony forsując na siłę "piątkę dla zwierząt" próbował się podlizać środowiskom młodym, lewicowym, zarażonym ekologizmem, otwarcie wrogim wobec PiS i - nie bójmy się użyć tego słowa - wyjątkowo głupim, których ze względu na ową głupotę i fanatyzm nie sposób było pozyskać. W ten sposób stracił poparcie ogromnej grupy rolników, której zawdzięczał zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a następnie dwa kolejne zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Z drugiej strony pozwolił rozhulać się grupie idącej w radykalizm antyaborcyjny i wbrew swoim poglądom oraz wcześniejszym wypowiedziom w pewnym momencie ich poparł zamiast zablokować ich działania. W ten sposób dał pretekst to masowych protestów i zraził do siebie umiarkowanych wyborców z centrum. Jeśli do tego dodamy strategiczny błąd w postaci zamiany Szumowskiego na Niedzielskiego (który skończył się gwałtownym wzrostem liczby zgonów i zamknięciem cmentarzy na Uroczystość Wszystkich Świętych) oraz błędy wizerunkowe (takie jak pojawienie się na cmentarzu zamkniętym dla ogółu obywateli) to trzeba skonkludować, że Jarosławowi Kaczyńskiemu "udało się" w niewiele ponad miesiąc (głównie to był październik 2020) przetracić bezpowrotnie dziesięć punktów procentowych poparcia (PiS zjechał z poziomu ponad 40% do niewielu ponad 30%) i zaprzepaścić szansę na samodzielne rządy. Aby odnieść taki "sukces" trzeba być naprawdę "genialnym strategiem" jak jeden Kaczyński na całym świecie. Dodam, że to nie jest jedyny taki przypadek rzucania się ze skrajności w skrajność - w roku 2010 twarzą kampanii prezydenckiej była piekielnie nudna i ewidentnie grająca na korzyść PO Joanna Kluzik - Rostkowska, aby kilka dni później twarzą PiS stał się smoleński radykał Antoni Macierewicz. Dlatego na "Budapeszt w Warszawie" (nota bene co za idiotyczne hasło - przyklejanie się do polityka, który bardziej przypomina Tuska niż Kaczyńskiego) musieliśmy czekać dwa razy dłużej - aż do 2015 roku, a każdy w miarę rozgarnięty lider pogoniłby Tuska już w roku 2011.
- Porównując spojrzenia Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego na temat wygranej Donalda Trumpa z jednej strony muszę przyznać rację obojgu, a z drugiej jednak stwierdzić, że bardziej merytoryczny i dogłębny w ocenie jest Mateusz Morawiecki. Tu rzeczywiście nie ma co biedolić, że mamy media, salon i zagranicę przeciw sobie, tylko trzeba konsekwentnie pokazywać swój pozytywny program, nie dając się zepchnąć do prymitywnej wojny ideologicznej. Z wypowiedzi Beaty Szydło trudno jest wywnioskować czy stawia Ona na autentyczność (co byłoby czymś dobrym) czy na radykalizm (co skończy się zapędzeniem w pułapkę jak z aborcją). Dlatego bardziej rozsądnym kandydatem na Prezydenta RP wydaje się Mateusz Morawiecki. Ale na Morawieckim ciąży bagaż tego czasu, kiedy już Trump nie był Prezydentem USA i Unia Europejska arogancko robiła z nami co chciała, mimo że Morawiecki próbował szukać z nią porozumienia (jak to ktoś trafnie zauważył, mieliśmy "okienko czasowe" gdy Prezydentem był Donald Trump, ale rząd nie zdążył w tym czasie dokończyć ważnych reform np.: zamiast zreformować Wymiar Sprawiedliwości głównie skupił się na umieszczeniu w nim swoich ludzi). Dlatego Beata Szydło, mimo że merytorycznie słabsza, mogłaby mieć większe szanse. Ale to i tak jest bez znaczenia, bo Kaczyński w tej roli już przekreślił Morawieckiego, a Szydło skreślił już w przedbiegach.
- Więc kto, jeśli nie ktoś z dwójki mądrych premierów może być dobrym kandydatem PiS na prezydenta? Spośród obecnie rozważanych kandydatur nikt. Czarnek - tragedia! Wystawienie go tylko zmobilizuje drugą stronę i znów będziemy mieli kolejki idiotów do urn jak w Jagodnem. Tych dwóch "No Name'ów", których nazwisk nawet nie pamiętam? No właśnie, skoro interesujący się polityką bloger ich nie kojarzy, to uczcijmy ten pomysł minutą ciszy. Rachoń? Żarty na bok! To, że przeprowadził wywiad z Donaldem Trumpem i pojawił się w USA podczas ogłoszenia wyników jeszcze nie robi z niego dobrego kandydata. Dodatkowo z całym szacunkiem dla Telewizji Republika trzeba powiedzieć, że "Telewizja Kurska" czyli dawna TVP odwalała kiepską, antyskuteczną propagandę, a Michał Rachoń był jedną z jej twarzy. Kacper Płażyński? W miarę niezły, ale nie brany za bardzo pod uwagę... i bez większych zwycięstw do tej pory (ale to i tak lepszy dorobek niż dwóch "No Name'ów"). Dominik Tarczyński? Ten ostatecznie mógłby być. Elokwentny, autentyczny, fighter... Tylko rodzą się trzy pytania. Czy wystarczająco dobry merytorycznie? Czy nie spowoduje "efektu Czarnka" czyli mobilizacji drugiej strony? I po co rozważać jakiegoś Tarczyńskiego, skoro mamy dwoje dobrych kandydatów: Szydło i Morawieckiego? Jak PiS żadnego poważnego kandydata nie znajdzie, to pozostanie mu poprzeć Marka Jakubiaka z "Wolnych Republikanów" (to nowa nazwa dawnego ruchu "Kukiz'15"... a w zasadzie tego, co z niego pozostało... jestem wyborcą kukizowców, ale sam Kukiz niestety też roztrwonił swój potencjał) co by i tak było lepszym rozwiązaniem od "No Name'a" lub Paulinę Matysiak, co zaproponowałem na swoim blogu, ale niestety ten pomysł można włożyć między bajki.
- Najważniejsze oprócz kandydata jest pytanie: jaka strategia? Zwycięska strategia może być tylko jedna: SYNTEZA TEGO, CO POWIEDZIAŁA PREMIER BEATA SZYDŁO I CO POWIEDZIAŁ PREMIER MATEUSZ MORAWIECKI. BYCIE AUTENTYCZNYM, PODĄŻANIE WŁASNĄ DROGĄ BEZ KŁAMSTW, UDAWANIA I PODLIZYWANIA SIĘ, WŁAŚCIWE ROZŁOŻENIE AKCENTÓW - W POLSKICH REALIACH TO POWINNY BYĆ: BEZPIECZEŃSTWO, SŁUŻBA ZDROWIA, INWESTYCJE, GOSPODARKA, ZMNIEJSZENIE KOSZTÓW ŻYCIA (ZWŁASZCZA CEN ENERGII I PALIW) ORAZ PRZYWRÓCENIE NORMALNOŚCI PO TYM OBECNYM SZALE ZEMSTY. NO I WŁAŚNIE KONSEKWENTNE MÓWIENIE O TYM CO WAŻNE DLA POLAKÓW, A NIE O TYM W CO CHCĄ NAS ZEPCHNĄĆ TUSKIŚCI.
- Aby wdrożyć powyższą strategię, trzeba mieć świadomość w jakim punkcie się znajdujemy: dlaczego przegraliśmy poprzednie wybory, co było błędem strategicznym a co wizerunkowym, jakich swoich atutów nie wykorzystaliśmy. Trzeba wiedzieć za co powiedzieć "przepraszam", co zmienić, a co kontynuować i jeszcze bardziej wzmocnić. Ale do tego potrzebna jest refleksja. A nikt oprócz wyżej wymienionej dwójki premierów jej nie wykazuje. A refleksja to także spojrzenie krytyczne, a zwłaszcza samokrytyczne... a ono nie jest w otoczeniu Kaczyńskiego dobrze postrzegane.
Ku przestrodze przypomnę jak po poprzednich wyborach Donald Trump sam się "załatwił" popełniając kilka błędów wobec oszustw wyborczych w kilku stanach (zamiast zwrócić na nie uwagę wcześniej zaczął o nich mówić dopiero po ogłoszeniu wyników - to bardzo źle wyglądało) i nie powstrzymując tłumu szturmującego Kapitol - przez to omal nie zaprzepaścił szans na swój powrót do prezydentury. Czyli nie wystarczy tylko stać po dobrej stronie - trzeba także działać rozważnie i unikać błędów. Ale przykład Donalda Trumpa niech będzie dla nas także pozytywną lekcją, że nawet po tak ciężkim upadku można się podnieść i zwyciężyć.
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Bardzo chciałbym się mylić w tej chwili, ale jeśli Kaczyński będzie nadal popełniał swoje błędy, to skończy się to tak, że spełnią się powyższe słowa Jana Kochanowskiego. Mając dwójkę dobrych premierów na pokładzie przerżniemy wybory, bo "genialny strateg" będzie miał "wizję"... jak zwykle nierealną. I tak Stany Zjednoczone pod wodzą jednego Donalda staną się forpocztą antykomunistycznej kontrrewolucji "normalsów", a Polska (lub raczej to, co z niej zostanie) dalej będzie królikiem doświadczalnym w rękach sadystycznego, mściwego i kłamliwego psychopaty - drugiego Donalda. Czy chcecie tego? Nie? No to brać się politycy PiS do roboty i przemówić Jarosławowi Kaczyńskiemu do rozumu!
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka